niedziela, 31 sierpnia 2014

Spotkanie z marką Seboradin i indywidualne badanie trychologiczne - relacja.

Witajcie!

W poniedziałek, 25 sierpnia miałam niewątpliwą przyjemność uczestniczenia w spotkaniu zorganizowanym przez markę Seboradin

Spotkanie odbyło się w bardzo klimatycznej, dość unikatowej w swym charakterze restauracji Piony i Poziomy w Warszawie. Wnętrze bardzo artystyczne, ściany pokryte obrazami artysty, które nieustannie są zmieniane, by zapobiec monotonii. 

Na zdjęciu poniżej właścicielka restauracji, która zadbała nie tylko o to byśmy czuły się bardzo swobodnie, ale także o nasze podniebienia - by głodek nam nie dokuczał podczas wykładu. 


A poniżej dodatkowe zdjęcie wnętrza, które faktycznie były nietuzinkowe. Sami zresztą zobaczcie. 


Gdy już pojawiła się grupka dziewczyn, mogłyśmy przystąpić do tematu naszego spotkania, czyli wykładu na temat historii marki Seboradin i jej rozwoju na przełomie tylu lat działalności. Celem spotkania było przedstawienie nowości, które pojawią się w regularnej sprzedaży już niebawem - mowa o kuracji stymulującej odrost włosów z roślinnymi komórkami macierzystymi, a także główny punkt programu, czyli badanie trychologiczne wykonane za pomocą mikroskopu komputerowego z 200-krotnym powiększeniem.  I tak oto przedstawicielki firmy, czyli Pani Aneta oraz Pani Małgosia przekazywały nam wszelkie informacje i wskazówki dotyczące pielęgnacji skóry głowy i włosów. Poznałyśmy wszystkie produkty marki Seboradin, przeznaczone do różnych typów włosów i skóry głowy. Wiadomo - różne problemy, różne kuracje. Poznałyśmy między innymi kultową serię Niger, serię do włosów jasnych oraz do włosów ciemnych, serię z naftą kosmetyczną oraz z czarną rzodkwią. Każda kuracja zawiera inne substancje aktywne, które przy regularnym i konsekwentnym stosowaniu mogą uporać się z każdym problemem skóry głowy, poprawiając jednocześnie jej stan. 


Dzięki temu spotkaniu każda z nas wyszła bardziej świadoma i bogatsza w wiedzę na temat skóry głowy i włosów. 
Zawsze wydawało mi się, że kosmetyki dobieramy seriami do włosów. To znaczy, jeśli nasze włosy mają tendencję do przetłuszczania - wybieramy szampon, odżywkę i maskę do tego typu włosów. Jeśli natomiast są suche na końcach - wybieramy całą serię przeznaczoną do tego typu włosów. Jaki to był błąd - wiem dopiero teraz. 

Okazuje się, że skóra głowy potrzebuje zupełnie innych składników odżywczych niż same włosy. To właśnie skóra głowy pełni tu najważniejszą funkcję, a sam włos jest jedynie czymś co z głowy wystaje - oraz ma zupełnie inne potrzeby. Dlatego tak ważne jest przyglądanie się nie tylko włosom, a przede wszystkim skórze głowy. 

Gdy skóra głowy jest skłonna do przetłuszczania, bądź łojotokowa, a włosy suche - powinnyśmy zakupić szampon oczyszczający (lub przeciwłupieżowy), a odżywkę/balsam czy maskę do włosów suchych, zniszczonych. 

W moim przypadku wyniki analizy trochę mnie uspokoiły. Byłam przekonana, że mam problemy skórne i mocno zniszczone włosy. Jak widać w raporcie z badania trychologicznego - nie ma tragedii.


Jak widać na załączonym obrazku mam włosy lekko przesuszone, bez znaczących zniszczeń. Co do skóry głowy - zawsze mi się wydawało, że jest dość wrażliwa i podatna na wszelakie podrażnienia. Badanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dużą uwagę powinnam skupiać właśnie na skórze głowy, bo nie dość, że jest wrażliwa to i płytko unaczyniona, czyli bardziej podatna na uszkodzenia. Podczas badania widziałam naczynia krwionośne, niektóre nawet pęknięte. Uwierzcie - widok mało przyjemny. 

Zaleceniem jest używanie szamponu i lotionu z naftą kosmetyczną, które mają wzmocnić, nawilżyć i uodpornić skórę głowy na wszelakie czynniki zewnętrzne oraz balsam do włosów brązowych w celu wydobycia z nich życia i naturalnego blasku. 

Powiem tak - zakupiłam na stronie firmowej całą kurację i niebawem zabiorę się za odpowiednią pielęgnację. Zanim jednak zabiorę się za całą serią dedykowaną moim włosom i skórze głowy - wypróbuję najpierw serię, którą każda z nas otrzymała od firmy. 


Dodatkowo chciałabym przekazać Wam trochę wiedzy, którą wyniosłyśmy ze spotkania. Do czego służy każdy produkt marki Seboradin z osobna.
Tak więc:

SZAMPON ma za zadanie dogłębnie oczyścić skórę głowy i włosy z zanieczyszczeń, ma usunąć martwy naskórek niczym peeling (idealnie w tej roli sprawdza się szampon przeciwłupieżowy, który może raz na jakiś czas użyć każdy, nawet jeśli nie miewa problemu z łupieżem) i na koniec przygotować skórę głowy i włosy na dodatkowe składniki odżywcze (z maski bądź balsamu). 

BALSAM dzięki lekkiej formule nadaje się do codziennego stosowania. Ma za zadanie nawilżyć włosy, zapobiegać wnikaniu szkodliwych składników wgłąb włosa, ma ochraniać włosy oraz poprawiać ich wygląd zewnętrzny. Należy go stosować tyle czasu, ile zaleca producent - trzymanie na włosach dłuższy czas i tak nie sprawi, że składniki zadziałają lepiej. We włosy wniknie i tak tyle składników, ile może - nic więcej. Stąd trzymanie na głowie odżywek/balsamów godzinę i dłużej jest bez sensu (chyba, że producent zaleca inaczej)

MASKA jest kosmetykiem, który należy stosować co 2-3 mycie, nie częściej. Z uwagi na bogatszą formułę częstsze stosowanie może włosy obciążyć i efekt będzie odwrotny do zamierzonego. Maska ma za zadanie wzmocnić działanie innych kosmetyków i polepszyć efekty stosowania kuracji. 

LOTION nakładamy na skórę głowy, nie na włosy. Ma on bowiem za zadanie wzmocnić cebulki włosów i wnikając wgłąb skóry głowy ma ją dokładnie odżywić. Gdy cebulki są odżywione i wzmocnione, włosy rosną silniejsze, mocniejsze i mniej ich wypada. 

AMPUŁKI są skoncentrowaną formą odżywiającą skórę głowy. Ma wzmacniać, odżywiać i zapobiegać niektórym problemom (m.in. wypadaniu włosów, czy łysieniu). Ampułki powinny być stosowane zamiennie z lotionem. I najważniejsze - o czym każdy zapewne wie, stosowanie jakiejkolwiek kuracji powinno nie trwać krócej niż 3 miesiące. Nawet jeśli po miesiącu zauważymy efekty stosowania kuracji, nie należy jej przerywać, bo automatycznie nasza cała praca pójdzie w zapomnienie. 



Gdy już zakończyła się część teoretyczna, każda z osobna była poddawana badaniu stanu skóry głowy i włosów. A my mogłyśmy podyskutować, opowiedzieć kilka historii prawdziwych na temat różnych problemów skóry głowy. Jak widać na załączonych obrazkach spotkanie było bardzo udane, ze swojej strony mogę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z uczestnictwa w tym spotkaniu. Wykład ciekawy, towarzystwo doborowe, atmosfera rewelacyjna. Czego można chcieć więcej? 




Jeszcze raz serdecznie dziękuję dziewczynom za miło spędzone popołudnie, a przedstawicielkom firmy Seboradin za wspaniale zorganizowane spotkanie. Oczywiście czym byłoby spotkanie, gdyby nie miejsce, w którym byłyśmy. Dziękuję i do miłego ;)



Czytaj dalej »

Szampon z botanicznym kompleksem roślinnym BingoSpa - recenzja.

Witajcie!

W dniu dzisiejszym mam dla Was recenzję szamponu BingoSpa z botanicznym kompleksem roślinnym. 

Szampon trafił w moje ręce podczas większych zakupów poczynionych przy okazji promocji jakiś czas temu. Biorąc pod uwagę, że szampon został już zużyty, mogę napisać o nim parę słów. 

Czy się sprawdził, czy podrażnił moją skórę głowy - o tym dowiecie się poniżej. 



Opakowanie typowe dla szamponów i balsamów do ciała tej marki. Zarówno mleczka do pielęgnacji ciała, jak i szampony mają jednakowe opakowania (mówię o tej samej pojemności). Wykonane z plastiku, transparentne z aluminiową zakrętką. Przyznam, że opakowanie jest mało poręczne przez tą zakrętkę. Otwór duży, przez który wylewa się za dużo produktu. Tutaj wygodniejszym rozwiązaniem byłoby zamknięcie na klik - ale może firma pomyśli o tym w przyszłości. Opakowanie dość skromne, ale podane są na nim wszelkie informacje na temat stosowanego produktu. Skład, pojemność, nazwa. Co do sposobu stosowania - każdy raczej wie jak stosować szampon ;)

Zapach lekko waniliowy, słodki, nie duszący. Dość przyjemny dla nosa. Na włosach utrzymywał się jakiś czas po zastosowaniu. 


Konsystencja kremowa, płynna - może z łatwością wymykać się przez palce. Stąd mniejszy otwór byłby odpowiedniejszy - nie byłoby mowy o marnotrawstwie. A przez spory otwór szampon łatwo ucieka. Szampon dość dobrze się pienił, niewielka ilość wystarczała do pokrycia pianą całej głowy.

Wydajność zadowalająca, chociaż dość płynna konsystencja znacznie ją zmniejszała. 

Efekty działania przyzwoite. Szampon dobrze oczyszczał, ładnie pachniał, nie podrażniał skóry głowy. Jednakże każdorazowo należało użyć odżywki,czy balsamu do włosów. Szampon bowiem miał tendencję do plątania włosów. Jedynie dodatkowe nawilżenie mogło ujarzmić włosy i zapobiec powstaniu kołtunów. Włosy po zastosowaniu szamponu były oczyszczone, sypkie i gładkie. Jeśli chodzi o błysk - zawdzięczam to innym specyfikom. 

ZALETY:
- słodki, waniliowy aromat
- dokładnie oczyszcza 
- nie przesusza skóry głowy
- nie podrażnia
- kosztuje około 8zł za 300ml
- dostępny w sklepie internetowym TUTAJ 

WADY:
- rzadka konsystencja
- kiepskie zamknięcie (mało funkcjonalne)
- powoduje plątanie włosów

Podsumowując szampon uważam za przeciętny. Dokładnie oczyszcza i odświeża. Nie podrażnia skóry głowy, ale niestety powoduje plątanie włosów. Przez mało praktyczne zamknięcie wydajność maleje - wylewa się więcej szamponu niż chcielibyśmy użyć. Jest dostępny w sklepie internetowym producenta w dość przystępnej cenie. 






Czytaj dalej »

środa, 27 sierpnia 2014

Mleczko nawilżające do skóry bardzo suchej od Le Petit Marseiliais - recenzja.

Witajcie!



Wiem - recenzji tych produktów jest co najmniej tyle, ile ślimaków po deszczu, ale....coś od siebie przecież dodać muszę ;)


O czym mowa? O mleczku nawilżającym Le Petit Marseiliais. Mleczko zna już chyba większość z Was, jednym przypadł do gustu, inni za nim nie przepadają. Do jakiego grona zaliczam się w tym sporze ja? Osobiście bliżej mi do osób lubiących to mleczko. Chociaż początek był mało obiecujący, tak po kilku użyciach przekonałam się do tego produktu. 




Opakowanie ma przyjemną dla oka szatę graficzną. Słoneczny, przyciągający wzrok kolorek z pewnością kusi niejedną kobietę podczas zakupowego szaleństwa. Poza tym wygodna w użytkowaniu pompka, która pozwala dozować tyle mleczka, ile w danej chwili potrzebujemy. Dzięki czemu nie ma mowy o marnotrawstwie kosmetyku. Pojemność 250 ml, wg mnie odpowiednia ilość. 

Zapach lekko kokosowy, lekko migdałowy, z nutą słodyczy. Nie każdy nos polubi ten zapach. Początkowo i mi nie przypadł do gustu z uwagi na fakt, że bałam się duszącego, mdłego zapachu, utrzymującego się na ciele. Poza tym obawiałam się, że latem taka słodycz nie będzie odpowiednia. Jednak po kilku użyciach mogę stwierdzić, że zapach jest bardzo subtelny, delikatny, owszem trochę słodki, ale absolutnie nie duszący czy mdły. Nie boli głowa po całym dniu, nie jest też go "za dużo" . Wg mnie odpowiednio wyważona kompozycja zapachowa. Zapach utrzymuje się na ciele dość długo, ale  nie emanuje słodyczą. Ciało jest jedynie otulone subtelną wonią.


Konsystencja lekka, kremowa, delikatna. Łatwo rozprowadza się na ciele, szybko się wchłania, nie pozostawiając na powierzchni tłustego filmu. Ciało błyskawicznie pije to mleczko, nawilżając w odpowiednim stopniu. Nie czuć nieprzyjemnego uczucia lepkości - jedynie gładkość i miękkość. 

Wydajność dość wysoka. Używam mleczka bardzo często - każdorazowo stosuję cztery pompki mleczka, by pokryć nim całe ciało. Głównie skupiam się na nogach, gdyż to te partie ciała potrzebują konkretnego nawilżenia. Co prawda z miejscami mocno przesuszonymi mleczko sobie nie poradziło, ale na takie przesuszenia stosuję z reguły produkt z mocznikiem marki La Roche Posay albo maść z wit.A .
Na rękach nie skupiam się tak bardzo, więc i ilość mleczka jest mniejsza niż na dolnych partiach ciała. Mam to mleczko drugi miesiąc, a wewnątrz jest jeszcze co najmniej 1/3 opakowania. 

ZALETY:
- przyjemny, otulający zapach
- kremowa i lekka konsystencja
- błyskawicznie się wchłania
- nawilża, wygładza i zmiękcza skórę
- zapach utrzymuje się kilka godzin na ciele
- wygodna pompka ułatwiająca dozowanie produktu
- wydajne

WADY:
- nie nawilża skrajnie wysuszonych miejsc


Podsumowując oceniam mleczko na bardzo dobry produkt. Wiem, że nie każdemu zapach przypadnie do gustu, nie każda też będzie zadowolona z działania. Słyszałam też, że wywołał podrażnienie/uczulenie u niektórych z Was ;/ Całe szczęście mnie to ominęło, dzięki czemu mogę cieszyć się gładką i miękką skórą, dodatkowo otuloną pięknym zapachem. 
Minus jedynie za brak działania w miejscach skrajnie wysuszonych - a produkt przeznaczony przecież do bardzo suchej skóry. 





Czytaj dalej »

wtorek, 26 sierpnia 2014

Żel pod prysznic BeBeauty Bali Spa - recenzja.

Witajcie!


Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam następny produkt Biedronkowy. Kolejny żel pod prysznic, który pozytywnie mnie zaskoczył - nie tylko niską ceną, ładnym owocowym zapachem, ale i przyzwoitym działaniem. Wiadomo - żel ma myć, nie podrażniać i nie wysuszać skóry. Egzemplarz, który dzisiaj poznacie to nie tylko oczyszczacz, ale i delikatny złuszczacz. Dlaczego?
Dowiecie się poniżej.


Żel, który dzisiaj poznacie to wersja BALI SPA od BeBeauty. Jest to żel zawierający delikatne drobinki, dzięki czemu żel ma za zadanie nie tylko myć skórę, ale i dodatkowo delikatnie ją złuszczać. 







Opakowanie smukłe, wyprofilowane w ten sposób, by pewnie trzymało się w dłoni (nawet mokrej). Taki kształt opakowania sprawia, że podczas kąpieli nie musimy się martwić, że butelka wyląduje na dnie wanny, albo poza nią (w moim przypadku nie doszło do takiego incydentu - mimo, że ostatnio wszystko z rąk mi leci;P). Opakowanie przeźroczyste, dzięki czemu widzimy ile produktu ubyło. Zamknięcie na klik, można w razie potrzeb butelkę postawić na głowie, by reszta produktu swobodnie spływała i wydobycie żelu nie było problemem. Wewnątrz mamy 300 ml żelu, więc standardowa pojemność.

Zapach bardzo soczysty, przeważa nuta ananasowa. Bardzo przypadł mi do gustu ten wariant zapachowy. Spisywał się idealnie w ciepłe dni, gdyż odświeżał, pobudzał i dodawał energii, jednocześnie natychmiastowo orzeźwiając. 


Konsystencja lekko galaretowata, trudniej było wydobyć żel na końcu użytkowania, ale wystarczyło na jakiś czas postawić opakowanie do góry dnem i problem z wydobyciem znikał. Żel z uwagi na zawartość dużej ilości drobinek złuszczających (w tym żelu tymi drobinkami były nasiona moreli) wchodził w różne zakamarki ciała :P Mój facet stwierdził - "nie podoba mi się ten żel z piaskiem! Wszędzie włazi i nie da się go wypłukać" :P  Może aż takiej tragedii nie było, ale faktycznie drobinki masujące nie rozpuszczały się w kontakcie z wodą, przez co kąpiel wymagała bardzo dokładnego spłukania. Żel dobrze się pienił, dobrze oczyszczał i spłukiwał przyzwoicie (nie licząc piachu;P ).

Wydajność przyzwoita. Zresztą nie oszukujmy się  - żel to żel, jedne wydajne są bardziej, drugie mniej. Natomiast jeśli starcza na dwa tygodnie stosowania to jestem zadowolona. Zwłaszcza, że żel kosztuje około 4 zł, więc nawet jeśli starczyłby na tydzień - nie rozpaczałabym. Gdyby kosztował 20zł wzwyż - tutaj wymagania wzrastają. Wg mnie w tym przypadku źle nie jest ;)


ZALETY:
- świeży,tropikalny zapach
- dobrze peelingujące drobinki
- dokładnie oczyszcza
- niska cena
- dobry dostęp (każda niemalże Biedronka)
- nie wysusza skóry
- odświeża i pobudza

WADY:
- nierozpuszczalne drobinki, które przy niedokładnym spłukaniu mogą znaleźć się w nieodpowiednim miejscu :P



Podsumowując - miła odmiana podczas codziennego mycia. Śmiało może zastąpić delikatny peeling. Używany codziennie sprawi, że dokładne złuszczanie martwego naskórka nie będzie potrzebne. Dobrze oczyszcza, nie podrażnia i nie wysusza skóry. Poza tym tropikalny zapach uprzyjemnia każdą kąpiel. Należy jednak pamiętać o dokładnym spłukaniu go z ciała, by zapobiec migrującym drobinkom ;P 






Czytaj dalej »

wtorek, 19 sierpnia 2014

Żel pod prysznic ISANA Orange & Grapefruit - recenzja.



Witajcie!



Ostatnio ISANA dość często wprowadza serie limitowane albo sezonowo dopasowane żele pod prysznic. Ostatnia wersja zapachowa Mięta&Limonka bardzo mi się spodobała, więc jak tylko wypatrzyłam kolejną nowość, tym razem Pomarańczę&Grejpfruta - nie wiele myśląc wrzuciłam do koszyka. Cenowo żele wypadają na tle innych marek bardzo korzystnie, bo zdobyć je można za zaledwie 2,49 zł w porywach do 3 zł za sztukę. Uważam, że to doskonała alternatywa dla drogich - niekoniecznie lepszych produktów innych firm. Ale czy faktycznie żel wypada na tle konkurencji pozytywnie? O tym przeczytacie poniżej. 







Opakowanie standardowe dla żeli ISANA. Proste, poręczne, o pojemności 300ml. Szata graficzna współgra z wersją zapachową - opakowanie zachowane w kolorystyce pomarańczy i delikatnego różu. Klasyczne, aczkolwiek przyciągające wzrok. Zamknięcie na klik, jak w pozostałych żelach tej marki. Można śmiało postawić opakowanie do góry nogami, gdy produkt sięga dna i mamy problem z wydobyciem resztek produktu. 

Zapach bardzo świeży, owocowy i orzeźwiający. Czuć słodko-kwaśny aromat. Idealne połączenie zapachów na ciepłe dni. Doskonale oczyszcza, odświeża i dodaje energii. Nie wyczuwam w nim chemii, czy sztucznych aromatów - jak dla mnie jest to mocno owocowe orzeźwienie.


Konsystencja dość płynna, nie galaretowata, więc może łatwo spłynąć z dłoni. Podczas aplikacji prosto na gąbkę już nie ma tego problemu. Dość szybko wchłania się w gąbkę, tworząc dużą ilość kremowej piany. 

Wydajność dość dobra, ale biorąc pod uwagę fakt, że może spłynąć z rąk wydajność może się zmniejszyć. Już niewielka ilość żelu wytwarza sporą ilość piany, więc nie ma potrzeby przesadzać podczas mycia. Wystarcza spokojnie na 3 tygodnie stosowania pod prysznicem. 


ZALETY:
- świeży, orzeźwiający, owocowy zapach
- odświeża
- dokładnie myje skórę 
- dość wydajny
- kosztuje grosze
- nie wysusza skóry

WADY:
- seria limitowana


Podsumowując żel to świetny produkt na lato. Orzeźwia, odświeża i dokładnie oczyszcza skórę, a dodatkowo pięknie pachnie. Można go kupić w każdym Rossmannie za śmiesznie niską cenę, ale niestety tylko latem (jest to letnia seria limitowana). 

(szkoda, że wersja limitowana i dostęp w późniejszym okresie będzie utrudniony) 


Czytaj dalej »

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Ulubieńcy z czerwca i lipca.

Witajcie!
   



1. Żel pod prysznic ISANA mięta i limonka - bardzo przyjemny, orzeźwiający, lekko chłodzący i odświeżający. Pobudzał i dodawał energii w słoneczny dzień. 

2. Żel pod prysznic BeBeauty Japonia - recenzja TUTAJ

3. Peeling do ciała FENNEL Lody Truskawkowe - recenzja TUTAJ

4. Mus do włosów PANTENE Pro-V - recenzja TUTAJ

5. Lakier wybielający INGLOT - wybiela, nabłyszcza i dodaje uroku paznokciom; idealny solo i do francuskiego manicure. 

6. Dwufazowy płyn do demakijażu FLOS-LEK - recenzja TUTAJ




Czytaj dalej »

Projekt denko czerwiec - lipiec.

Witajcie!

Dzisiaj mam dla Was nieco spóźniony projekt denko z dwóch miesięcy. Mamy już drugą połowę sierpnia, a tu pustaki z czerwca i lipca! No nic - nie przedłużając przedstawiam Wam moje zużyte opakowania. 

PIELĘGNACJA CIAŁA


Olejek pod prysznic ISANA MED - bardzo przyjemny, owocowy żel pod prysznic. Dokładnie oczyszcza i zmiękcza skórę.

Żel pod prysznic ORIGINAL SOURCE - soczysty ananas zamknięty w opakowaniu. Cudny zapach, galaretowata konsystencja, dobry oczyszczacz skóry. 

Żel pod prysznic Mięta&Limonka ISANA - świeży, odświeżający, pobudzający żel pod prysznic, idealnie chłodził w upalne dni. 


Żel pod prysznic BeBeauty SPA Bali - świeży, lekko ananasowy, z drobinkami peelingującymi

Żel pod prysznic SPA Japonia - recenzja TUTAJ


Masło do ciała FENNEL Różowy Grejpfrut - recenzja TUTAJ


Peeling do ciała FENNEL Lody Truskawkowe- recenzja TUTAJ

 

Antyperspirant GARNIER - mój numer 1 w ochronie

Żel do golenia ISANA - recenzja TUTAJ

Dwufazowy płyn do demakijażu FLOS-LEK - recenzja TUTAJ

Krem arganowy NAGOYA - zapach kadzideł nie przypadł mi do gustu, poza tym na moim ciele nie sprawdził się - nie nawilżał, nie wygładzał, lekko zapychał mi skórę  ;/


Płyn micelarny do oczyszczania MARION - recenzja TUTAJ


Mydełka w piance B&BW - uwielbiam za piękne zapachy!


Szampon intensywna regeneracja ZIAJA - BUBEL nad bublami!!!! Strasznie wysuszył mi głowę, a u mojego faceta wywołał wysyp krostek na całej głowie ;/ recenzja TUTAJ

Szampon z mocznikiem ISANA MED - recenzja TUTAJ



Podkład Stay Matte - solo średniak, podkreślał suche skórki; używany z kremem BB zdecydowanie lepiej się spisywał

Chusteczki nawilżające dla dzieci DADA - do oczyszczania rąk, do odświeżania bardzo przyjemne, delikatne, nie podrażniały skóry

Lakier wybielający INGLOT - rewelacyjny, idealny na co dzień, jak i na wielkie wyjście; paznokcie wyglądają na mega zadbane, na zdrowe i wręcz przypominają paznokcie żelowe

Skarpetki złuszczające do stóp PUREDERM - oczekiwałam lepszych efektów; skóra złuszczała się, ale tylko w miejscach, gdzie była najcieńsza, a pięty pozostały nienaruszone ;/



Maseczki Rival de Loop - bardzo dobre, tanie maseczki

Waciki kosmetyczne TAMI - najlepsze płatki do oczyszczania skóry, dostępne w HEBE


Lakier do włosów TAFT - przyzwoity, nie sklejał i nie obciążał włosów

Mus do włosów PANTENE PRO-V  - recenzja TUTAJ

Maska do włosów KALLOS Latte - pięknie pachnie śmietankowym budyniem, wygładza, zmiękcza i nawilża włosy



Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...