środa, 26 kwietnia 2017

Duet do włosów marki Pharmaceris - peeling H-stimupeel i szampon H-sensitionin.

Witajcie!




Dzisiaj przedstawię Wam duet do włosów marki Pharmaceris. Dzięki portalowi ofeminin.pl kolejny raz miałam okazję poznać nowe dla mnie produkty. Jako, że markę Pharmaceris poznałam dzięki szamponowi przeciw wypadaniu włosów, który swoją drogą bardzo przypadł mi do gustu, ucieszyłam się na wieść o możliwości testowania z nowej serii Pharmaceris H

Przybliżę Wam dzisiaj oczyszczający peeling trychologiczny H - STIMUPEEL oraz micelarny szampon kojąco-nawilżający H - SENSITONIN






OD PRODUCENTA:

Trychologiczny peeling skutecznie usuwa zanieczyszczenia i nadmiar zrogowaciałego naskórka tworzące na skórze głowy tzw. warstwę krystalizacyjną. Odblokowuje ujścia mieszków włosowych i przywraca skórze fizjologiczną równowagę, stanowiąc pierwszy, niezbędny krok we właściwej pielęgnacji skóry głowy z problemem wypadania włosów i łupieżu. Peeling oparty na komplementarnym działaniu enzymatycznych i mechanicznych składników złuszczających (papaina, łupiny z pestek moreli) dogłębnie oczyszcza skórę głowy (łupież, sebum, lakiery do włosów), zmniejszając tendencję do przetłuszczania się włosów.

Naturalna formuła, zawierająca piroktonian olaminy, o właściwościach antybakteryjnych i regulujących procesy rogowacenia naskórka, zmniejsza niekorzystną mikroflorę w obrębie łusek i skutecznie zwalcza objawy łupieżu oraz zapobiega jego nawrotom.

Kofeina, znana z właściwości wydłużających cykl życia włosa, poprawia mikrocyrkulację skóry głowy oraz dotlenia komórki, umacniając korzeń włosa. W rezultacie wzmacnia włosy, zmniejsza ich wypadanie, łysienie oraz stymuluje i przyspiesza ich naturalny wzrost.

Mocznik zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia skóry głowy, zapobiegając przesuszeniom.

Stosowanie peelingu zwiększa przyswajalność substancji aktywnych innych preparatów używanych w pielęgnacji skóry głowy, podnosząc ich skuteczność. Peeling znacznie poprawia kondycję skóry głowy i włosów, unosząc je u nasady, nie obciążając ich i nie przetłuszczając. Drobinki peelingujące łatwo się wypłukują z powierzchni skóry głowy.


MOJA OPINIA: 

Peeling do skóry głowy jedni znają, inni słyszą po raz pierwszy. Szczerze mówiąc słyszałam już dawno o peelingach, skłaniałam się do zakupu tego typu produktu, jednak nigdy nie było mi z zakupem po drodze. Odkąd poznałam ten peeling żałuję jednej rzeczy - że tyle czasu zwlekałam z wypróbowaniem tego cudownego niezbędnika! Peeling Pharmaceris umieszczony jest w tubie o pojemności 125ml, wykonanej z dosyć plastycznego plastiku, dzięki czemu aplikacja jest bezproblemowa i wyciskanie produktu na głowę nie sprawia problemów. Kolejnym udgodnieniem jest idealny aplikator, który niesamowicie ułatwia precyzyjną aplikację w miejsca, w które powinien zostać zaaplikowany. Dzięki niemu unikamy rozprowadzania peelingu na włosach, a skupiamy się na partii, która najbardziej nas interesuje - skóra głowy. 

Peeling ma konsystencję budyniu o kremowym zabarwieniu. Widać, że peeling jest bogaty w dużą ilość drobinek z łupin pestek moreli. Pozwala to na dosyć dokładne i precyzyjne oczyszczenie powierzchni skóry głowy. Mimo tak sporej ilości złuszczających elementów peeling jest bardzo delikatny, nie podrażnia nawet wrażliwej skóry. 

Rozprowadza się bezproblemowo (na uprzednio zwilżonej skórze głowy) dokładnie oczyszczając jej powierzchnię. Dodatkowo działa relaksująco, dzięki wykonywanemu przy okazji złuszczania masażu - połączenie przyjemnego z pożytecznym.  Taki masaż poprawia ukrwienie skóry, wpływając na lepszy wzrost nowych włosów oraz przyswajalność uzywanych później produktów nawilżających. 

Wg mnie idealnie przygotowuje skórę głowy na dalsze zabiegi, jakimi są kolejno umycie włosów i oczyszczenie jej z pozostałości po peelingu. Produkt dobrze się spłukuje, nie pozostawia "piachu" na głowie. Dokładne, dwukrotne mycie włosów całkowicie usuwa z głowy pozostałości peelingu. Peeling złuszcza martwy naskórek, skóra głowy jest oczyszczona, ale nie podrażniona. 





OD PRODUCENTA:

Szampon oparty na wyjątkowo delikatnej formule micelarnej, skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy, zapewniając jej niezbędny poziom nawilżenia. Przywraca jej naturalną fizjologiczną równowagę, minimalizując ryzyko wystąpienia podrażnień.

Wyciąg z lnu, betaina i alantoina zmniejszają nadreaktywność skóry głowy, a w połączeniu z piroktonianem olaminy łagodzą jej podrażnienia, niwelując pieczenie, swędzenie i chroniczne łuszczenie się.

D-pantenol intensyfikuje działanie kojące, a ochronne proteiny pszenicy wnikają w uszkodzone miejsca nawilżając i wyraźnie wzmacniając włosy na całej ich długości.

Szampon wygładza włosy, zabezpiecza przed rozdwajaniem. Ultra-łagodna baza myjąca, o wysokim współczynniku tolerancji i biozgodna z pH skóry.

MOJA OPINIA:

Szampon ma dosyć płynną, ale nie za rzadką konsystencję. Doskonale rozporwadza się na skórze głowy i na włosach. Niewielka ilość wystarcza, by dokładnie umyć włosy średniej długości. Przy wcześniejszym zastosowaniu peelingu konieczne jest umycie włosów dwukrotnie - pierwszy raz do oczyszczenia skóry głowy z drobinek oraz suchego naskórka, a drugi do oczyszczenia włosów na całej długości. 

Szampon ma subtelny i neutralny zapach, dzięki czemu mycie jest przyjemnością. Z uwagi na dosyć dobre pienienie się, szampon jest dosyć wydajny, dzięki czemu starczy na dłużej. 

Produkt oczyszcza włosy bardzo dokładnie, aż do efektu skrzypiących włosów. Jednak mimo to, włosy nie plączą się i nie ma większych problemów z ich rozczesywaniem. Ja jednak zawsze pamiętam o użyciu odżywki, by nie wyrywać włosów, które i tak czasem wypadają w nadmiarze. 

Włosy pięknie się błyszczą, są lekkie i ładnie się układają. Nie ma problemów z szybkim przetłuszczaniem. Zauważyłam wręcz, że stosowane w duecie z peelingiem zachowują dłużej świeżość. 

Szampon działa delikatnie, przez co nie ma mowy o nieprzyjemnym uczuciu swędzenia czy pieczenia, co niestety przy szamponach innych marek zdarzało się niejednokrotnie. 

Łupież został zminimalizowany, a nawet zneutralizowany (w przypadku mojego faceta) a w moim przypadku skóra jest nawilżona, pozbawiona suchego naskórka. Nic mi się nie sypie w głowy, nic mnie nie swędzi i nie piecze.

Szampon jest odpowiedni dla wrażliwców, nie zauważyłam oznak uczuleniowych. Jak dla mnie produkt godny polecenia - zwłaszcza w duecie z peelingiem. 


Podsumowanie:

Świetny duet dla wymagającego konsumenta, który poszukuje nie tylko niezawodnego, innowacyjnego produktu, ale też takiego, który błyskawicznie działa i efekty widoczne są już po pierwszym użyciu. Pierwszy raz miałam okazję używać peelingu do skóry głowy i wiem jedno - od dzisiaj ten produkt na stałe zagości w mojej codziennej pielęgnacji. Peeling doskonale oczyścił, wygładził i pozbawił skóry głowy martwego naskórka. Skóra głowy od pierwszego użycia doskonale została oczyszczona, dzięki czemu działanie szamponu było spotęgowane. Peeling dzięki drobinkom złuszczającym nie tylko oczyszczał, ale i przyjemnie masował głowę, co sprawiało, że zabieg należał do tych przyjemnych. Sprawdził się zarówno przy długich włosach, jak i krótszych (u mojego partnera). Skóra nie została podrażniona, ale mimo wszystko czuć było dokładne jej oczyszczenie. Zapach delikatny i bardzo neutralny powodował, że stosowanie peelingu należało do miłego rytuału pielęgnacyjnego. Stosowany dwa razy w tygodniu przyczynił się zdecydowanie do mniejszego przetłuszczania włosów, łupież u mojego partnera został zniwelowany, a włosy dłużej utrzymywały swą świeżość. 

Szampon z kolei to idealne dopełnienie pielęgnacji włosów. Po zastosowaniu peelingu i lekkim spłukaniu go wodą, stosowałam szampon, który pieniąc się usunął pozostałe drobinki z głowy oczyszczając jednocześnie skórę głowy, jak i włosy. Suche miejsca na skórze głowy zniknęły, włosy po zastosowaniu aż skrzypiały. Niezbędne zdecydowanie po zastosowaniu tego duetu było użycie odżywki, by zapobiec splątaniu włosów. Szampon dobrze się pieni, dokładnie oczyszcza i działa bardzo delikatnie nawet przy wrażliwej skórze głowy. Nie podrażnia, włosy są błyszczące, dłużej pozostają świeże,a dodatkowo skóra głowy nie swędzi i łupież zostaje zmniejszony, a nawet zostaje zniwelowany. Duet oceniam bardzo dobrze. Szampon jest dość wydajny, więc starczy na dłużej. Peeling z uwagi na swoją gęstszą konsystencję oraz właściwości złuszczające zużywa się szybciej - powinien starczyć przy dłuższych włosach i cięższym dostępie do skóry głowy na około 6-8 użyć, natomiast przy włosach krótkich myślę, że spokojnie na minimum 10 zastosowań wystarczy. Polecam z czystym sumieniem wrażliwcom oraz osobom borykajacym się z problemem łuszczącej się skóry czy łupieżem. Produkty są wydajne i przystępne cenowo. 


Recenzje innych Ekspertek z Klubu Ofeminin możecie przeczytać TUTAJ


Znacie te produkty? Zaciekawiły Was? A może znacie inne peelingi, które są warte uwagi - chętnie poznam tego typu produkty innych marek. 


Czytaj dalej »

wtorek, 25 kwietnia 2017

Rimmel Volume Shake, czyli niewysychający tusz.

Witajcie!

Jeśli chodzi o tusze do rzęs w moim przypadku sytuacja wygląda następująco - albo rzęsy po zastosowaniu wyglądają fenomenalnie, albo przyzwoicie, albo tak jakby nie były pociagnięte żadnym tuszem. Wszystko zależy od kondycji moich rzęs oraz od etapu wzrostu na jakim obecnie są rzęsy. Przy stosowaniu regularnie odżywki do rzęs - większość tuszy daje radę, jeśli odżywka używana jest przeze mnie mniej regularnie tylko tusze sprawdzone dają radę. Każde inne sprawiają, że moje oko jest łyse. 


źródło : https://pl.rimmellondon.com


Akurat tusz Rimmel wpadł w moje ręce w momencie, gdy trochę rzęs wypadło, wyrosły nowe krótsze i ich gęstość była średnio zadowalająca. Kiedyś miałam moment, ze sporo rzęs wypadło - pozostały nowe krótsze i niezależnie jakim tuszem byłyby pomalowane, wyglądałam jakbym nie miała rzęs. Więc ten moment był idealnym na przetestowanie możliwości tuszu Volume Shake. Pierwsze spotkanie było lekkim zawodem, ponieważ odzwyczaiłam się od zwykłej szczoteczki (przywykłam do silikonowych) i nieudolnie wsadziłam ją sobie do oka. Szczoteczka jest pokaźnych romiarów, opakowanie tuszu jest cięższe niż dotychczas mi znane, więc trzeba pewnie trzymać ją w ręku, by nie zrobić sobie krzywdy. Przy kolejnych spotkaniach użytkowanie było już prostsze i aplikacja nie sprawiała większych problemów. Trzeba się z nią zapoznać i przywyknąć do jej gabarytów.  
Plusem tuszu jest to, że dzięki wstrząśnięciu przed każdym użyciem mamy pewność o dobrej konsystencji, która za każdym użyciem powinna być taka sama. 



źródło:  https://pl.rimmellondon.com

Tusz ma kolor nasyconej czerni, przez co rzęsy są podkreślone, wyraziste i spojrzenie nabiera wyrazu. Tusz stosowany łącznie z odżywką Eveline pięknie podkreśla każdą rzęsy, nie skleja i pogrubia. Należy uważać z ilością, ponieważ łatwo przesadzić i rzęsy posklejają się i utworzą się nieestetyczne grudki. Stosowany z umiarem potrafi nadać spojrzeniu charakteru i rzęsy są wydłużone i wizualnie pogrubione. Przy rzadkich rzęsach spektakularnych efektów nie będzie, jednak wg mnie i tak są zadowalające. Rzęsy są rozdzielone, wydłużone i pogrubione, czyli takie, jakie być powinny ;)






OD PRODUCENTA:


Wstrząśnij, żeby zachować świeżość produktu!

Opatentowana technologia Shake-Shake pomaga zachować świeżość maskary. Szczoteczka zaprojekotowana jest w sposób, który pozwoli Ci na uzyskanie pięknego wachlarza rzęs.


• Przełomowa technologia Shake-Shake, która pomaga zachować świeżość produktu

• Niesamowita objętość bez grudek

• Maskara pozostaje świeża od pierwszego do ostatniego użycia.

Opatentowana technologia Shake-Shake pozwoli Ci cieszyć się niesamowitą objętością na dłużej!





PODSUMOWANIE: 

Pierwszy raz spotkałam się z tego typu rozwiązaniem w maskarze. Jest to swego rodzaju odkrywcze i innowacyjne rozwiązanie, które rozwiązuje problem szybko wysychającego tuszu. Nowością dla mnie albo raczej powrotem do przeszłości jest zwykła szczoteczka - nie silikonowa. Dotychczas odkąd pojawiły się na rynku szczoteczki silikonowe - tylko takie gościły w mojej kosmetyczce. Na ich korzyść przemawiało zdecydowanie idealne rozczesywanie, rozdzielanie, wydłużanie i pogrubianie rzęs przy jednoczesnym braku sklejania. Miłym zaskoczeniem jest dla mnie powrót do standardowej szczoteczki - miła odmiana od nawyku. Zaskoczeniem jest także możliwość wstrząśnięcia tuszem, by konsystencja pozostała jak przy pierwszym użyciu - jest to zdecydowanie plus, ponieważ często zdarza się, że tusz szybko wysycha i po miesiacu trzeba zmieniać go na nowy. 

Faktycznie konsystencja jest przy każdym użyciu taka jak po pierwszym otwarciu. Tusz nie jest za rzadki, nie jest też za gesty, co sprawia że nie tworzy grudek na rzęsach. Jednak trzeba nauczyć się z nim obchodzić, ponieważ jest trochę ciężki, szczoteczka też jest dość obszerna co przy niewprawionej ręce może spowodować, że szczotka będzie w oku na na rzęsach. Należy szczoteczkę delikatnie omiatać wzdłuż rzęs, by nie zrobiły się grudki, ani pajęcze nóźki. Rzęsy przy wprawnej ręce mogą stać się lekko podkręcone i wydłużone oraz pogrubione. Musimy jednak pamiętać o rozwadze i nie kłaść zbyt dużo warstw, ponieważ zamiast ładnego spojrzenia będziemy mieć karykaturalne rzęsy, które modne już nie są. Rzęsy są czarne, a spojrzenie nabiera wyrazistego spojrzenia. Wg mnie tusz jest godny wypróbowania. 


Inne opinie Ekspertek z Klubu Ofeminin możecie przeczytać TUTAJ


Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...