Strony

poniedziałek, 10 lutego 2014

Żel do golenia ISANA - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj przedstawię Wam kosmetyk, który z pewnością przyda się każdej kobiecie dbającej o gładkie i pozbawione włosków ciało. Przedstawię Wam żel do golenia, który kosztuje grosze, a niczym nie odbiega jakością od żeli Gillette, Wilkinson, BIC itp.

Żel do golenia ISANA.


MOJA OPINIA:

Opakowanie poręczne, dobrze się trzyma w dłoni. Trochę przypomina dezodorant, ale nim nie jest ;) Wyposażone w dozownik, przez który wydobywamy żel w odpowiedniej ilości. Pojemność 150ml wystarczająca jak dla mnie. 

Zapach  bliżej nieokreślony. Ja tam w nim brzoskwini nie czuję - chyba że taką lekko stłumioną innym delikatnym zapachem. Mimo, że nie jest to soczysta brzoskwinia  - dla nosa zapach jest neutralny. Tym bardziej, że nie myję się tym żelem, a jedynie miziam po trosze w celu usunięcia zbędnych kłaczków ;P

Konsystencja typowa jak dla tego typu kosmetyków. Aplikujemy na dłoń w postaci żelu, który w kontakcie ze skórą zmienia się w puszystą, kremową i delikatną piankę. Z niewielkiej ilości żelu powstaje naprawdę spora ilość pianki. 


Wydajność wg mnie jest bardzo dobra. Z uwagi na fakt, że żel doskonale zmienia swoją konsystencję zyskując na objętości, żel wystarcza na długi okres czasu. 


Efekty stosowania  jak po żelu do golenia. Ciało jest gładkie, mięciutkie i delikatne. Można się miziać i miziać ;P Spisuje się rewelacyjnie, świetnie zastępuje droższe żele. Dodatkowo sprawia, że maszynka sunie po ciele niczym narciarz po skoczni ;)

PLUSY:
* konsystencja żelu
* świetna wydajność
* poślizg ułatwiający golenie
* ciało staje się gładkie, delikatne i mięciutkie
* kosztuje grosze

MINUSY:
* brak

Ocena końcowa: 10/10 
Mimo, że zapach żelu jest bliżej nieokreślony, to nie mogę nazwać tego minusem. Maszynka sunie po ciele, dzięki żelowi zmieniającemu się w puszystą piankę. Zmiękcza włoski, które łatwiej się usuwają. Ciało pozostaje gładkie, miękkie i delikatne. Ponadto żel kosztuje naprawdę niewiele - zwłaszcza podczas promocji (można go nabyć za około 3zł). Świetnie się spisuje, na tą chwilę mój faworyt ;)


13 komentarzy:

  1. Zapisałam i kupię przy okazji pobytu w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam i lubiłam. Ale chyba nawet bardziej przypadła mi do gustu wersja fioletowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. muszę kupić dzięki za polecenie:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę kupić, skusiłaś mnie :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam i strasznie podraznił mi skórę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupuję go zawsze. Uwielbiam ten produkt. Nie widzę różnicy pomiędzy nim, a innymi droższymi kosmetykami tego typu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. uzywam jej od kilku lat juz i wydaje mi sie, ze jej nie zmienie w najblizszym czasie ;D ale Twoje porownanie mnie naprawde rozbawiło haha ;D teraz za kazdym razem jak bede golić nogi to bede sobie myslec ze moja żyletka sunie po nodze jak narciarz po skoczni hahah ;D zmieniłas moje zycie XD

    OdpowiedzUsuń
  8. muszę go kupić, przeważnie używam jakiś męskich:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wcześniej miałam żel Balea, również kosztuje grosze i był świetny...Teraz dla odmiany kupiłam sobie Gilette (wersję z Olay) i nie jest ani trochę lepszy, może zapach nieco bardziej mi się podoba...Nie ma sensu przepłacać. Następnym razem skuszę się na Isanę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Żelu z tej serii jeszcze nie używałam, ale piankę bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wolę pianki z Venus, ale od czasu do czasu kupuję także i ten żel z Isany - uważam, że jest niezły, a dodatkowo ma fajną cenę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś nie mogę wykończyć tej pianki, ale dlatego, że do golenia zazwyczaj używam żelu pod prysznic. Pomijając moje przyzwyczajenia, nie mam jej nic do zarzucenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Również stosuję tą piankę! Ciekawy blog. Obserwuję. Będę tutaj częściej zaglądać :)
    www.momentforme89.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdą aktywność.

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".