Witajcie!
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam produkt, który zrobiłam samodzielnie. Od dłuższego czasu chodził za mną pomysł robienia kosmetyków w domu. Póki co na użytek własny, ale z myślą też o dzieleniu się moimi wyrobami z innymi osobami.
Na początek robię woski zapachowe, kule do kąpieli (które nieustannie ulepszam, by były idealne), masełka do ust oraz kostki do masażu.
Woski zapachowe wyszły według mnie dość przyzwoicie - pachną intensywnie, są kolorowe i przede wszystkim sama decyduję o tym, jaki wariant zapachowy zrobić.
Ale o moich cudakach napiszę innym razem. Teraz chciałabym Wam przybliżyć masełko do ust, które nie dość, że składa się z samych naturalnych składników, to jeszcze może pachnieć tak jak chcemy. Moje obecnie używane masełko ma zapach kawowy - dlaczego? Podczas robienia kostek do masażu stwierdziłam, że z masełkiem o tym zapachu stworzą duet idealny.
A teraz zdjęcia moich wyrobów
Składniki, które użyłam starczyły na 8 słoiczków po 10ml każdy.
Do wyrobu moich masełek użyłam:
- 6g wosku pszczelego niebielonego (dostępny w sklepie Blisko Natury)
- 16g oleju z pestek moreli (otrzymany od sklepu Etja) i około 5 kropelek oleju z nasion marchwi (także od firmy Etja)
- 8g masła shea (dostępny w sklepie Blisko Natury)
- 8g masła kakaowego (dostępnego w sklepie Blisko Natury)
- 2g masła lilipe (dostępnego w sklepie Blisko Natury)
- 2g masła waniliowego (dostępnego w sklepie Blisko Natury)
- olejek kakaowy (około 30 kropelek)
- pół łyżeczki miodu
Do małego naczynia włożyłam wszystkie składniki stałe, czyli masła oraz wosk pszczeli. W kąpieli wodnej roztopiłam je delikatnie mieszając. Gdy już się roztopiły, dodałam miód oraz oleje z pestek moreli i z nasion marchwi. Odstawiłam do przestygnięcia i po chwili dodałam olejek zapachowy.
Do pustych, wyparzonych i suchych słoiczków nalałam mieszaninę. Odstawiłam na bok. Po wystudzeniu masełko od razu poszło w ruch. Reszta czeka na swoich właścicieli.
Co uzyskałam robiąc takie masełko/balsam samodzielnie?
Gładkie, miękkie, nawilżone i pachnące usta. Dodatkowo suche skórki, które były przed zastosowaniem masełka - zniknęły. Masełko po zastygnięciu jest nieco twarde, ale po zetknięciu z palcem, delikatnie się rozpuszcza. Niewielka ilość wystarcza na pokrycie ust. Masełko nie ma smaku, ale za to jak pachnie!
Cieszę się, że postanowiłam zrobić sobie takie masełko - niewielkim kosztem mam coś, co mi służy i spisuje się tak, jak tego potrzebują moje usta.
PS - za jakiś czas planuję zorganizować rozdanie/konkurs z moimi własnymi wyrobami. Czy interesuje Was taka wygrana? Zestawów będzie kilka, w każdym z nich różne produkty. Co o tym myślicie?