piątek, 21 listopada 2014

Made by Annabelle Beauty - kule kąpielowe vol.1

Witajcie!

Dzisiaj szybki, krótki post przedstawiający mój kolejny wyrób domowy - mianowicie kule do kąpieli. Uwielbiam umilacze kąpielowe pod każdą postacią. Pięknie pachnące płyny, sole czy też musujące kule do kąpieli. Wszystkich produktów miałam mnóstwo, jedne lepsze, inne gorsze. Nie mniej jednak kule do kąpieli wygrywają w tym zestawieniu. 
Ten musujący efekt i uwalniający się z każdą kolejną sekundą zapach sprawia, że mogłabym w wannie leżeć godzinami. Wystarczy zaledwie 15-20 minut w wannie i każdy smutek, stres i przemęczenie odchodzą w zapomnienie. 

Dlatego też postanowiłam, że takie kule spróbuję zrobić samodzielnie w domowym zaciszu. Zanim przystąpiłam do produkcji - obejrzałam mnóstwo filmików, przeczytałam informacje na temat  receptur - na blogach, na stronach z półproduktami i w książkach. Gdy już miałam jakiekolwiek pojęcie przystąpiłam do dzieła. I tak oto powstały kule kąpielowe mojej receptury.

Wersja przedstawiona na poniższym zdjęciu to kula lawendowa

Do jej wytworzenia użyłam standardowych składników, czyli:
  • sodę oczyszczoną - 2/3 i kwasek cytrynowy - 1/3 (zakupione w sklepie ecospa.pl) łącznie trzy miarki po 100ml każda
  • mleko w proszku - 2 łyżki
  • mąkę ziemniaczaną - 1 łyżkę
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 1 łyżkę oleju z pestek moreli (ze sklepu etja.pl)
  • kilka kropli olejku lawendowego
  • odrobina barwnika kosmetycznego
  • wodę destylowaną (używałam do momentu osiągnięcia pożądanej konsystencji) oraz 
  • suszoną lawendę

Zakupiłam okrągłe formy do kul kąpielowych, które ułatwiały mi nadanie kształtu moim wyrobom. Z powyższych składników wyszły mi 4 kule lawendowe. 

Pięknie pachną, musują w wodzie i unoszą się na jej powierzchni. Kąpiel z ich zastosowaniem do świetny relaks po ciężkim dniu. Zapach odpręża, wycisza i odstresowuje. Kula idealnie sprawdza się w jesienne wieczory. Dzięki nim mamy własne, domowe spa. 



A Wy lubicie takie kąpielowe umilacze? 


Czytaj dalej »

środa, 12 listopada 2014

Wyniki konkursu z marką SEBORADIN - zapraszam ! ;)

Witajcie!

Długo oczekiwany, dla niektórych z Was szczęśliwy post. Mianowicie chciałabym ogłosić wyniki konkursu organizowanego z marką Seboradin. Jak pamiętacie zwyciężyć mogły trzy osoby, które w nagrodę otrzymają dokładnie taki sam zestaw kosmetyków o łącznej wartości 250zł każdy. 



Wybór zwycięzców oczywiście nie należał do łatwych, jednakże zasady są zasadami, więc nie przedłużając.


Laureatami konkursu zostali:
  1. Ratko 
  2. Spontanicznie
  3. Agnieszka Sasinowska

Serdecznie Wam gratuluję w imieniu swoim i marki Seboradin. 
Zwycięzców proszę o wysłanie swoich danych teleadresowych na adres: annabellebeauty1@gmail.com

Wysyłka nagród realizowana będzie po otrzymaniu danych adresowych.


Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję i mam nadzieję, że przyszłe konkursy będą dla Was równie szczęśliwe i ciekawe. 


Czytaj dalej »

niedziela, 9 listopada 2014

Wyniki konkursu Seboradin - wkrótce!!

Witajcie!!

Moi Drodzy - chciałabym Was poinformować, że wyniki konkursu Seboradin będą ogłoszone wkrótce. W regulaminie był zapis, że zostaną ogłoszone w przeciągu 3 dni od zakończenia konkursu. Zgłoszenia już przeanalizowałam i wybrałam moich faworytów, ale jak wiecie konkurs jest organizowany łącznie z przedstawielem marki Seboradin. W związku z tym zwycięzców mamy z przedstawicielką wybrać wspólnie - muszę zaczekać na informację zwrotną od firmy. Biorąc pod uwagę, że trwa długi weekend - kontakt z przedstawicielem Seboradin jest nieco ograniczony i utrudniony. 



Mam nadzieję, że jako uczestnicy konkursu będziecie wyrozumiali i cierpliwi. Bardzo Was przepraszam za to opóźnienie i obiecuję, że wyniki zostaną ogłoszone najszybciej jak to możliwe. 


Czytaj dalej »

czwartek, 6 listopada 2014

Peeling do ciała Love Me Green - recenzja.

Witajcie!

Fakt, że lubię peelingi pod każdą postacią jest chyba powszechnie znany. Jeśli jeszcze o tym nie wiecie - mam bzika na punkcie peelingów i w mojej łazience nieustannie pojawiają się jakieś nowości. Ostatnio wpadły do mojego koszyka dwie nowości z Farmony - opakowania mnie urzekły, oby zawartość była równie czarująca :D
Jak otrzymałam poniższy peeling banan na mych ustach pojawił się olbrzymi. Ta recenzja poświęcona będzie soczyście pachnącemu cudakowi - mianowicie Peelingowi do ciała Love Me Green



Opakowanie to płaski, plastikowy słoiczek z zakręcaną pokrywą. Jest przeźroczyste, dzięki czemu widać ile jeszcze produktu zostało. Wewnątrz znajdziemy 200ml peelingu. Minusem na wstępie jest brak folii zabezpieczającej od środka. Jak tylko dostałam peeling, wszystko wkoło było zatłuszczone ;/ Niestety można byłoby pomyśleć o lepszym zabezpieczeniu. Biorąc pod uwagę fakt, że peeling jest z dużą zawartością oleju - folia zabezpieczająca zapobiegałaby wyciekaniu olejków ze środka. Łatwo się wydobywa produkt z pojemnika, ale należy uważać, by woda nie dostawała się do środka podczas użytkowania. 


Zapach mega owocowy, cytrusy wręcz kipią z tego peelingu. Czuć soczystą, słodką pomarańczę, z nutką kwaskowatości. Uwielbiam takie owocowe połączenia. Nie jest w żaden sposób męczący, za mocny, czy przytłaczający. Jest idealnie wyważony, unosi się w łazience jeszcze długo po użyciu. Takie produkty uwielbiam, ponieważ dla mnie zapach ma duże znaczenie - używanie tego peelingu jest czystą przyjemnością. 




Konsystencja cukrowo-olejowa. Widać tutaj dwie fazy: płynną i stałą. Przy nakładaniu dobrze jest nabrać po trosze jednej i drugiej. Dzięki fazie olejowej peeling gładko sunie po skórze, a faza cukrowa mocno zdziera martwy naskórek. Peeling ma bardzo duże kryształki cukru, które z olejkami tworzą mocny zdzierak. Wystarczy delikatny masaż, by drobinki cukru pod wpływem ciepła delikatnie się rozpuściły. Jednakże wielkość kryształków cukru sprawia, że nie rozpuszczają się całkowicie (no chyba, że masaż trwałby ponad 10 minut). 

Wydajność przystępna. Biorąc pod uwagę, że peeling stosuje jedynie na uda i pośladki, peeling starcza mi na ponad 10 zastosowań. Gdybym używała peeling na całe ciało - starczyłby zapewne na 4-5 użyć maksymalnie. 


ZALETY:
- naturalny skład
- mocny zdzierak
- idealnie wygładza skórę
- pozostawia skórę miękką i delikatną
- cuuuuuuuuuuuudowny owocowy, rześki, pobudzający i odświeżający zapach, który unosi się w całej łazience
- zadowalająca wydajność

WADY:
- słabe zabezpieczenie opakowania (brak folii może powodować wyciekanie olejku)
- pozostawia skórę tłustą, konieczny jest prysznic po użyciu
- cena około 80 zł zdecydowanie nie zachęca, w tej chwili jest w promocji za 49,90 TUTAJ  (niestety to nadal dużo;/)


Podsumowując peeling dobrze złuszczał martwy naskórek, nie podrażnił i nie uczulił. Na skórze pozostawała tłusta warstewka, ale prysznic problem rozwiązywał. Najpierw peeling, potem kąpiel i po tłustej warstwie nie pozostawał ślad. Ciało po zastosowaniu jest gładkie, delikatne i pięknie pachnące. Soczysty i owocowy zapach mocno przypadł mi do gustu i z chętnie kupiłabym go ponownie, ale w tej cenie mogę mieć kilka równie ładnie pachnących peelingów. Peeling powinien leżeć w jednej pozycji, nie powinno się go przechylać, ani przenosić, bo możemy wytłuścić wszystko wkoło. Zawartość olejków bowiem podczas transportu wylewa się przez przepuszczające denko. Producent powinien pomyśleć o wewnętrznym zabezpieczeniu, co zapobiegałoby wylewaniu się olejków z wnętrze pojemnika. Przy używaniu jedynie na uda i pośladki starczy na ponad dwa miesiące stosowania - przy 1 użyciu w tygodniu. Peeling zdecydowanie polecam i jeśli będziecie miały okazję go wypróbować - koniecznie wykorzystajcie tą szansę. Zapach z pewnością uwiedzie także Was ;)





Za cenę i niedopracowane opakowanie odejmuję punkty. Reszta w pełni mnie zadowala i cieszę się, że miałam okazję poznać coś nowego na swojej skórze. 



Czytaj dalej »

środa, 5 listopada 2014

Ujędrniający krem do ciała NUXE BODY - recenzja.

Witajcie!


Nie należę do osób, które są regularne i konsekwentne w stosowaniu mazideł do ciała wszelakiego rodzaju. Wynika to z tego, że często brakuje mi czasu i potrzebuję błyskawicznego wchłaniania. Nie lubię lepiącej się skóry i tłustej warstwy, która sprawia, że świecę się jak żarówka. Gdy już decyduję się na jakiś specyfik do smarowania ciała - musi spełniać moje oczekiwania, bym nie odstawiła go na półkę na lepsze czasy.

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić krem do ciała, który zdobył moje zaufanie i uwielbienie. O jakim kremie mowa? Otóż dzisiejszym bohaterem będzie krem ujędrniający do ciała NUXE. Ten krem otrzymałam w zestawie z olejkiem (zestawy jeszcze spotykam w niektórych aptekach po bardzo atrakcyjnych cenach) na spotkaniu blogerek. Fakt, że miałam kilka mazideł w użyciu powodowało, że używanie tego kremu odwlekałam mocno w czasie - teraz wiem, że to był błąd! 



OD PRODUCENTA:

  • Ten ujędrniający krem do ciała ma podwójne działanie: ujędrnia, a jednocześnie działa przeciwzmarszczkowo. Niezwykle przyjemna konsystencja umożliwia ukierunkowany masaż zwiotczałych partii ciała (ud, brzucha, biustu i ramion), a przy tym szybko się wchłania.
  • Skóra staje się delikatniejsza (100%*) i ujędrniona (86%*). W widoczny jest gładsza (82%*) i wzmocniona (81%*). *Test użytkowania przeprowadzony pod kontrolą dermatologiczną na 22 kobietach badanych podczas 28 dni – odsetek badanych ochotniczek zgadzających się z przytoczonym twierdzeniem.
  • Ten krem do ciała zapewnia natychmiastowy efekt liftingu (mimoza brazylijska, cukry owsiane). Ujędrnia i wzmacnia strukturę skóry (kigelia afrykańska, wyciągi z płatków żytnich). 


MOJA OPINIA:

Opakowanie wykonane z plastiku, zachowane w typowo kobiecej kolorystyce - delikatnym, pudrowym różu. Na opakowaniu znajdują się wszelkie informacje na temat składu i podstawowych informacji na temat przeznaczenia kremu - w tym przypadku ma działać ujędrniająco i przeciwzmarszczkowo. Słoiczek o pojemności 200ml, dodatkowo zabezpieczony wewnątrz osłonką plastikowo-piankową? Nie wiem jak to określić, natomiast po odkręceniu wieczka naszym oczom ukazuje się cienki, twardy krążek, który zabezpiecza przed wścibskimi paluchami. Pojemnik nie jest oszukany (nie ma drugiego dna), wypełniony po brzegi kremem Nuxe. 


Zapach mnie oczarował od pierwszego powąchania. Mój nos tak pokochał ten zapach, że miziałam się tym kremem z przyjemnością. Jest kobiecy, trochę pudrowy, trochę cytrusowy. Smarując się tym kremem czułam się wyjątkowo i zmysłowo. Mogłam poznawać odrobinę luksusu z każdym kolejnym użyciem. Nie pogardziłabym takimi perfumami :D


Konsystencja jest kremowa, maślana i zbita. Bardzo dobrze nabiera się palcami, a pod wpływem ciepła dłoni świetnie się rozprowadza. Przez swoją konsystencję mogłabym nazwać ten krem - masłem. Krem jest bowiem niesamowicie bogaty, mega wydajny i błyskawicznie się wchłania, pozostawiając po sobie przyjemną gładkość i nawilżenie. Masło starczyło mi na prawie dwa miesiące użytkowania (stosowałam raz dziennie wieczorem).  Nie pozostawia tłustej i lepiącej warstwy, nie brudzi ubrań. 

Wydajność świetna! Jak wspomniałam powyżej krem starczył na prawie dwa miesiące stosowania. Uważam taki wynik za satysfakcjonujący. 


ZALETY:
- świetnie nawilża i wygładza skórę
- przy regularnym stosowaniu widocznie poprawił elastyczność i jędrność skóry
- w połączeniu z ćwiczeniami może zauważalnie polepszyć wygląd naszego ciała
- cudowny, zmysłowy, kobiecy, pudrowo-kwiatowo-cytrusowy zapach, który utrzymywał się na skórze do następnego dnia
- nie brudzi ubrań, nie pozostawia tłustej warstwy
- szybko się wchłania pozostawiając skórę miękką, delikatną i gładką w dotyku
- krem jest bardzo wydajny, przez co możemy cieszyć się tym luksusem na dłużej
- pozwala się zrelaksować i poczuć jak w SPA
- duża pojemność, wygodne, poręczne opakowanie
- treściwa, bogata konsystencja


WADY:
- niestety wadą jest tutaj cena, bo można go kupić dopiero od 105,00 zł ;/ najlepszym rozwiązaniem jest polowanie na promocje (zestawy z innymi produktami, wtedy cena nie wydaje się już taka straszna)


Podsumowując krem polecam wypróbować każdej z Was. Pięknie pachnie, świetnie nawilża i wygładza skórę, a przy regularnym stosowaniu może uelastycznić i ujędrnić nasze ciało. Łatwo się rozprowadza, szybko wchłania. Po zastosowaniu można po chwili założyć ubrania, bez obawy o ubrudzenie. Jedyne co odczujemy - to zapach, który pozostanie nie tylko na skórze, ale i na ubraniach. Dzięki kremowi Nuxe możemy  poczuć się wyjątkowo, mega kobieco i zmysłowo. Gdyby nie ta cena z przyjemnością wróciłabym do tego kremu w przyszłości ;)


Skład:

AQUA/WATER, COCO-CAPRYLATE/CAPRATE, GLYCERIN, CETEARYL ALCOHOL, GLYCOL PALMITATE, DIETHYLHEXYL CARBONATE, BUTYLENE GLYCOL, DIMETHICONE, STEARYL HEPTANOATE, CETEARYL GLUCOSIDE, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, POLYMETHYL METHACRYLATE, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) OIL, TOCOPHEROL, PARFUM/FRAGRANCE, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, CAPRYLOYL GLYCINE, TOCOPHERYL ACETATE, CITRIC ACID, XANTHAN GUM, ETHYLHEXYLGLYCERIN, SODIUM HYDROXIDE, DIMETHICONOL, DEHYDROACETIC ACID, AVENA SATIVA (OAT) KERNEL EXTRACT, TETRASODIUM EDTA, MALTODEXTRIN, PENTYLENE GLYCOL, JASMINUM OFFICINALE (JASMINE) FLOWER EXTRACT, SECALE CEREALE (RYE) SEED EXTRACT, 10-HYDROXYDECANOIC ACID, SEBACIC ACID, POLYSORBATE 60, SORBITAN ISOSTEARATE, 1,10-DECANEDIOL, STRYPHNODENDRON ADSTRINGENS BARK EXTRACT, SODIUM BENZOATE, KIGELIA AFRICANA FRUIT EXTRACT, CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) FLOWER EXTRACT, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) FLOWER EXTRACT [N2104/A].


Zachęcam do odwiedzenia strony internetowej albo Nuxe na FB



Za dość wysoką cenę odjęłam jeden punkt, natomiast do reszty przyczepić się absolutnie nie mogę. 



*Dziękuję firmie Nuxe za tak wspaniały produkt i możliwość przetestowania go na własnej skórze. Jedyne czego żałuję to fakt, że tak długo zwlekałam z jego pierwszym użyciem. 

Czytaj dalej »

poniedziałek, 3 listopada 2014

Made by Annabelle Beauty - wosk zapachowy vol.2

Witajcie!

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam kolejny wyrób mojej produkcji, czyli wosk w innym wydaniu. Tym razem wybór padł na połączenie dwóch olejków - jaśminu i konwalii. Mówiąc szczerze konwalia zdominowała wosk, jednak jaśmin podczas palenia nie dał o sobie zapomnieć. 


Połączenie wyjątkowo subtelne, kobiece i harmonijne. Olejki świetnie ze sobą współgrają, tworząc coś niesamowitego.
Idealny zapach na chłodniejsze wieczory. Odpręża, relaksuje i delikatnie wycisza. Dzięki temu kwiatowemu połączeniu nawet jesienią możemy przenieść się na łąkę pełną kwiatów.


Oczywiście do wyrobu tychże wosków użyłam wosk sojowy oraz olejki zapachowe JAŚMIN & KONWALIA marki Etja


Lubicie takie kwiatowe połączenia? Czy jednak wolicie słodkie nuty, a może owocowe?


PS - długo mnie tutaj nie było, ale obiecuję poprawę ;) Wracam i natychmiast nadrabiam zaległości. Dajcie mi tylko szansę ;)



Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...