Witajcie!
Dzisiaj przybliżę Wam nieco smarowidło do ciała, które ukoiło mą podrażnioną skórę po powrocie z Chorwacji.
Jak wiecie - kobiety tak mają (przynajmniej ja), że jak zobaczą trochę więcej słońca to nie liczy się nic innego prócz chęci posiadania opalonego ciała - najlepiej teraz, już, dzisiaj. W mojej sytuacji nie było to aż tak gwałtowne,przez pierwsze dni ciało otrzymywało sporą dawkę ochronnych kremów z filtrami. 20,30 i 50. Jednak z uwagi na to, że czas upływał, a ja nie widziałam efektów - zaprzestało się już smarowanie po każdym wyjściu z wody. Ograniczałam się do jednej, dwóch aplikacji kremów podczas leżakowania na słońcu. Długo czekać nie trzeba było, opalenizna zaczęła wychodzić zza horyzontu. Jednak nie pozostało to jednak bez echa. Skóra na dekolcie, która jest mega wrażliwa - obsypana została swędzącymi krostkami, piekła i wołała o pomoc. Od tej chwili nie było już żartów - opalanie się zakończyło, w ruch poszły kremy z filtrem 50 i rozpoczęła się akcja nawilżanie.
Ciało smarowałam bardzo często, ale niestety tylko tym, co miałam ze sobą w podróży. Emulsja po opalaniu koiła nagrzane i spieczone ciało, ale nawilżanie było marne. Poza tym woda w Chorwacji jest mega słona, stąd też skóra wysuszona na wiór potrzebowała naprawdę czegoś dobrego.
Po powrocie do Polski postanowiłam znaleźć jakiś balsam do ciała, który pomoże mi nawilżyć, zregenerować i pozbawić skórę uczucia ściągnięcia.
I tu z pomocą przyszła Neutrogena i jej produkt - odżywcza emulsja do ciała z maliną nordycką.
MOJA OPINIA:
Opakowanie to bardzo poręczna buteleczka wykonana z dość twardego plastiku o białym zabarwieniu. Dodatkowo wyposażona w odkręcaną pompkę, która bardzo ułatwia aplikację emulsji na dłoń. Niestety przez białe opakowanie, nie widać, ile kosmetyku zostało wewnątrz. Jak pompka już nie nabiera, warto ją odkręcić i mocno potrząsać, by wydobyć resztę. Jednak i ten sposób nie do końca się sprawdza - najlepiej rozciąć opakowanie i zużyć produkt do samiusieńkiego dna.
Zapach przyjemny, delikatny, lekko kwaskowy - jak dla mnie cudny! Uprzyjemniał nawilżanie ciała, pozostawał na nim dobre parę godzin.
Konsystencja kremowa, dość zbita, ale nie za gęsta. Nie przeszkadzało to jednak podczas aplikacji. Smarowanie tą emulsją było czystą przyjemnością, zwłaszcza jak widziałam, że ciało pije ją tak zachłannie.
Wydajność to zaleta tego kosmetyku. Neutrogena słynie z ciężkich, mocno zbitych kosmetyków, które są przy tym bardzo wydajne. Opakowanie 250ml starczyło mi na kilka miesięcy. Co prawda nie stosowałam codziennie, ale i tak uważam to za dobry wynik.
Stosowałam z reguły wieczorem po kąpieli. Sucha skóra wchłaniała tą emulsję niczym gąbka, więc po kilku minutach można było śmiało wskakiwać do łóżka bez obawy o ubrudzoną pościel. Dodatkowo ze względu na miły zapach lubiłam nakładać na skórę nieco większą ilość kremu i masowałam całe ciało. Dzięki czemu korzystało na tym i ciało, i zmysły ;)
Skład dla zainteresowanych:
Podsumowując daję tej emulsji 8/10. Za wysoką cenę (około 20zł za 250ml to dość spory wydatek) oraz opakowanie, które nie pozwala na dokładne wydobycie całości kosmetyku odejmuję po punkcie. Więcej uwag nie mam, jako, że emulsja uratowała moją nadmiernie wysuszoną i potrzebującą ukojenia skórę. Łagodziła podrażnienia, błyskawicznie wchłaniała każdą porcję emulsji, pozostawiając ją nawilżoną, gładką, miękką w dotyku. Ponadto opalenizna na skórze nawilżonej i gładkiej prezentowała się dużo korzystniej, niż na przesuszonej, szorstkiej i napiętej.
PLUSY:
* zapach
* wygodna pompka
* wydajność
* świetne nawilżenie i wygładzenie
* poprawa wyglądu i kondycji skóry
* łagodzi podrażnienia
MINUSY:
* wysoka cena
* opakowanie, które uniemożliwia wydobycie całej zawartości za pomocą pompki (konieczne jest rozcinanie opakowania).
Znacie tą emulsję? A może inny kosmetyk Neutrogeny jest godny uwagi?
ANETA