sobota, 28 lutego 2015

Kompleksowy krem CC łagodząco-nawilżający 8w1 Eveline Cosmetics - recenzja.

Witajcie!

Wszystko co dobre, szybko się kończy. Otóż dzisiaj przyszedł czas na ostatni produkt, który otrzymałam w styczniu do testów od marki Eveline Cosmetics. Jest powiedzenie, że ostatni będą pierwszymi - ale czy w przypadku tego produktu sprawdza się to stwierdzenie? Po części na pewno.
Nie przedłużając - przedstawiam ostatniego bohatera, czyli Kompleksowy Krem CC  łagodząco-nawilżający 8w1 od Eveline Cosmetics. 
Z tego typu produktem nie miałam wcześniej do czynienia, nie wiedziałam też czego się po nim spodziewać. Przyzwyczajona do kremów BB, czy CC w konsystencji lekkiego podkładu - połączonego z kremem, oczekiwałam podobnego produktu. Po otworzeniu produktu - zaskoczenie. Co takiego mnie zdziwiło - dowiecie się poniżej. 


Od producenta:

Kompleksowy krem CC łagodząco-nawilżający przeznaczony jest do pielęgnacji cery wrażliwej, naczynkowej, ze skłonnością do rumienia i zaczerwienień. Innowacyjna formuła, oparta na Silidine – składniku aktywnym najnowszej generacji, skutecznie wzmacnia, obkurcza i uszczelnia naczynka krwionośne. Poprawia jędrność i elastyczność naskórka. Wysoka skuteczność działania Silidine w połączeniu z nowatorską kompozycją zaawansowanych składników aktywnych i wyciągów roślinnych przywraca skórze równowagę, zapobiega powstawaniu `pajączków`, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia. 

Pigmenty mineralne zamknięte w mikrokapsułkach wyrównują koloryt cery, maskują niedoskonałości i przebarwienia. bioHyaluron Complex bogaty w kwas hialuronowy doskonale nawilża i wygładza naskórek. Kompleks witamin odżywia i regeneruje skórę, zapewniając jej jędrność i elastyczność. Filtr SPF15 doskonale chroni skórę przed szkodliwym promieniowaniem UVA/UVB oraz wolnymi rodnikami.

Kompleksowy krem CC stosowany systematycznie wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych, zwiększa ich elastyczność i zapobiega trwałemu rozszerzaniu się naczynek oraz występowaniu rumienia. Lekka konsystencja kremu idealnie wtapia się w cerę, nie zatyka porów, pozwala skórze swobodnie oddychać. Krem łatwo i równomiernie rozprowadza się na skórze. Unikalna formuła nawilża, ujednolica i subtelnie rozświetla cerę. Po zastosowaniu kremu oznaki zmęczenia są zredukowane, a skóra odzyskuje naturalny blask i energię.



Moja opinia:


Krem zamknięty w wygodnej, poręcznej, wykonanej z miękkiego plastiku tubce o pojemności 50ml. Tubka dodatkowo ukryta była w kartonowym pudełeczku, zabezpieczonym folią. Dzięki takim zabezpieczeniom, mamy pewność, że produkt jest nieotwierany, świeży i gotowy do użycia.


Krem CC ma lekką, delikatną konsystencję o zabarwieniu delikatnie zielonym, co było dla mnie zaskoczeniem. Jak zielony krem może poprawić wygląd mojej cery?! Ale nie zniechęciłam się kolorem i rozpoczęłam testowanie. 

Pierwsze odczucie - przyjemna konsystencja, łatwo rozprowadzająca się po twarzy, delikatny, świeży zapach, który uprzyjemniał aplikację. Krem wtopił się idealnie w skórę, ujednolicając jej koloryt. Mimo swojej barwy nie odbijał się w żaden sposób od cery. Zaskoczeniem było to, jak błyskawicznie zarywał zaczerwienienia. Okolice policzków, czy nosa, gdzie z reguły pojawiają się lekko rumiane plamy - po użyciu zniknęły natychmiastowo. Drugim zauważalnym efektem było zmatowienie cery - po błyszczącym miejscach nie było śladu. 



Idealnie współgra z kremem nawilżającym. Nie roluje się i nie zbija. Krem nawilżający wydaje się niezbędny, gdyż krem CC nakładany solo może niestety podkreślać suche skórki (które mam obecnie w sporej ilości, gdyż stosuję krem z kwasami na noc). Podkład bezproblemowo z nim współpracuje, ale biorąc pod uwagę obecny stan mojej skóry - niestety nie wygląda ładnie na twarzy z makijażem. Gdy skóra jest gładka i mocno nawilżona Krem CC spisuje się idealnie jako baza pod podkład, gdy natomiast skóra jest na etapie delikatnego złuszczania tego typu produkty jej nie służą. 


Efekt matowienia nie jest długotrwały, po kilku godzinach widać już błyszczenie się skóry zwłaszcza w okolicach strefy T. Wyglądam wtedy jak latarnia - wskazująca drogę zagubionym :D

Jeśli mam ocenić produkt to z pewnością łagodzi podrażnienia, niweluje zaczerwienienia, ale niestety nawilżająco nie działa w moim przypadku. 

Podsumowując ocenimy kolejno zapewnienia producenta, w końcu jest to produkt 8w1:

 1. łagodzi wypieki - zdecydowanie się zgadzam, na policzkach wypieki znikają tuż po nałożeniu kremu CC

 2. zmniejsza zaczerwienienia - jak najbardziej, zwłaszcza te w okolicach nosa, brody, czy policzków

 3. wzmacnia naczynia krwionośne - raczej nie, ponieważ naczynka, które mam w okolicach nosa nie zniknęły, wręcz przeciwnie - mają się świetnie ;)

 4. wyrównuje koloryt cery - owszem, niwelując zaczerwienienia skóra staje się jednolita, zmatowiona i zdrowo wyglądająca

 5. koryguje niedoskonałości - na mojej cerze nie pojawiają się za często niedoskonałości, ale jeśli już wynurzą się na światło dzienne, to zaczerwienienia z nimi związane są złagodzone, przez co niewidoczne

 6. koi i łagodzi podrażnienia - jak dla mnie podrażnieniem jest zaczerwieniona skóra, w tym przypadku radzi sobie bardzo dobrze

 7. intensywnie nawilża i wygładza - niestety nie nawilża, ale działa jak baza pod makijaż, więc wygładza skórę

 8. redukuje oznaki zmęczenia - u mnie zmęczenie to ostatnimi czasy worki pod oczami, a z tym niestety CC Cream sobie nie poradził


Czytając te osiem punktów i analizując je kolejno stwierdzam, że większość z nich opisuje ten sam problem - zaczerwienienia. Z ośmiu punktów powinny pozostać góra trzy, co oznaczałoby, że produkt nie jest takim typu 8w1, a najwyżej 3w1.

Czy jest sens z każdym produktem zwiększać ilości cech, które ma produkt? A może lepiej jest się skupić na 2-3 konkretnych właściwościach, które powinien mieć produkt i dążyć do tego, by wszystkie obietnice się sprawdzały?




Produkt uważam za warty wypróbowania. Jeśli Wasza cera nie jest zbyt wymagająca w kwestii nawilżenia, a oczekujecie za to redukcji zaczerwienień i łagodzenia cery oraz wygładzenia - Krem CC jest godnym uwagi kosmetykiem. 



Cieszę się, że miałam okazję wypróbować ten produkt, jak i pozostałe nowości marki Eveline Cosmetics. Jedne przypadły mi do gustu bardziej, inne mniej. Nie mniej jednak dziękuję marce za zaufanie i możliwość poznania tych produktów bliżej. 




Czytaj dalej »

Luksusowy balsam do ciała ARGAN & VANILLA Eveline Cosmetics - recenzja.

Witajcie!

O luksusowej linii marki Eveline Cosmetics pisałam już w recenzji peelingu do dłoni. Wiecie już, że peeling bardzo przypadł mi do gustu z wielu względów. Jednak niezaprzeczalnie największym plusem peelingu jest zapach. Dzisiaj przedstawię Wam kolejny produkt z tej pięknie pachnącej linii, a mianowicie Luksusowy balsam do ciała ARGAN VANILLA.




Od producenta:

Innowacyjna formuła balsamu do ciała Boost-NUTRITIVE ARGAN & VANILLA oparta jest na bogactwie cennych dla skóry substancji nawilżających i regenerujących. Olejek arganowy, zwany bio-eliksirem młodości, dogłębnie odżywia i uelastycznia skórę. Składniki aktywne zawarte w kompleksie Boost-NUTRITIVE™ intensywnie regenerują, nawilżają i wygładzają skórę przywracając jej naturalną sprężystość i jędrność. Egzotyczny i ciepły aromat wanilii działa kojąco na zmysły, zapewniając chwilę odprężenia i relaksu w ciągu dnia.

Boost-NUTRITIVE Complex™
głęboko i długotrwale nawilża, dzięki połączeniu synergicznie działających składników aktywnych, które zapewniają komórkom optymalną ilość wody i utrzymują ją w skórze do 24 godzin. Potrójna moc naturalnych olejków regenerujących zapewnia dogłębne odżywienie skóry, stymuluje odnowę biologiczną i produkcję kolagenu, dzięki czemu skóra zachowuje młody wygląd i jest wyjątkowo elastyczna. Ochronę i ukojenie dla skóry suchej przynosi allantoina i d-panthenol. Masło shea i witaminy A+E intensywnie rewitalizują i ujędrniają, zapewniają zdrowy i młody wygląd.



Moja opinia:

Balsam jest świetnym uzupełnieniem codziennej pielęgnacji. Jak wiadomo, nawilżenie skóry to nieodłączny element dbania o piękną, zdrową i młodo wyglądającą skórę. Każda skóra - czy normalna, czy sucha, czy skrajnie sucha wymaga balsamowania ciała po każdym myciu. Nie wiem jak Wy - ale ja dotychczas miałam problem z regularnym stosowaniem produktów nawilżających. Zalegały tak w zapasach do momentu, aż naszła mnie nagła ochota na zastosowanie balsamu. Nie wiem z czego to wynika - może z lenistwa, może z pośpiechu, może z niechęci do efektu lepiącej się, czy tłustej skóry. Jednak nastał jakiś przełom w moim nastawieniu do balsamów, kremów, maseł do ciała i postanowiłam poprawić swoją regularność w kremowaniu ciała. Zaczęłam namiętnie denkować wszelkie zalegające produkty, dzięki czemu poznałam wiele perełek. 




Ten balsam wpadł w moje ręce całkiem niedawno, więc nie czekał na swój debiut za długo. Gdy tylko go otrzymałam, natychmiast wzięłam się za używanie. Oczywiście zapach - obłędny, intensywny, słodko-perfumowany. Idealne połączenie dla fanek intensywnych, ciężkich i charakterystycznych nut zapachowych. Jest mocny, tuż po użyciu jest najmocniejszy - z czasem traci na intensywności, czuć po paru godzinach więcej wanilii, mniej perfum. Uważam, że to jest największy atut tej serii Eveline.

Bogata, kremowa konsystencja o barwie karmelowo-mlecznej. Balsam jest dość gęsty, w kontakcie ze skórą pięknie i lekko się rozprowadza. Wchłania się bezproblemowo, ale zostawia lekką, lepką warstwę, która może niektórym przeszkadzać. Gdy użyjemy zbyt dużo produktu, ciało będzie pokryte nadmierną ilością balsamu, nie wchłonie się do końca. W tym przypadku umiar jest dobrą receptą. 

Balsam jest wydajny, niedrogi i dostępny w wielu drogeriach,m.in. w Hebe, Rossmannie czy Superpharm. Opakowanie charakterystyczne, ładne i kobiece. Balsam skrywa się w miękkiej tubie o pojemności  200ml. Produkt wydobywa się z tuby bezproblemowo, można aplikować na dłoń bądź bezpośrednio na miejsce wymagające nawilżenia. 


Ciało po użyciu balsamu jest pięknie pachnące (nawet następnego dnia czuć waniliowe nuty), mięciutkie, gładkie i delikatne w dotyku. Czuć, że skóra jest mocno nawilżona, napięta i wygładzona. Regularne stosowanie poprawi wygląd zewnętrzny, jędrność i napięcie skóry. Nie jest to balsam niwelujący niedoskonałości, ale nawilżone, miękkie i gładkie ciało wygląda zdrowiej, przez co młodziej i jędrniej. Dlatego pamiętajmy - wystarczy 5 minut dziennie, a mamy zapewniony znakomity wygląd ciała, bo zadbane ciało to zdrowe ciało - przynajmniej od zewnątrz ;)



Wszelkie informacje na temat produktów znajdziecie na stronie internetowej bądź na FB





Czytaj dalej »

czwartek, 26 lutego 2015

Color Edition nr 912 Eveline Cosmetics - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj na szybko zaprezentuję Wam lakier, który ma piękny, soczysty kolor. Wygląda trochę jak strażacka czerwień - nasycona, intensywna i bardzo charakterystyczna. Jak natomiast z kryciem, aplikacją i trwałością? O tym poniżej. Lakier z serii Color Edition nr 912 marki Eveline Cosmetics - zostanie poddany mojej ocenie. 


Po pierwsze kolor - ładny, soczysty i czerwony. Jest to kolor klasyczny, pasujący do wszystkiego, kojarzy się z kobiecością i elegancją. Czerwień to kolor, który bardzo chętnie noszę na paznokciach

Po drugie krycie - w tym przypadku wypada trochę słabo, bo dwie warstwy (jeśli są cienko położone) nie kryją całkowicie. Drobne prześwity pojawiają się, a ja przy takich kolorach tego nie lubię. Do w pełni zadowalającego krycia i w celu osiągnięcia maksymalnie intensywnego koloru niezbędne są trzy warstwy. 


Po trzecie czas schnięcia - pierwsza warstwa schnie dość szybko, druga także, ale jeśli planujemy pomalować paznokcie trzykrotnie - w tym przypadku trzeba chwilę dłużej odczekać, chyba, że zależy nam na efekcie piaskowym i odbiciu wszystkiego wokół - można od razu zabierać się za czynności domowe ;P

Po czwarte trwałość - no i tutaj niestety zawód. Czerwone lakiery mają to do siebie, że z reguuły wycierają się dość szybko na końcach tworząc mało estetyczny wygląd. Ten lakier mimo nałożonej bazy, dwóch grubszych warstw lakieru oraz topu Seche Vite - końce wytarły się już następnego dnia. Nie przeszkadzało mi co prawda to na tyle, by zmywać lakier, ale drugiego dnia pojawił się pierwszy odprysk lakieru, co niestety zmusiło mnie do zastosowania zmywacza. Szkoda, bo lakier zapowiadał się obiecująco. 

























Ciekawostka na przedłużenie trwałości: zmieszanie lakieru z innym ciemniejszym czerwonym oraz topem do manicure hybrydowego przedłużyło trwałość lakieru do ponad tygodnia (oczywiście wszystko utwardzone lampą). Końcówki nie starły się , pojawiły się jedynie odrosty, które wyglądały na tyle nieatrakcyjnie, że pseudo hybrydy musiały zostać zmyte. 

Po piąte pędzelek - szeroki, dopasowujący się do płytki, pokrywa idealnie paznokcie kolorem. Dla wprawionych - jeden bardzo precyzyjny ruch i kolor naniesiony ;) 

Podsumowując - lakier byłby świetnym produktem, gdyby nieco dopracowano szczegóły. Gdyby krycie było lepsze, lakier bardziej wytrzymały - z pewnością pokusiłabym się o kolejne lakiery, a w chwili obecnej się wstrzymam z zakupem (chociaż kto wie - jeśli w drogerii pojawi się jakaś ciekawa promocja, może wypróbuje inne kolory z tej linii). Jednak na duży plus zasługują z pewnością: pędzelek - szeroki i precyzyjny, kolor - intensywny i soczysty oraz przyzwoicie krótki czas schnięcia (cienkie warstwy wysychają dość szybko). 


Zainteresowanych poznaniem produktów Eveline bliżej zachęcam do odwiedzenia strony.


Czytaj dalej »

Korektor do brwi Eveline Cosmetics - recenzja.

Witajcie!

Kiedyś byłam przekonana, że wszelakie produkty do stylizacji brwi są zbędnym dodatkiem, które do niczego się nie przydadzą. Długo żyłam w przekonaniu, że brwi powinny być naturalne, nie należy ingerować w ich wygląd. Ale jak wiecie przekonania z czasem się zmieniają. Jeśli Wam powiem, że kiedyś moje brwi wyglądały jak zarośla - gęste, grube, szerokie, nie regulowałam ich - nie uwierzycie. Nie przykładam do tego uwagi, na brwiach nigdy się nie skupiałam - dopóki nie zostałam świadkową na ślubie przyjaciółki i jej makijażystka stwierdziła, że coś tam musi skubnąć w tych brwiach, by wyglądały jak należy. Od tego się zaczęło. Od tego dnia musiałam zacząć je regulować, by nie prezentować się co najmniej dziwnie. Od regulacji się zaczęło, następnie zaczęłam nieco bardziej się im przyglądać, oglądałam filmiki, tutoriale - jak nadać brwiom akceptowalny look ;) 


Do tej pory nie jest w tej kwestii idealnie, specem też nie jestem - aczkolwiek stwierdzam, że zadbane, wyregulowane i odpowiednio wystylizowane potrafią pogłębić spojrzenie i nadać twarzy charakteru. Oczywiście wszystko w graniach rozsądku, bez przesady. 
Produktem, który ułatwia codzienny makijaż, nadając mu jednocześnie bardzo subtelny, ale zauważalny efekt jest korektor do brwi marki Eveline Cosmetics.



Od producenta: 

Korektor 3 w 1
przyciemnia
nabłyszcza
optycznie reguluje brwi

Unikalny produkt przeznaczony do korekty brwi, jako jedyny zapewnia jednocześnie przyciemnienie, nabłyszczenie i optyczną regulację brwi. Żelowa konsystencja oraz specjalna opatentowana szczoteczka sprawiają , że kreator jest wyjątkowo wygodny, szybki i łatwy w użyciu. Produkt dostępny w kolorze czarnym i brązowym.


Moja opinia:

Korektor umieszczony jest w plastikowym opakowaniu wyglądającym jak tusz do rzęs. Dodatkowo mamy kartonowe pudełeczko, gdzie możemy w razie potrzeb schować produkt. Moja wersja produktu to brązowy odcień z czego się cieszę, gdyż czarny z pewnością nie spisałby się za dobrze na moich brwiach. Szczoteczka dość mocna zbita, gęsta, z mnóstwem włosia, dzięki czemu mamy pewność, że nabierzemy odpowiednią ilość korektora. 
Szczoteczka jest odkręcana, łatwa w użyciu i poręczna. Używanie nie sprawia żadnego problemu.
Tusz jak widać na zdjęciach nie ma nasyconej barwy, jest lekko wodnisty, ale nie powoduje to w żaden sposób spływania z brwi. Szczoteczka dość precyzyjnie nakłada produkt, ujarzmia włoski, nabłyszcza delikatnie i nadaje lekkiego kolorytu. Jednak nie daje intensywnego koloru na brwiach, nie musicie się obawiać o mocne, zarysowane brwi. Korektor jest na tyle subtelny, że efekt jest delikatny, aczkolwiek zauważalny. Z pewnością z użyciem korektora Eveline nie zrobimy sobie krzywdy. 


Efekt jest widoczny, ale nie przerysowany. Co jednym może się podobać, innym nie. W moim przypadku korektor daje za słabe przyciemnienie. Oczywiście nie myślę o czarnych, szerokich i nienaturalnie wyglądających brwiach, ale moje naturalne włoski są dość ciemne - to o ile czarny korektor uważam za zbyt ciemny, o tyle wersja brązowa daje wg mnie zbyt subtelny, mało charakterystyczny efekt. 

Jednak jeśli zależy nam na wygładzeniu, zdyscyplinowaniu i zaznaczeniu w sposób delikatny brwi - korektor Eveline jest do tego świetnym narzędziem. 




 Ten produkt i wiele innych znajdziecie na stronie marki Eveline 





Czytaj dalej »

Luksusowy peeling do rąk z ekstraktem z wanilii Eveline Cosmetics - recenzja.

Witajcie!

Czy w chłodne dni Wasze dłonie także cierpią? Są spierzchnięte, szczypią, pękają i wołają o pomoc? Jeśli nie - jesteście szczęśliwcami i zazdroszczę Wam. Ja właśnie odczuwam wielki dyskomfort i tylko dobrze nawilżający krem potrafi przynieść jakąkolwiek ulgę. Staram się podczas skrajnego wysuszenia skóry dłoni nie używać zbędnych produktów, by dodatkowo nie podrażnić i tak już zmęczonej powierzchni rąk. Niestety praca w klimatyzowanym pomieszczeniu, twarda woda, brak czasu na regularne kremowanie rąk przynosi takie, a nie inne efekty. Budzi się człowiek dopiero w momencie, jak już wióry lecą z dłoni, a pieczenie nie ustępuje nawet po nakremowaniu rąk. Ale - chciałam to mam, takie są efekty zaniedbania ;/
  

Pożaliłam się na początku, a teraz przejdę do meritum. Pielęgnacja dłoni to nie tylko dbanie o higienę, czy regularne ich nawilżanie. Warto od czasu do czasu sprezentować dłoniom maleńki zabieg spa. Nie chodzi tu jedynie o kąpiel dłoni z olejkami, nawilżanie czy perfekcyjnie wykonany manicure. Do domowego spa dla dłoni możemy zaliczyć także złuszczanie martwego naskórka. Wiadomo, że naskórek gromadzi się nie tylko na nogach, łokciach czy kolanach, ale także na dłoniach. I tutaj z pomocą przychodzi Luksusowy peeling do rąk z ekstraktem z wanilii od Eveline Cosmetics. Czy faktycznie producent zapewni nam luksus? O tym dowiecie się poniżej. 


Od producenta:


Skutecznie pielęgnuje skórę dłoni i przywraca jej aksamitną gładkość. Technologia Young Hand & Hyaluron odmładza i wygładza skórę dłoni oraz przywraca jej głęboki poziom nawilżenia. 
Kompleksowa pielęgnacja skóry dłoni 8w1: delikatnie oczyszcza i złuszcza martwe komórki naskórka, intensywnie nawilża, przywraca jedwabistą gładkość, regeneruje i odżywia, nadaje sprężystość i elastyczność, rozjaśnia przebarwienia, wyrównuje koloryt, koi i łagodzi podrażnienia.



Moja opinia:

Produkt znajduje się w miękkiej, plastikowej tubce, stawianej na głowie. Wewnątrz znajdziemy 75ml peelingu. Uważam, że to całkiem przyzwoita ilość produktu, by dokładnie zapoznać się z jego działaniem i ocenić pod każdym względem. Produkt bezproblemowo wydobywa się na dłoń - niewielka ilość wystarczy do wymasowania rąk. 

Na pierwszy rzut oka widać dość gęstą, kremową, budyniową konsystencję z maleńkimi drobinkami, zanurzonymi wewnątrz. Peeling jest bardzo delikatny, nie podrażnia skóry, nie powoduje szczypania czy pieczenia. Po wykonanym masażu dłoni nie widać też zaczerwienienia, co oznacza, że peeling jest łagodny i bezpieczny dla skóry. 

Kwestia, która nie może zostać pominięta to zapach. Przyznam, że zakochałam się w serii luksusowej i w zapachu jaki posiadają produkty z tej linii. Wyczuwalna jest tutaj nuta słodyczy, czyli wanilia. Czuć także jakąś nutę mocnych perfum, która w połączeniu z wanilią daje mocną, dość ciężką i słodką woń. O ile zwolenniczką słodkich zapachów w produktach do ciała nie jestem, tak ten zdecydowanie skradł moje serce. Jest cudowny, kobiecy i zmysłowy. Z pewnością przypadnie do gustu nie jednej z Was. 

Produkt jest bardzo wydajny, dosłownie kropla starczy, by wykonać peeling dłoni. Masowanie jest przyjemne i odprężające. W składzie znajdują się olejki: arganowy i ze słodkich migdałów oraz masło shea. Te składniki sprawiają, że konsystencja kremu jest trochę tłusta, dzięki czemu produkt łatwo sunie po dłoniach i peelingowanie to czysta przyjemność. Aby dokładnie usunąć nagromadzony naskórek na dłoniach wystarczy 3-minutowy zabieg. Można wykonać peeling na suchych lub lekko zwilżonych dłoniach. Przy suchych będzie intensywniejszy, przy wilgotnych delikatniejszy. 


Dłonie po zastosowaniu są pokryte delikatną powłoczką, są nieskazitelnie gładkie, miękkie i cudownie pachną. Dla uzyskania rewelacyjnych efektów uważam, że warto zaopatrzyć się w krem do rąk z tej samej serii, albo wykorzystać do tego balsam do ciała. Dłonie odwdzięczą się pięknym wyglądem, gładkością, miękkością i odmłodzeniem. Nie od dzisiaj bowiem wiadomo, że skóra sucha wygląda na starszą - gdy jest wygładzona, nawilżona i rozjaśniona - od razu prezentuje się o niebo lepiej. 

Pamiętajmy, że dłonie to wizytówka każdej kobiety - nie popełniajcie mojego błędu i nie czekajcie z pielęgnacją do momentu, gdy skóra już płacze i błaga o pomoc. Wtedy doprowadzenie dłoni do zadowalającego efektu trwa bardzo długo. Peeling minimum 1-2 w tygodniu, kremowanie rąk po każdym ich umyciu i unikanie wszelkiego rodzaju preparatów chemicznych, które mogą zaszkodzić naszym dłoniom to podstawowe zalecenia. 

Wiem, że sprzątanie w rękawiczkach jest niewygodne - aczkolwiek nadszedł czas, by niewygodę odstawić na bok i bardziej skupić się na dbaniu o swoją skórę. Jeśli jesteście ciekawe działania peelingu do rąk z serii luksusowej - koniecznie musicie się zaopatrzyć w ten kosmetyk. 



Na stronie znajdziecie wszelkie informacje na temat produktów Eveline


Czytaj dalej »

środa, 25 lutego 2015

Żel do usuwania skórek Eveline Cosmetics - recenzja.

 Witajcie!

Dzisiaj post dla kobiet dbających o piękne dłonie i paznokcie. Jak wiadomo nie od dziś, dłonie to wizytówka każdej kobiety. Powinny być zadbane, czyste ze starannie wykonanym manicure. A jak wiecie staranny manicure to nie tylko ładny lakier, ale też w pełni wypielęgnowane skórki. Wycinanie skórek nie zawsze pozostawia estetyczny wygląd, są poszarpane, z zadziorami, drapiące i krwawiące. Mamy przez to efekt odwrotny do zamierzonego. W takich sytuacjach na ratunek przychodzą preparaty do zmiękczania skórek, oliwki bądź produkty ułatwiające usuwanie skórek. Ten post poświęcony będzie żelowi do usuwania skórek marki Eveline Cosmetics
Taki produkt rozpuszcza przerośnięte skórki, zmiękcza te skrajnie wysuszone i ostatecznie poprawia wygląd paznokci. 



Od producenta:

Profesjonalny preparat o błyskawicznym działaniu. Profesjonalny preparat, który szybko, łatwo i skutecznie usuwa suche, zgrubiałe i przerośnięte skórki wokół paznokci, bez ryzyka powstania uszkodzeń. Zapobiega zadzieraniu, pękaniu i narastaniu skórek na płytkę paznokciową. Zawiera olej z awokado, który pielęgnuje, wygładza i intensywnie nawilża.


Moja opinia:

Żel znajduje się w małej, miękkiej i poręcznej w użytkowaniu tubce. Produkt dozuje się bezproblemowo, wystarczy wyjąć tubkę z kartonowego pudełeczka, odkręcić zatyczkę i aplikować żel na skórę wokół paznokci. Uwagę powinnyśmy skupiać przede wszystkim na wysuszonych i i stwardniałych skórkach wokół płytki paznokcia, nie zapominając także o przerośniętych skórkach na samej płytce.

Żel ma lekką, o mlecznym zabarwieniu konsystencję. Nie jest rzadki, pozostaje na swoim miejscu po zaaplikowaniu. Niewielka ilość wystarcza do zastosowania na obie dłonie. 

Sposób używania jest banalnie prosty, wystarczy bowiem zaaplikować niewielką ilość preparatu i odczekać około 30 sekund. Za pomocą patyczka możemy równomiernie rozprowadzić produkt, by wszędzie zadziałał równie dobrze. Następnie odsuwamy/odpychamy skórki drewnianym patyczkiem lub metalowym radełkiem. Jednak patyczek w tym przypadku będzie delikatniejszy i nie spowoduje uszkodzenia płytki paznokci. 

Z produktem należy się wstrzymać, gdy okolice paznokci są podrażnione, popękane, czy zakrwawione. Produkt bowiem w kontakcie ze skaleczoną skórą może spowodować nieprzyjemne uczucie pieczenia. Należy pamiętać, by po odsunięciu skórek, umyć dokładnie dłonie. 

Jakie efekty zauważyłam? 
Z pewnością żel świetnie radzi sobie z przerośniętą skórą na płytce - rozpuszcza je, a patyczkiem odsuwamy wszelkie pozostałości. Jeśli chodzi natomiast o kwestię skórek tych bardziej stwardniałych, mocno przesuszonych - preparat lekko je zmiękcza, co w przypadku osób korzystających z cążek będzie ułatwieniem w dalszej pielęgnacji. Miękkie skórki łatwiej jest usunąć bez obaw o zranienie skóry. 

Niestety produkt jest słabo wydajny, a paznokcie po kilku dniach wracają do stanu pierwotnego. Krótkotrwałe działanie niestety idzie w parze z kiepską wydajnością. Produkt przy regularnym stosowaniu zużywa się błyskawicznie.  


Mimo to uważam, że taki produkt powinna mieć w swojej kosmetyczce każda kobieta. Fakt, że skutecznie usuwa przerośnięte skórki na płytce jest dużym plusem. Efekt szybki i niewymagający wielkiego nakładu pracy. Nie jest czasochłonny czy trudny.  Jeśli Twoje skórki nie są bardzo wymagające, żel do usuwania skórek Eveline Cosmetics powinien spełnić Twoje oczekiwania. 




Zarówno ten, jak i wiele innych produktów znajdziesz na stronie Eveline.





Czytaj dalej »

wtorek, 17 lutego 2015

Zabieg depilacji laserowej w Klinice BeautymeD cz.I - relacja.

Witajcie Moi Drodzy!

O Klinice BeautymeD, jak i zabiegach, które miałam okazję wypróbować na własnej skórze czytaliście już w kilku postach na moim blogu. O rewelacyjnym zabiegu Geneo+ mogliście przeczytać TUTAJ, o zabiegach Endermologii czytaliście TUTAJ. Tym razem przyszła pora na zabieg, o którym już myślałam od dawna, ale nigdy nie byłam na tyle odważna, by zapisać się na pierwszy zabieg samodzielnie. Gdy dostałam propozycję wypróbowania zabiegu depilacji laserowej, dowolnie wybranego obszaru ciała z użyciem nowoczesnego sprzętu VECTUS - zdecydowałam się natychmiast. 



Na pierwszy zabieg depilacji zapisałam się bezproblemowo, data i godzina ustalona, pozostało już tylko oczekiwanie na ten dzień. Termin wybrałam na 13 lutego, na godzinę 13:00 - czy był to szczęśliwy dzień? Zapraszam na szczegółową relację, która z pewnością będzie odpowiedzią na to pytanie. Wspomnę tylko, że obszar depilowanego miejsca wybrałam dopiero w Klinice, w dniu samego zabiegu. Czekałam z decyzją do ostatniej chwili, ale Pani kosmetolog w ostateczności pomogła podjąć słuszny wybór. 

Na początek napiszę nieco o samym urządzeniu i jego fenomenie (tekst zaczerpnięty ze strony beautymed.com.pl


VECTUS™ to prawdziwie innowacyjny laser do trwałego usuwania owłosienia. Jest skuteczny i bezpieczny dla każdego kolorytu skóry oraz każdego rodzaju owłosienia. Jego wyjątkowość polega na tym, że działa również na trudne do usunięcia jasne lub rude włosy a epilacje możemy przeprowadzać bez względu na porę roku!





VECTUS  jako jedyny na świecie, wyposażony jest w inteligentny czytnik poziomu melaniny w skórze – Skintel™. Dzięki indywidualnemu doborowi energii, możemy zastosować wyższe parametry, jednak ciągle bezpieczne dla pacjenta, wykluczając ryzyko poparzenia.


Urządzenie ma wbudowany system chłodzenia ”Advanced Contact Cooling”, dzięki któremu skóra jest chłodzona przed, w trakcie i po emisji światła co powoduje, iż zabiegi są całkowicie bezbolesne i mogą być wykonywane w szybkim tempie.



PALOMAR VECTUS™ to prawdziwie innowacyjna technologia trwałego usuwania owłosienia. Jest skuteczna i bezpieczna dla każdego kolorytu skóry oraz każdego rodzaju owłosienia. Jej wyjątkowość polega na tym, że działa na trudne do usunięcia włosy jak rude czy jasny blond !!! PALOMAR VECTUS™ usuwa również szpecące przebarwienia z powierzchni skóry.


























A teraz przechodzimy do relacji, czyli jak krok po kroku wyglądał zabieg w moim przypadku? 
Jaki obszar ciała poddałam depilacji laserowej oraz czy zabieg był bolesny i jak długo trwał? 


Etap pierwszy: rozmowa z kosmetologiem i wybór miejsca depilacji 

Biorąc pod uwagę, że jestem kobietą, w dodatku dość mocno niezdecydowaną, decyzję pozostawiłam do ostatniej chwili. Zastanawiałam się nad przedramionami i łydkami. Ostatecznie wybór padł na łydki - czego nie żałuję, bo jednak w tym miejscu włosy rosną najszybciej i depilacja jest najbardziej uciążliwa. Brunetki wiedzą o czym mowa. Natura niestety obdarzyła nas dość ciemnym, obfitym owłosieniem na nogach, rękach, na twarzy (np. wąsik), czy innych mniej widocznych miejscach. Jeśli seria zabiegów spowoduje, że włosy na łydkach w większości znikną - będę zachwycona. 

WAŻNE: PRZED ZABIEGIEM NALEŻY MIEĆ USUNIĘTE ZBĘDNE OWŁOSIENIE, SKÓRA MUSI BYĆ GŁADKA I PRZYGOTOWANA DO ZABIEGU.

Etap drugi: dobór głowicy i analiza kilku parametrów


Na tym etapie kosmetyczka za pomocą urządzenia zwanego Skintel™ analizuje parametry takie jak: grubość włosa, jego kolor, gęstość włosów na obszarze zabiegowym oraz najważniejszy parametr - fototyp skóry. Po ustaleniu tych składowych urządzenie dobiera odpowiednie parametry. Biorąc pod uwagę, że depilowane miałam łydki otrzymałam jednorazowe klapeczki, a także okulary chroniące przed szkodliwym promieniowaniem (są one wykorzystywane przy każdym zabiegu depilacji laserowej). Przed analizą skóra została zdezynfekowana i odtłuszczona, by odczyt parametrów nie był zakłócony. 







Etap trzeci: ustawienie odpowiednich parametrów na urządzeniu Vectus i przystąpienie do zabiegu depilacji

Parametry ustawiane są do typu skóry, grubości włosa indywidualnie. Dzięki takiej analizie możemy być pewni, że zabieg jest w pełni bezpieczny dla skóry i dla zdrowia. Parametry są na tyle niskie, by nie wyrządzić krzywdy pacjentce, ale jednocześnie na tyle wysokie, by działanie lasera było maksymalnie skuteczne i zbędne owłosienie znikało błyskawicznie. Kosmetolog zapisuje wybrane parametry, by podczas kolejnego zabiegu móc je nieco zmodyfikować (zwiększyć) dla uzyskania satysfakcjonującego efektu. 




Etap czwarty: depilacja wybranego obszaru za pomocą urządzenia VECTUS 

Laser diodowy o długości fali 810 nm, emituje wiązkę promieni, która pochłaniana jest przez barwnik włosa, co prowadzi do zniszczenia jego cebulki. Laser jest przesuwany po obszarze depilowanym centymetr po centymetrze, by żaden obszar pokryty włosami nie został pominięty. 


Laser nie emituje wiązek promieni nieprzerwanie, w sposób ciągły - to kosmetolog decyduje o tym, kiedy wypuścić wiązkę promieni i w jakie miejsce celować. Początkowo emitowane promienie były nieodczuwalne, z każdym kolejnym centymetrem odczuwałam ukłucie zbliżone do ukąszenia komara. 


Wg mnie zabieg nie był bolesny, czy niekomfortowy. Zapewne to zasługa głowicy chłodzącej, która w razie dyskomfortu chłodzi depilowane miejsce, zmniejszając tym samym nieprzyjemne odczucia. Poza tym Pani Weronika, w pełni profesjonalna, życzliwa i sympatyczna kosmetolog sprawiała, że zupełnie zapominałam o bólu. Pani Weronika odpowiadała bowiem na każde moje pytanie, wyjaśniała wątpliwości oraz opowiadała o spodziewanych efektach zabiegu depilacji. Zabieg trwał około 30 minut, nie zdążyłam się obejrzeć i już byłam po pierwszym zabiegu. 





Depilacja podzielona była na dwa etapy - a dokładniej na dwie strony. Najpierw leżałam na plecach, by wydepilować przednią stronę łydek, następnie położyłam się na brzuchu, by wiązka promieni dotarła bezproblemowo do tylnej części nóg. Depilacja tych obszarów łydek była nieco bardziej odczuwalna, ale w moim przypadku nie można mówić o bólu. Skłamałabym mówiąc, że nic nie czułam - ale według mnie zabieg był zdecydowanie do zniesienia. Być może kolejne zabiegi, ze zwiększonymi parametrami będą bolesne, ale póki co dzielnie się trzymam i już nie mogę doczekać się kolejnej wizyty w Klinice i oczywiście efektów końcowych. Z pewnością dam znać o efektach końcowych i wrażeniach po każdym kolejnym zabiegu. 


To co mogę z pewnością na dzień dzisiejszy napisać o zabiegu: WARTO! Jeśli po serii czterech zabiegów zaobserwuję w pełni zadowalające efekty - choćby bolało, poszłabym ponownie bez zastanowienia ;)


Jeśli chcecie do wakacji uzyskać niesamowicie gładkie ciało - na pierwszy zabieg zapisujcie się już teraz. Mój drugi zabieg będę miała dopiero za 8-10 tygodni, więc do wakacji jest szansa, że będę miała idealnie gładkie łydki. W tej chwili jest  świetna okazja, która pomoże Wam podjąć decyzję. Klinika na dzień dzisiejszy kusi promocyjnymi cenami - zarówno na pojedyncze zabiegi, jak i pakiety 4 zabiegów. A taka ilość zabiegów w większości przypadków powinna przynieść oczekiwane efekty. 



Kontakt do kliniki BeautymeD

Aleja Komisji Edukacji Narodowej 54
Warszawa, 02-797
+48 22 400-90-26
+48 605-905-608


P.S. - dziękuję Pani Weronice za fachowość i obalenie mitu, że piątek 13-go to pechowy dzień ;) A Klinice BeautymeD za kolejne ciepłe przyjęcie i w pełni profesjonalną obsługę.



Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...