Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hean. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hean. Pokaż wszystkie posty

środa, 28 stycznia 2015

Nowości stycznia, czyli co obecnie testuję - część 1.

Witajcie!

Nowy Rok, nowy miesiąc, więc i czas na nowości kosmetyczne. Styczeń przyniósł sporo ciekawych, nieznanych mi produktów. Jestem w trakcie testów, próbowania, smarowania i wcierania. Na dniach pojawią się recenzje produktów, na temat których już wyrobiłam swoje zdanie. A tymczasem nie przedłużając - zapraszam na post zdjęciowy. Nowości pokażę Wam w dwóch, może w trzech postach - by Was nie zanudzić ;)


Nowości od Bielendy - wszystko pięknie pachnące i interesujące. Najbardziej ciekawi mnie masło do ciała, odżywka do paznokci i seria Golden Oils do ciała. Jak tylko wszystko przetestuję - dm znać niezwłocznie ;) 


Mój mały zakup z Hebe - olejek arganowy do oczyszczania i mycia twarzy BIELENDY. Ciekawa jestem - zwłaszcza, że opinie o tym produkcie są podzielone. 


Interesujący duet ORLY - baza do łatwego usuwania lakieru brokatowego i lakier. Powiem tak - usuwanie brokatu nigdy nie było prostsze - wkrótce recenzja. 


I teraz trochę makijażowo, czyli cienie, pędzle i inne nowości. 


Moja pierwsza wizyta w INGLOCIE zakończyła się jak widać. Mam własną, kolorystycznie dobraną paletką. Pierwsze wrażenie? Jestem zachwycona! 



Minus 20% na wszystko w ekobieca.pl - no cóż, poczyniłam mały grzeszek. Mary-Lou Manizer w użyciu i nie dziwię się, skąd te zachwyty nad tą blondyną! Pomadki matowe Manhattan - jedna trafiła w ręce koleżanki, a cienie Hean sprzedałam z uwagi na fakt, że skompletowałam paletkę cieni w Inglocie :P


No i moje ulubione pędzle Hakuro. Uzupełniłam braki i jestem szczęśliwa :D Na pędzle też obowiązywał kod -20%. 


Koniec części pierwszej, nie ostatniej. Ciekawi kolejnych nowości?  :)









Czytaj dalej »

sobota, 4 maja 2013

Cukrowy peeling do ciała HEAN Natura - recenzja.


Dzisiaj przybliżę Wam nieco kosmetyk, z którym się polubiłam - jednak dopiero za drugim podejściem.

Na ruszt idzie cukrowy peeling ujędrniający marki HEAN Natura z limonką i żeń-szeniem. 

Opakowanie:
Żel ukryty jest w przeźroczystej butelce o pojemności 200 ml. Opakowanie zwykłe z zamknięciem posiadającym zatrzask. Dzięki takiej bezbarwnej konstrukcji doskonale widać, ile produktu pozostało. Zatrzask jest solidnie wykonany. Mimo, iż peeling stoi na głowie nic się nie wydobywa na zewnątrz. Możemy być spokojne o jego zawartość ;)


Właściwości:























Stosowanie:

Kiedy dusza zapragnie :) ja z reguły takie zabiegi stosowałam wieczorem, by kompleksowo zadbać o ciało, ale ze względu na swój zapach idealnie sprawdziłby się też o poranku. 

Moje wrażenia:


Opakowanie - zwyczajne, proste, bezbarwne - ale mimo to wygodne i praktyczne, nie wysuwa się z dłoni podczas aplikacji. .

Konsystencja - nie za rzadka, lekko żelowa o zabarwieniu zielonkawym. Podczas wydobywania na dłoń wyraźnie zauważalne są zdzierające drobinki w kolorze niebieskim. 


Wydajność - jak napisałam na wstępie do żelu podchodziłam dwukrotnie. Nie wiem dlaczego odłożyłam go na półkę po pierwszej próbie. Jednak cieszę się z powrotu do niego. Używałam go co drugi, trzeci dzień - by nie przesadzić ze zdzieraniem ;P Starczył mi na trzy tygodnie regularnego stosowania. Niewielką ilość wystarczyło wydobyć na dłoń, by zedrzeć martwy naskórek z ciała. W związku ze swoimi właściwościami antycellulitowymi stosowałam go jedynie na uda i pośladki. Reszcie powierzchni wystarczył zwykły żel pod prysznic.

Ogólne wrażenia -  bez wątpienia zapach to główny atut tego peelingu. Świeży limonkowy zapach pobudzał zmysły i umilał kąpiel. Lubię, kiedy peeling ma konsystencję żelową lub galaretowatą, dzięki czemu nie spływa podczas używania z dłoni i z ciała. Peeling stosowałam na wcześniej delikatnie zwilżone ciało. Peeling miał wtedy lekki poślizg i łatwo się rozprowadzał. Drobinki złuszczające były dość spore (w końcu to peeling cukrowy), przez co efekt był silniejszy i bardziej zauważalny. Osobiście lubię mocne zdzieraki, a ten według mnie do takich należy. Nie oznacza to jednak, że ciało jest podrażnione czy obolałe. Wręcz przeciwnie - pojawiało się jedynie delikatne zaczerwienienie, które zanikało już podczas dalszej kąpieli. Podczas masowania ciała wokół roztacza się niesamowicie świeży i owocowy zapach. Można śmiało stwierdzić, że zapach jest faktycznie limonkowo-cukrowy. Nie czułam żadnej chemii, czy sztucznej i nieprzyjemnej woni. Masaż tym peelingiem to czysta przyjemność i dla ciała, i dla zmysłów. Pierwsze zauważalne efekty to niesamowicie wygładzona skóra oraz nawilżenie. Skóra po masażu staje się świeża i delikatnie ożywiona - czuć delikatne uczucie schłodzenia (bez obaw nie utrzymuje się to długo). Skóra po takim zabiegu jest gotowa na przyjęcie balsamu bądź masła (najlepiej o właściwościach ujędrniających). Nie zauważyłam może wyszczuplenia, ale skóra stała się zdrowsza, gładsza i bardziej jędrna. Dodatkowo przy regularnych ćwiczeniach oraz stosowaniu serum ujędrniającego zauważyłam większe napięcie skóry na pośladkach i udach oraz delikatne wygładzenie cellulitu, który wcześniej był bardziej zauważalny. 

Skład dla zainteresowanych:



Plusy:

* zapach świeży i bardzo naturalny
* przyzwoita wydajność
* niska i przystępna cena (około 8-9zł za 200ml)
* konsystencja żelowa
* dobry zdzierak
* pozostawia skórę delikatnie natłuszczoną i pachnącą
* gładka, bardziej jędrna i napięta skóra

Minusy:
* nie zauważyłam ;P

Moja ocena: 8/10 


Za cenę, zapach, przyjemną konsystencję i dobre efekty. Jak dla mnie jest to bardzo dobry zdzierak w przystępnej cenie. Natomiast jakby peeling miał faktycznie właściwości modelujące sylwetkę (o których wspominał producent) dałabym 10 ;D

Znacie markę Hean i ten peeling, czy widzicie pierwszy raz? :D


Pozdrawiam,
Aneta

Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...