czwartek, 15 sierpnia 2013

Żel pod prysznic Grejpfrut z Florydy - Jardins du Monde Yves Rocher

Witajcie!

Dzisiaj szybki post przedstawiający żel, którym rozpoczęłam mą przygodę z kosmetykami Yves Rocher.
Ten przyjemniaczek znany jest zapewne wszystkim - jednym przypadł do gustu, innym niekoniecznie.
Ja należę do osób, które go polubiły.

Pachnie świeżo i faktycznie świeżym, soczystym owocem. Jest orzeźwiający, soczysty i nie jest przesłodzony ani mdły.
Rewelacyjnie pobudza i odświeża, idealnie nadaje się podczas porannego prysznica.


Opakowanie przeźroczyste, widać wyraźnie ile produktu jeszcze nam pozostało. Zatrzask sprawia najwięcej problemu, bo jest mega mocny. Podczas podróży do Chorwacji spakowałam dwa żele bez obawy, że któryś się otworzy i wyleje. W domu nie było z otwieraniem problemu, bo najzwyczajniej w świecie nie domykałam go do końca. Inaczej połamane paznokcie gwarantowane ;P
Pojemność jednego żelu to 200ml, co uważam raczej za plus - dzięki temu można częściej zmieniać wersje zapachowe i rozkoszować się co raz to piękniejszym zapachem.


Konsystencja lejąca, ale nie jest bardzo rzadka. Chociaż żel lepiej sprawdzał się wylewany na gąbkę/myjkę. Z dłoni niestety potrafił spłynąć i przez to bardzo szybko ubywał. Kolor delikatnie różowy, przyjemny dla oka. Z wydajnością bywało różnie - z myjką starczył na dwa pełne tygodnie, a bez tego zużyłby się po kilku myciach. Ilość piany zadowalająco spora - pod prysznicem i w wannie. 


Zapach unosi się jedynie podczas mycia, po osuszeniu ciała ręcznikiem zapach wyczuwalny jest może jeszcze około 5 minut, ale nie jest to minusem. Dzięki temu nie gryzie się z perfumami, czy balsamem. 
Dobrze oczyszcza, nie wysusza ciała, ale i nie nawilża.
Opłaca się dokonywać większych zamówień z Yves Rocher podczas promocji np. minus 50%. Wtedy można zaopatrzyć się w ulubione żele i inne kosmetyki pielęgnacyjne. Żel kosztuje teraz 7,90zł. 


PLUSY:
- zapach dobrze oddający świeży owoc
- cudne, przyciągające wzrok opakowania
- dobrze oczyszcza
- wydajny
- nieźle się pieni
- pobudza, odświeża i dodaje energii o poranku

MINUSY:
- mało poręczne otwarcie
Moja ocena: 9/10 
 (jedynie za zamknięcie odejmuję punkcik, do reszty nie mam zarzutu)


Jeśli jeszcze go nie znacie polecam ;)

Aneta
Czytaj dalej »

Podsumowanie czerwiec/lipiec cz.II - zakupowo

Witajcie!

Ostatnio bardzo ciężko mi idzie pisanie postów, a to dlatego, że mam baaaaardzo dużo na głowie. Mnóstwo spraw do załatwienia, a doba ma tylko 24 godziny ;/

Post na szybko, czyli zakupy z ostatnich dwóch miesięcy, może nawet trochę z czerwca.

Wszystko na jednym zdjęciu.  Same przydatne rzeczy, co poniektóre już zużyte. Niektóre czekające w kolejce.


Pielęgnacja włosów. 
Kolejna maska Biovax, która była kiedyś tam w promocji w Hebe. Dwa olejki łopianowe zakupione w aptece za około 7zł oraz bardzo dobre szampony z Yves Rocher (recenzja na pewno się pojawi, ale jakoś nie mogę się zebrać).


 Pielęgnacja ciała
Peeling (nowość dla mnie) kupiony w aptece za jakieś 12zł, kolejny obłędnie pachnący karmelem i cynamonem peeling myjący Farmony (około 10zł) oraz dwa znane już wszystkim żele z Biedronki (4,99zł).


Inne nowości
Pasty Colgate (za około 6zł kupione w Rossmannie), płyn dwufazowy (za około 6,5zł Rossmann), regenerujący krem do rzęs L'biotica, Ziaja bloker i gratisowy krem do twarzy Yves Rocher.


To byłoby na tyle. Na zdjęciu widnieją też masażery do ciała, którymi masakruję swoje ciało od jakiegoś czasu (chociaż ostatnio z regularnością u mnie ciężko - muszę to naprawić).

Obiecuję, że postaram się jeszcze pokazać moje zużycia z tego okresu. Trochę się tego nazbierało, ale cały czas nie mam kiedy zabrać się za zrobienie zdjęcia ;/

Tymczasem pozdrawiam Was gorąco i do miłego ;)
Aneta


Czytaj dalej »

środa, 7 sierpnia 2013

Podsumowanie czerwiec/lipiec cz.I - ulubieńcy

Witajcie!

Zaczął nam się już sierpień, więc nadszedł czas na podsumowanie dwóch poprzednich miesięcy. Jako, że denko z samego czerwca byłoby mizerne postanowiłam połączyć dwa miesiące i dzięki temu zebrało się całkiem sporo kosmetyków.

Denko już wkrótce, a tymczasem przedstawię Wam moich ulubieńców, czyli po co sięgałam najczęściej w tym okresie.

ULUBIEŃCY CZERWCA:

1. Bielenda termoaktywny koncentrat Antycellulit - bardzo przyjemny, mocno grzejący, fajnie napinający i wygładzający ciałko. Delikatny i przyjemny zapach zachęcał do smarowania nim całego ciała, ale rozgrzewający efekt na to nie pozwalał. Świetnie sprawdzi się w chłodniejsze dni, a na obecną pogodę polecam chłodzące mazidła :D       Recenzja

2. Krem do rąk L'occitane Pivoine Flora - mega wydajny, super konsystencja i śliczny (aczkolwiek nowy dla mnie) zapach. Błyskawicznie się wchłania, wygładza i doskonale nawilża. Próbka 10 ml przekonała mnie do siebie. Nie wykluczone, że pojawi się recenzja porównawcza trzech kremów, które otrzymałam w ramach akcji z gazetą Glamour. 



3. Żel pod prysznic YR Ziarna kawy - pachnie obłędnie, przypomina mi cukierki Werther's Original. Kąpiel z tym żelem to czysta przyjemność, działa pobudzająco i daje kopa o poranku. Bardzo dobrze się pieni, jest wydajny - o ile używa się gąbki bądź myjki (inaczej wydajność jest kiepska). Ale temu żelowi poświęcę odrębny post już niebawem. 

ULUBIEŃCY LIPCA:

 1. Perfumy Hugo Bossa NUIT pour femme. Co tu dużo mówić - zakochałam się w tych perfumach od pierwszego powąchania! Są cudowne. Skład: GŁOWA - aldehydy, brzoskwinia; SERCE - nuty kwiatowe, jaśmin, fiołek; PODSTAWA - drzewo sandałowe, mech. Wiadomo - jedna się zachwyci, druga znienawidzi. Ja zdecydowanie należę do pierwszego grona. Dla mnie jest cudowny, uwodzicielski, trochę tajemniczy i magiczny.
 2. Odżywcza emulsja do ciała z maliną nordycką Neutrogena. Bardzo dobrze nawilża, idealnie się sprawdził po powrocie z wakacji - wygładził, nawilżył i poprawił wygląd skóry. Dzięki dużej dawce nawilżenia opalenizna bardziej została podkreślona i skóra wyglądała na mega zadbaną i zdrowo wyglądającą (nie było mowy o jakichkolwiek suchych miejscach). W dodatku zapach bardzo przypadł mi do gustu.   Wkrótce pojawi się recenzja.
 3. Mleczko micelarne do demakijażu twarzy i oczu Perfecta - idealnie połączone właściwości mleczka i płynu micelarnego. Usuwa makijaż bezproblemowo, dodatkowo nawilża skórę twarzy i nie podrażnia. Wkrótce recenzja.

 4. Szampon do włosów ANTI-AGING Yves Rocher - pięknie pachnący, delikatny dla skóry głowy. Bardzo dobrze się pieni i dokładnie oczyszcza skórę głowy ze wszelkich zanieczyszczeń. Kolejny już szampon z YR, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Wkrótce recenzja.


 5. Żel pod prysznic YR Owoc granatu z Hiszpanii. Rewelacyjnie się spisywał podczas upałów, odświeżał, dokładnie mył, dobrze się pienił, a dodatkowo zapach ma silnie uzależniający. Z pewnością nie będzie to ostatnie opakowanie tego żelu. Recenzja wkrótce.


To tyle, jeśli chodzi o moich ulubieńców. Znane są Wam te kosmetyki? Ciekawa jestem Waszych faworytów ostatniego czasu ;)


Niebawem zaprezentuję Wam zakupy dwumiesięczne oraz zużycia czerwiec/lipiec. A tymczasem życzę Wam miłego dnia :)

Aneta
Czytaj dalej »

wtorek, 6 sierpnia 2013

Moja wakacyjna pielęgnacja, czyli co zabierałam ze sobą na plażę.

Witajcie ;)

Dzisiaj przedstawię Wam zestaw kosmetyków, który towarzyszył mi każdego dnia podczas plażowania. 
Jako, że to było moje pierwsze opalanie od dłuższego czasu nie za bardzo wiedziałam jakie kosmetyki kupić, zwłaszcza że półki w drogeriach uginały się od przeróżnych kremów, mleczek, olejków. 
Chciałam kupić takie, które będą chronić ciało i jednocześnie nie będą kosztować kroci.

Postawiłam w ostateczności na bardzo tanie rozwiązanie i kupiłam trio marki Sun Ozon - mleczka z filtrem SPF20 i SPF30 oraz balsam po opalaniu (w sytuacjach awaryjnych jak znalazł) oraz mały kremik do twarzy Dax Sun SPF 30. 

Na zdjęciu dodatkowo mój kapelusik - kupiłam z myślą o słonecznych wakacjach (jak się okazało w drodze powrotnej do domu, kapelusik jest męski ;P ). Ale chronił główkę i to najważniejsze :))

Parę słów o powyższych kosmetykach:

Mleczko ze średnią ochroną przeciwsłoneczną - tak naprawdę wykorzystywany był najintensywniej i zużyty został w 90%. Pewnie resztę zużyję jak będzie okazja opalania się na działce. Bardzo przyjemne mleczko, zapach charakterystyczny dla kremów z filtrem. Trochę długo trzeba było wsmarowywać mleczko, by zniknęły białe ślady. Konsystencja mleczna, nie za rzadka i nie za gęsta. Dobrze chronił przed słońcem, przez co słabo się opaliłam :P Oczywiście niezbędne było smarowanie się ponownie po zamoczeniu w wodzie, bo cała ochronna otoczka pływała na powierzchni wody. By wzmocnić ochronę należało się co 2 godziny smarować. 
Średnio podczas opalania używałam go dwukrotnie - więcej nie było potrzeby. Ochrona dobra, cena w granicach 7 zł (wszystkie produkty kupione w promocji). Ogólnie mleczko sprawdziło się bardzo dobrze i z pewnością do niego wrócę jak będzie kolejna okazja.

Mleczko z wysoką ochroną stosowałam rzadko na początku, bo chciałam nabrać trochę koloru. Aczkolwiek jak już trochę zbrązowiałam stosowałam 30-tkę. Najczęściej to mleczko używał mój facet, bo przez nieuwagę spiekł sobie plecy i nie chciał pogorszyć ich stanu. Chroniło jeszcze lepiej niż 20-tka, aczkolwiek nie było aż takich upałów bym musiała się nim smarować :P 
Konsystencja, wchłanianie i brak odporności na wodę - tak samo jak u poprzednika. U mnie sprawdził się najlepiej w ostatnie dni, gdy mój dekolt pod wpływem nadmiernego nasłonecznienia uczulił się i zaczęły wychodzić plamki (takie małe poparzenie). Chroniłam go więc przed zwiększeniem dolegliwości.

Balsam po opalaniu - większa pojemność, aczkolwiek zużyte zostało około 80% opakowania. Stosowałam codziennie po opalaniu i po kąpieli. Nie nawilżał jakoś specjalnie - wręcz nie zauważyłam tego wcale, jednak miło chłodził i przynosił ulgę po słonecznej przesadzie. Przyjemnie pachniał, ale przez jakieś 5-10 minut ciało się lepiło, więc należało trochę odczekać aż całkowicie się wchłonie.
Jak za tak niską cenę uważam, że sprawdził się przyzwoicie i koił przypieczoną skórkę ;)

I ostatni kremik do twarzy z SPF 30 - bardzo przyzwoity, gęstsza konsystencja od mleczek Sun Ozon. Dobrze się rozsmarowywał i dość szybko wchłaniał, dobrze chronił - ale pod warunkiem, że nie będziemy o nim zapominać. Jak spociła mi się twarz to wycierałam ją ręcznikiem - przez to nierównomiernie mi się opaliła w pierwszych dniach :P
Aczkolwiek ustąpiło to z każdym kolejnym dniem i większą uwagą. Kosztował około 10-15 zł (dokładnie nie pamiętam). Bardzo wydajny, niewielka ilość wystarczyła by pokryć całą twarz. Przez to, że nie smarowałam twarzy przy każdym opalaniu od początku do końca - pojawiło mi się kilka małych piegów pod oczami. Ale - mam te pamiątki na własne życzenie. Poza tym dodają uroku ;P

To tyle, jeśli chodzi o moją wakacyjną pielęgnację. A jak to wygląda u Was? Znacie któryś z przedstawionych kosmetyków?

Pozdrawiam,
Aneta
Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...