Witajcie!
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam w skrócie moją opinię na temat kosmetyku, który znalazłam w pudełku ShinyBox - edycja grudniowa. Mowa o płynie micelarnym marki Lierac. Produkt idealnie się wkomponował czasowo, ponieważ akurat skończył mi się produkt do demakijażu twarzy i już planowałam poszukać czegoś nowego. Co prawda produkt Lierac, znaleziony w pudełku nie jest wersją pełnowymiarową, ale lepsze to niż nic - zwłaszcza, że to moje pierwsze spotkanie z marką ;) Do przetestowania nowości - 50ml to całkiem sporo.
Płyn micelarny Lierac o pojemności 50ml znajdziemy w plastikowej, zakręcanej buteleczce, z niewielkim otworem na górze opakowania. Płyn micelarny ma wodnistą konsystencję, pachnie trochę jak kadzidła? Kojarzy mi się trochę ze sklepem indyjskim, gdzie można było kupić różnego rodzaju pachnidła. Wg mnie zapach jest bardzo przyjemny, inny niż dotychczas mi znane.
Płyn bardzo dokładnie zmywa makijaż - podkłady, pudry, cienie do powiek, a także tusz i eyeliner schodzi bez problemu. Jest delikatny, nie podrażnia i nie wywołuje szczypania oczu. Nie czuć po zastosowaniu nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, czy wysuszenia. Płyn Lierac wręcz nawilża skórę i sprawia, że jest nie tylko oczyszczona, ale gładka i miękka w dotyku. Płyn jak płyn zużywa się dość szybko, ale przy moim makijażu dwa waciki wystarczą w zupełności do całkowitego oczyszczenia skóry.
Twarz jest oczyszczona, wygładzona i ładnie pachnie. Cieszę się, że miałam okazję wypróbować ten produkt, chociaż nie ukrywam - byłabym bardziej zadowolona z pełnowymiarowego opakowania. Ale z drugiej strony 50ml też jest satysfakcjonująca ;)
Znacie, lubicie?