poniedziałek, 23 września 2013

Post Chwalipięty ;)

Witajcie!

Dzisiaj post z serii "Chwalę się", czyli co dzisiaj niespodziewanie dostarczył mi kurier.
Otóż w zeszłym tygodniu odezwała się do mnie przemiła i przesympatyczna Pani Ania, która zaproponowała mi możliwość przetestowania kosmetyków marki Bielenda. Oczywiście bardzo nie musiałam być namawiana, jako, że markę Bielenda znam i lubię ich kosmetyki. A w dodatku, jeśli będę miała możliwość wypróbowania czegoś nowego - sama przyjemność.

Po wymianie kilku maili, ustaleniu warunków współpracy dostałam informację, że mogę oczekiwać przesyłki. Nie spodziewałam się, że nastąpi to tak błyskawicznie! ;)

Oczywiście ukłony w stronę Pani Ani, bo w przesyłce znalazłam same perełki, których nie miałam okazji używać i z przyjemnością je przetestuję, a dodatkowo dobrane zostały indywidualnie do potrzeb mojej skóry twarzy i wymagającego ciałka. 
Testowanie czas zacząć!

Oto zawartość przesyłki ;)
 


  Masło do ciała CZARNA OLIWKA do skóry suchej i bardzo suchej.  


Intensywne serum ANTYCELLULIT przeciw rozstępom z serii Pomarańczowa Skórka.



Drogocenny olejek arganowy do ciała, twarzy i włosów. 


Matujący krem ultra nawilżający Młodzieńczy Blask



Olejek do kąpieli Lawenda i Eukaliptus



 Dwie maseczki i peeling z serii Professional

                 

 Powiem szczerze, że zawartością jestem do teraz bardzo mile zaskoczona. I oczywiście bardzo ciekawa wszystkich kosmetyków.

Czy coś szczególnie Was interesuje? Będę brała to pod uwagę podczas testowania :D

 ANETA


Czytaj dalej »

piątek, 20 września 2013

Pomarańczowe kremowe mydło pod prysznic Ziaja - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj o bardzo owocowym, soczystym i pięknie pachnącym przyjemniaczku, jakim jest pomarańczowe mydło pod prysznic Ziaji.

Przygodę z tym żelem rozpoczęłam całkiem niepozornie. Gdy w zeszłym roku razem z koleżanką rozpoczęłyśmy aktywnie uczęszczać na basen, a w zasadzie na aqua aerobic - postanowiłam kupić coś na szybko pod prysznic. Coś, co skutecznie zmyje z ciała chlor, pozostawiając na ciele bardzo przyjemny zapach. I tak oto wybór padł na - nie ten zapach ;P Kupiłam mydło do ciała Ziaji, ale wersję kokosową, w której jestem obecnie zakochana także :D
A skąd pomarańczowe? Otóż tą wersję kupiła moja koleżanka ;) Na początku zapach wydawał mi się strasznie sztuczny, chemiczny i w ogóle nie trafiony.

Minęło trochę czasu, aż skusiłam się na ten żel. I to był dobry wybór. Zmieniłam o nim zdanie o 180 stopni ;)

Do rzeczy.



Co obiecuje nam producent:
  • Delikatnie natłuszcza oraz wyraźnie zmiękcza skórę.
  • Wykazuje skuteczne działanie ochronne na naskórek
  • Intensywnie nawilża i zapobiega nadmiernej utracie wody.


Masło pomarańczowe - otrzymywane ze skórki pomarańczy, ma naturalny pomarańczowy kolor i zapach. Charakteryzuje się wysoką zawartością bioflawonoidów. Wykazuje działanie antycellulitowe i ujędrniające. Łagodzi podrażnienia, doskonale odżywia oraz skutecznie zapobiega wysuszaniu naskórka.
Coco-glukozydy - substancje kondycjonujące skórę pochodzenia naturalnego. Zapewniają optymalne efekty aplikacyjne. Obniżają odtłuszczający wpływ środków myjących. Skutecznie nawilżają i zapobiegają wysuszaniu naskórka. Wyjątkowo łagodne, idealne dla skóry dzieci.
D-panthenol - trwale nawilża skórę oraz skutecznie łagodzi podrażnienia.

Mydło zawiera delikatne składniki myjące pochodzenia roślinnego. Działa łagodnie na skórę, nie wysusza jej i nie powoduje podrażnień. Jest przyjazne dla skóry, nie narusza naturalnego pH i warstwy ochronnej naskórka.


SKŁAD PONIŻEJ:


MOJA OPINIA:

Mydło zamknięte w opakowaniu o pojemności 500ml, wykonanego z miękkiego plastiku. Wydobywanie mydła nie stwarza najmniejszych problemów. Na górze butelki znajduje się zakręcany korek z otwarciem typu klik. Gdy produkt jest na wykończeniu wystarczy odkręcić korek i wylać wszystko do samego końca.

Mydło ma kremową konsystencję w kolorze pomarańczowym. Stosowane w wannie barwi wodę, pozostawiając jednak białą pianę. Bardzo dobrze się pieni, już niewielka ilość wystarcza by stworzyć wystarczającą ilość piany na gąbce/myjce. Oczywiście zapach jest fantastycznie owocowy, świeży, energetyzujący i dający kopa. Zapach unosi się w całej łazience podczas kąpieli i jeszcze długo po jej zakończeniu.

Mydełko bardzo dobrze oczyszcza, delikatnie natłuszcza i zmiękcza ciało. Stosowany regularnie widocznie poprawia wygląd skóry, nie wysusza jej i nie podrażnia.
Zapach pozostaje na skórze jeszcze przez jakiś czas, aczkolwiek jeśli myślimy, że będzie nam towarzyszył cały dzień - zapomnijmy o tym ;)

Co do działania antycellulitowego, czy ujędrniającego - żel z pewnością tego nie spełnił. Jednak od żelu nie wymagam cudów, a jedynie pięknego zapachu, dokładnego oczyszczania i uprzyjemniania kąpieli. I ten żel,a właściwie mydło spełnia moje oczekiwania w 100%. Stąd też mogę go z czystym sumieniem polecić ;)

Oceniam go na 10/10. 
Nie odejmuje punktów za brak ujędrniania, bo tego nawet nie oczekiwałam. A skoro tego nie wymagałam - nie zawiodłam się ;P


ANETA
Czytaj dalej »

Żel kasztanowy? Czy rozwiąże moje problemy?

Witajcie!

Tyle naoglądałam się pochlebnych recenzji na temat balsamu do włosów suchych i zniszczonych Green Pharmacy, że nie mogłam zrobić inaczej jak wyruszyć na poszukiwania. Muszę przyznać, że ten cudak chował się przede mną strasznie skutecznie. Polowałam na niego już od ponad dwóch miesięcy i jak na złość nigdzie nie mogłam go znaleźć. Aż w końcu podczas wypadu do apteki w innym celu - balsam wręcz wpadł w moje ręce - za zaskakująco niską cenę, bo niecałe 6 zł żal było nie wziąć zwłaszcza, że szukałam go tak długo.
Jeszcze nie otworzyłam, czeka na swój debiut. Aczkolwiek myślę, że nastąpi to lada dzień. 


Drugim zakupem jest żel kasztanowy z arniką. To był mus! Od jakiegoś czasu niesamowicie doskwiera mi ból z tyłu nóg, szczególnie pod kolanami. Jest tak niesamowicie nieprzyjemny, że zakup czegoś z kasztanem był wręcz obowiązkowy. Pani farmaceutka powiedziała, że klientki ten konkretny sobie chwalą i wracają po ponowny zakup. Oby! 
Stosuję go drugi dzień - chłodzenie niesamowite, przyjemne, ból ukojony na jakieś 10-15 minut. Zapach ma bardzo intensywny (identyczny zapach miał taki sztyft do nosa na katar z czasów dzieciństwa ;P).
Mam nadzieję, że przy regularnym stosowaniu zauważę poprawę i ulgę, bo mnie nie interesuje ulga kilkunastominutowa, a długotrwała!

Znacie coś dobrego na takie przypadłości? Poza tym mam tendencję do pękających naczynek, z czasem pojawia się ich coraz więcej (co mnie przeraża). 
POMOCY! ;/

 ANETA




Czytaj dalej »

Mi też udało się odebrać darmowe próbki ;)

Witajcie!

Szybka informacja dla tych, którzy jeszcze nie odebrali darmowych próbek od LA ROCHE-POSAY. Są jeszcze w aptekach i to w niemałych ilościach.

Przy zakupie balsamu do ciała ISO-UREA LAIT otrzymałam zestaw próbek dla skóry wrażliwej. Fajny pomysł z pudełeczkiem. Małe, poręczne, z tasiemką z tyłu, dzięki czemu łatwiej jest trzymać pudełeczko w dłoni ;)

Balsam do ciała wczoraj był testowany - cudnie pachnie, błyskawicznie nawilża. Dodatkowo dzisiaj po przebudzeniu miałam na prawdę gładką i nawilżoną skórę. Chyba się polubimy - szkoda tylko, że nie należy do tanich (około 60zł). Jak poużywam dłużej napiszę recenzję.



I zestaw próbek Effaclar. Tutaj było trochę dziwnie, ale i zabawnie. Co prawda ja nie mam problemów trądzikowych, ale mój facet ma. Chciałam więc o taki mini zestaw poprosić dla niego. Weszłam do apteki i pytam, czy posiadają takie próbki, że jest teraz akcja LRP, bla bla. I co Pani na to? Ale to chyba nie dla Pani? Bo nie widzę, żeby Pani miała problem z trądzikiem! Raczej ma Pani skórę suchą...
Powiem tak - fajnie, że mi powiedziała jaki mam typ skóry, ale po co to pytanie? A co lepsze - otwiera szufladę, a tam pełno tych próbek!! W dodatku odniosłam wrażenie, że dała mi te próbki z niechęcią ;/ 
No ale - mam, udało się :) Są te próbki - jeśli chcecie wiedzieć, gdzie mają ich pod dostatkiem - apteka Mediq w Jankach ;)


PS - pudełeczko na zdjęciu wygląda na duże, ale uwierzcie mi jest naprawdę maleńkie ;)



Aneta
Czytaj dalej »

Coś do poczytania za bardzo rozsądną cenę ;)

Witajcie!

Dzisiaj bardzo szybki post na temat perełek, jakie udało mi się dorwać w REAL'u. Mowa tu o książkach, których było mnóstwo do wyboru za całe 9,90zł za sztukę.
Ja skusiłam się na trzy tytuły, których byłam najbardziej ciekawa, aczkolwiek myślę, że każda znalazłaby w tym stosie książek coś dla siebie.

Oto książki, które ja przygarnęłam.




Allison Pearson "Myślę, że Cię kocham". 


 Alexandra Potter "Jesteś tym, którego (nie) pragnę".


Lauren Weisberger "Ostatnia noc w Chateau Marmont". Diabeł ubiera się u Prady trochę mi ociężale szedł - mam nadzieję, że ta będzie bardziej wciągająca ;)
 Znacie którąś z powyższych pozycji książkowych? Ja jestem ich bardzo ciekawa, poza tym - za 9,90zł żal byłoby nie skorzystać :D
Zwłaszcza, że w Empiku te same książki kosztują około 30zł. 

Kupiłabym więcej, ale i tak miałam sporo zakupów i nie dałabym rady tego wszystkiego do domu przytargać :P

Pozdrawiam 
Aneta





Czytaj dalej »

wtorek, 17 września 2013

Mleczko nawilżające BeBeauty - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj bardzo szybki post na temat kosmetyku, w którym pokładałam wielkie nadzieje, czyli o mleczku nawilżającym do oczyszczania i demakijażu twarzy i oczu od BeBeauty.

Czy sprawdził się tak samo dobrze, jak jego dobrze znany brat - czyli płyn micelarny? Zapraszam na recenzję. 


 OBIETNICE PRODUCENTA:

 Producent opisując mleczko nawilżające zapewnia, że kosmetyk skutecznie oczyszcza skórę normalną i mieszaną z zanieczyszczeń i pozostałości makijażu. Skóra po zastosowaniu mleczka ma być dokładnie oczyszczona, nawilżona i orzeźwiona.

Składniki zawarte w mleczku mają za zadanie nawilżyć (ekstrakt z lotosu i d-panthenol), złagodzić podrażnienia (d-panthenol), przyspieszyć regenerację naskórka (witamina E), oczyścić i odświeżyć (ekstrakt z lotosu).

Producent zaleca nanieść niewielką ilość mleczka i rozprowadzić po powierzchni twarzy i oczu okrężnymi ruchami, po czym delikatnie zetrzeć zwilżonym wacikiem kosmetycznym lub spłukać ciepłą wodą.

MOJA OPINIA:
Mleczko zamknięte jest w dokładnie takim samym opakowaniu jak płyn micelarny. Posiada ten sam otwór, którym możemy wydobyć odpowiednią ilość mleczka.
Konsystencja jest delikatna, kremowa, w sam raz, by dobrze wydobywać ją z buteleczki. Butelka zawiera 200ml produktu, dzięki przeźroczystym ściankom widać, ile produktu zużyłyśmy, a ile pozostało nam do dyspozycji.

Mleczko ma neutralny, delikatny zapach, nie drażniący i dość przyjemny dla nosa. Stosowałam to mleczko na dwa sposoby. Zgodnie z zaleceniami producenta nakładałam na skórę twarzy i oczu mleczko, po czym zmywałam ciepłą wodą. Niestety sam proces musiałam bardzo szybko przeprowadzać, gdyż mleczko po dostaniu się do oczu powodowało wystąpienie niesamowitego pieczenia i każda sekunda pogłębiała ten dyskomfort. Po umyciu twarzy ciepłą wodą oczy były podrażnione i zaczerwienione. Fakt - mleczko dobrze oczyszczało, ale jedynie skórę twarzy, bo wokół oczu wyraźnie zauważalny był efekt pandy ;/ Niezbędne było ponowne oczyszczenie okolic oczu innym kosmetykiem, który łagodnie działał na te okolice. Stąd też spróbowałam zastosować go w inny sposób, czyli wacik, wylanie niewielkiej ilości na jego powierzchnię i przetarcie delikatnie twarz i okolice oczu. Niestety efekt dokładnie taki sam - czyli niedomyte, rozmazane i szczypiące oczy.


Jako, że mleczko było ledwo dwa razy użyte postanowiłam zużyć je jedynie do oczyszczania skóry twarzy, ze szczególnym naciskiem na OMIJANIE OKOLIC OCZU. Do tego mleczko nadawało się doskonale. 
Gdyby nie ten mankament w postaci podrażniania oczu, mleczko nazwałabym dobrym produktem w niskiej cenie, ale z uwagi na ten jakże ważny minus muszę stwierdzić, że mleczko niestety nie sprawdziło się tak, jak tego oczekiwałam.
Zdecydowanie wolę używać płynu micelarnego, który doskonale oczyszcza zarówno twarz, jak i oczy nie narażając jednocześnie tych okolic na podrażnienia.

Ale w związku z tym, że szkoda byłoby mi wyrzucić nowo otwartego produktu - do twarzy używałam właśnie mleczka, a do oczu płynu micelarnego.

Podsumowując, daję mu ocenę 5/10 za dobre oczyszczenie, nawilżenie, odświeżenie, mega wydajność i poręczne opakowanie.
Niestety za niedokładny demakijaż oczu, powodowanie podrażnienia i szczypania oraz za rozmazywanie i brak komfortu podczas używania ocena jest taka, a nie inna. 

SKŁAD: 

Miałyście to mleczko? Polubiłyście się z nim, czy raczej nie?


ANETA

Czytaj dalej »

niedziela, 1 września 2013

Maska algowa do twarzy BingoSpa - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj trzeci i ostatni produkt, który miałam okazję testować dzięki BingoSpa, czyli maskę z kompleksem algowym do cery normalnej. 



OD PRODUCENTA:

 Cena: 10zł / 120g

"Maseczka BingoSpa stworzona została z ekstraktu alg  Ascophyllum, Spirulina, Nori, Laminaria i Morszczyn.
Opakowanie algowej maseczki BingoSpa dostarczy Twojej skórze: 3600 mg ekstraktu algowego i 2400 mg kolagenu.
Dzięki bogactwu odżywczych i kondycjonujących składników zawartych w algach morskich skóra jest zregenerowana, dotleniona i nawilżona, równomiernie zostają wygładzone zmarszczki. Cera nabiera promiennego wyglądu".


MOJA OPINIA:10/10 

Maska zamknięta jest w okrągłym, plastikowym opakowaniu z zakręcaną pokrywką. Opakowanie mieści w sobie 120 g galaretowatej, przypominającej żel do włosów maski.

Maska jest bezzapachowa, bezbarwna i wypełniona pęcherzykami powietrza. 


Aplikacja na twarz jest bezproblemowa, wystarczy nabrać niewielką ilość na palec i delikatnie rozprowadzić na całej powierzchni twarzy - omijając oczywiście okolice oczu i ust. 


Od razu po nałożeniu czuć wyraźne schłodzenie skóry i lekkie przyjemne mrowienie. Przypuszczam, że taki efekt jest dowodem na to, że maska działa. Maskę najlepiej pozostawić na około 15 minut (zdarzało mi się dłużej), po czym pozostałości zmyć ciepłą wodą. U mnie większość jakby się wchłaniała - niewiele jest do zmycia, aczkolwiek dzięki wodzie buzia nie lepi się i nie jest ściągnięta.


Skóra twarzy po zmyciu maski jest bardzo gładka i przyjemna w dotyku, wyraźnie wygładzona i nawilżona. Najlepiej stosować ją tuż po peelingu - wtedy skóra nabiera niewiarygodnej gładkości. W połączeniu z kremem - efekt nieziemski!


Dzięki opakowaniu zużycie maski do samego końca nie jest żadnym problemem. Maska jest bardzo wydajna, przy stosowaniu minimum 2 razy w tygodniu starcza na naprawdę długi okres czasu. Mam ją już ponad miesiąc, a ubytku nie widzę.

Regularne stosowanie sprawi, że nasza skóra nabierze blasku, będzie wyglądała zdrowo i młodo. Będzie delikatna, nawilżona i promienna.

PLUSY:
* wygodne, poręczne opakowanie
* wydajność
* świetnie wygładza i nawilża
* cera nabiera zdrowego wyglądu i blasku

MINUSY:
* nie zauważyłam


Kosmetyk można kupić TUTAJ


Czytaj dalej »

Szampon bez SLES/SLS z olejem z pestek moreli BingoSpa - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj recenzja drugiego kosmetyku BingoSpa, jakim jest szampon do włosów bez SLES/SLS z olejem z pestek moreli.


OD PRODUCENTA:

"SLS i SLES to skrót nazw dwóch detergentów, powszechnie stosowanych w kosmetyce. Odpowiednio jest to: laurylosiarczan sodu oraz etoksylowany laurylosiarczan sodu. Sa to składniki stosowane od kilkudziesieciu lat. Wbrew pogłoskom, mitom i zwykłym przekłamaniom, stosowanie SLS i SLES w kosmetykach nigdy nie budziło wątpliwości organizacji nadzorujących bezpieczeństwo kosmetyków. 


Niektóre osoby z wrażliwą skórą głowy lub posiadające delikatne włosy, mogą czuć dyskomfort po zastosowaniu szamponów z tradycyjnymi detergentami. Szampon BingoSpa bez SLES/SLS z olejem z pestek moreli stworzyliśmy z myślą o takich osobach.

Olej morelowy zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, kwas oleinowy i linolowy, a także witaminę A oraz składniki mineralne, które dbają o prawidłowe funkcjonowanie skóry głowy oraz zdrowy wygląd włosów. Nawilżające i zmiękczające działanie oleju z pestek moreli zwiększa elastyczność włosów, zwiększa odporność na rozdwajanie się końcówek, nadaje włosom jedwabisty blask i miękkość".
                      
 Cena: 12zł / 100ml


MOJA OPINIA: 7/10

Pierwsza rzecz, która mnie zaskoczyła to - pojemność. Nie spodziewałam się, że szampony mogą być tak malutkie ;) Aczkolwiek - nie liczy się ilość a jakość. Czy w tym przypadku sprawdza się to powiedzenie?  
Szampon umieszczony został w malutkiej, poręcznej buteleczce z grubszego plastiku (niż z przypadku jedwabiu) o pojemności 100ml. Trochę wyglądem przypomina mi syrop - ma podobną zabezpieczoną zakrętkę (dzięki czemu mamy pewność, ze nikt wcześniej jej nie otwierał). 

Mimo grubszego tworzywa, z jakiego zostało wykonane opakowanie wydostanie zawartości z wnętrza nie sprawia żadnego problemu, a to dlatego, że szampon jest bardzo rzadki.

Pierwsze użycie było trochę niefortunne, bo nie spodziewałam się takiej konsystencji i spora ilość szamponu wylądowała w spływie na dnie wanny. Następne razy były bardziej czujne i uważałam podczas aplikacji na dłoń.



Szampon rzadki o zabarwieniu lekko żółtawym, co można zaobserwować w nakrętce. Mimo takiej płynnej konsystencji nie trzeba było wylewać bardzo dużo szamponu na dłoń, by dokładnie umyć włosy (zresztą zbyt duża ilość na dłoni spłynęłaby do wanny). Wystarczyło naprawdę odrobinę szamponu wydostać z buteleczki, spienić na dłoniach i rozprowadzić na lekko wilgotnych włosach. 


 Szampon bardzo dobrze się pienił, dokładnie oczyszczał włosy i był delikatny dla skóry głowy. Nie zauważyłam dodatkowego przesuszenia czy podrażnienia. Włosy po wyschnięciu były sypkie, błyszczące i delikatnie pachnące. Subtelny zapach otulał włosy i wyczuwalny był na nich cały dzień.
Stosowałam go zarówno bez maski, czy odżywki - nie zauważyłam dodatkowego plątania włosów, ale rozczesywanie mimo to nie było przyjemnością (zawsze zapominam rozczesać włosy przed myciem, stąd późniejsza katorga).

Podsumowując - szampon bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jak to mówią - mała rzecz a cieszy, aczkolwiek 12zł za tak małą pojemność to trochę za dużo jak dla mnie.

PLUSY:
* delikatny i przyjemny zapach
* dobrze się pieni i oczyszcza  
* nie podrażnia skóry głowy
* nie plącze, ale i nie ułatwia rozczesywania
* włosy są miękkie w dotyku i błyszczące

MINUSY:
* zbyt mała pojemność
* za rzadka konsystencja, która przez nieuwagę może wylądować w większości w wannie


Kosmetyk można kupić TUTAJ



Czytaj dalej »

Jedwab do ciała BingoSpa - recenzja.


Witajcie!

Dzisiaj przybliżę Wam nieco mazidełko do ciała, które skradło moje serce od pierwszego użycia. Mowa tutaj o Jedwabiu do ciała Bingo Spa, który dzięki uprzejmości firmy mam okazję testować (razem z dwoma innymi kosmetykami).




OD PRODUCENTA:
"Jedwab do pielęgnacji ciała o lekkiej konsystencji poprawia kondycję skóry, zapewnia jej piękny i atrakcyjny wygląd. Jedwab pomaga zachować wilgoć na powierzchni skóry wywołując efekt przyjemnego i długotrwałego uczucia świeżości oraz gładkość - skóra staje się przyjemna w dotyku i jedwabiście gładka, odprężona i pachnąca".



Jedwab do ciała:
  • stymuluje naturalne procesy odnowy naskórka,
  • likwiduje podrażnienia skóry,
  • reguluje nawilżenie skóry,
  • neutralizuje wolne rodniki,
  • przywraca jędrność i elastyczność skóry,
  • opóźnia i niweluje oznaki starzenia się skóry,
  • zapobiega wysuszaniu i koi wrażliwą skórę.
 SKŁAD: 
 Cena: 12,80zł / 300ml

 MOJA OPINIA: 10/10

Jedwab do ciała otworzyłam jako pierwszy z trójki kosmetyków. Jako, że moja skóra ostatnimi czasy potrzebuje dużo nawilżenia - jedwab do ciała stał się moim wybawieniem.

Jedwab ma konsystencję balsamu o lekko zbitej konsystencji. Nie jest zbyt rzadki, nie spływa z powierzchni skóry. Utrzymuje się na niej do momentu wsmarowania. 

Pierwsze co mile mnie zaskoczyło to lekko kwiatowy, delikatny i kobiecy zarazem zapach, który przypomina mi jakiś kosmetyk z czasów dzieciństwa. Aczkolwiek mimo długiego myślenia, nie wpadłam co to za zapach ;P


Jedwab znajduje się w poręcznej buteleczce o pojemności 300ml z aluminiową zakrętką. Dawno już nie widziałam tego typu zamknięcia. Opakowanie wykonane jest z dość miękkiego plastiku, co pozwala na bezproblemowe ściśnięcie butelki celem wydobycia odpowiedniej ilości jedwabiu.

Idealnym rozwiązaniem przy tym kremie byłaby pompka, która tylko uprzyjemniałaby użytkowanie. Aplikacja stałaby się czystą przyjemnością.



Ilość mniej więcej pojemności korka starczy spokojnie na delikatne nawilżenie. Gdy skóra jest mocno wymagająca - jak moja ostatnio, należy użyć nieco większej ilości, by odpowiednio nawilżyć każdy milimetr skóry.

Jedwab bardzo dobrze się rozsmarowuje na ciele, wchłania się szybko i bezproblemowo, nie zostawiając na powierzchni tłustej i lepkiej warstwy.
Gdy nałożymy niewielką ilość na skórę - jedwab bez konieczności wsmarowywania wchłania się w bardzo szybkim tempie. Przynajmniej moja skóra piła ten balsam błyskawicznie.

Co można zauważyć już po pierwszym użyciu? Idealną gładkość, nawilżenie i pięknie pachnącą skórę przez wiele godzin.
Nałożony bezpośrednio po kąpieli koi podrażnienia (powstałe np.po goleniu), uelastycznia i sprawia, że skóra staje się jedwabiście gładka i przyjemna w dotyku. 

Dodatkowo przy nadmiernym przesuszeniu regularne stosowanie powoduje niemalże całkowite pozbycie się problemu przesuszonej i wrażliwej na czynniki zewnętrzne skóry.

Jestem bardzo zadowolona z tego kosmetyku i wiem, że z pewnością do niego powrócę niejednokrotnie.

PLUSY:
* zapach
* konsystencja
* wydajność
* mega nawilżenie
* niska cena

MINUSY: 
* może jedynie brak pompki



Kosmetyk można kupić TUTAJ




Czytaj dalej »

Podsumowanie czerwiec/lipiec cz.III - zużycia

Witajcie!

Bardzo spóźnione denko czerwcowo-lipcowe. Niestety z przyczyn ode mnie niezależnych nie miałam dostępu do internetu, a co za tym idzie - pisania postów i bywania u Was.

Nadrobię z nawiązką - obiecuję ;) Teraz nic nie wskazuje na to, bym miała jakieś problemy sieciowe ;)

Do rzeczy. Przedstawię dzisiaj wykończone kosmetyki z dwóch miesięcy. Chyba takie posty łączone są lepsze, bo i denka bardziej okazałe. W sierpniu zużycia nie powalają wielkością, więc zapewne też ukaże się u mnie post sierpień/wrzesień.

Higiena i pielęgnacja ciała


Żele pod prysznic Jardins du Monde Yves Rocher:

Ziarna kawy - obłędnie pachnący, pobudzający i dający kopa o poranku. Relaks i odprężenie murowane.

Wetiwer z Haiti - męska wersja żelu. Przyjemny, rześki, świeży i energetyzujący.

Grejfrut z Florydy - świeży, orzeźwiający i odświeżający zapach, umilający kąpiel.

Pomarańcza - bardzo soczysty i relaksujący żel. 

KUPIĘ PONOWNIE Z PRZYJEMNOŚCIĄ KAŻDY!

Odżywcza emulsja do ciała z maliną nordycką Neutrogena - świetny nawilżacz, pięknie pachnie, szybko się wchłania. Idealnie sprawdził się u mnie po powrocie z Chorwacji - dzięki niemu skóra była dobrze nawilżona, gładka, a opalenizna super podkreślona. MOŻE KUPIĘ PONOWNIE (jak skończę pozostałe mazidła).

Żel pod prysznic Avon Senses Vintage Glamour - kiedyś mi się podobał, teraz musiałam go zużyć na siłę. Nic specjalnego. NIE KUPIĘ.

Szampon NIVEA Diamond Gloss - ładnie pachnący i tyle. Strasznie wysuszał skórę głowy, drugi oddałam mamie. NIE KUPIĘ.


Żel pod prysznic z oliwką LIRENE- bardzo ładnie pachniał, nie nawilżał jakoś specjalnie skóry, ale i jej nie przesuszał - za co plus. Myślę, że kiedyś do niego wrócę - z uwagi na przyjemny zapach ;) KUPIĘ PONOWNIE.

Żel Zielona cytryna z Meksyku - świetny, świeży, odświeżający. Rewelacyjnie spisywał się w cieple dni. KUPIĘ PONOWNIE.

Żel Owoc granatu z Hiszpanii - bardzo przypadł mi ten zapach do gustu, chyba na tą chwilę mój numer 1! Taki kobiecy, soczysty, owocowa eksplozja zapachowa. KUPIĘ Z PEWNOŚCIĄ.

Szampon przywracający blask z wyciągiem z nagietka - moje kolejne opakowanie. Super oczyszcza, wygładza, nabłyszcza i sprawia, że włosy są miękkie w dotyku i sypkie. KUPIONE JUŻ SĄ ;)


Antidral - skutecznie zwalczał nadmierną potliwość, świetnie sprawdzał się w największe upały. Zużyłam kilka opakowań i odkąd zaczęłam go stosować zapomniałam co oznacza pocić się. Jedno opakowanie starczyło mi średnio na 3-4 miesiące. Cena około 35 zł, ale za wydajność jestem w stanie mu to wybaczyć ;)
KUPIĘ PONOWNIE 

Vichy Idealia - bardzo przyjemny kremik o lekkiej, kremowej konsystencji. Ładnie i delikatnie pachniał, otulał twarz przyjemną ochronną otoczką. Gdyby nie cena, kupiłabym drugie opakowanie.

Lady Speed Stick i Garnier Mineral to mój duet idealny. Stosuję od dawna i jestem z nich bardzo zadowolona. Zawsze muszę mieć po jednej sztuce w zapasie ;)

Lakier do włosów TAFT - lakier do włosów mieć muszę zawsze w łazience. Na wietrzną pogodę jest niezbędny. Ten sprawdzał się nieźle, ale nigdy nie jestem wierna jednemu - zawsze próbuję inne. Teraz używam lakier BALEA i jestem nim zachwycona (żałuję, że w DM-ie kupiłam tylko jeden).


Pasta do zębów Elmex - dobrze chroni dziąsła i jest bardzo delikatna.

Płyn micelarny BeBeauty - świetny micel w niewiarygodnie niskiej cenie. To już kolejne opakowanie i z pewnością nie ostatnie.

Termoaktywny koncentrat Antycellulitowy Bielenda - dobry kremik do ciała, super rozgrzewał ciało, naprawdę wygładzał i napinał. Szkoda tylko, że starczył na zaledwie dwa tygodnie codziennego stosowania, bo pewnie zdziałałby dużo więcej. Kupię ponownie, jak zużyję swoje ogromne zapasy tego typu kosmetyków.

Mleczko nawilzające do oczyszczania i demakijażu twarzy i oczu BeBeauty - niestety nie równa się nawet w kilka % ze swoim bratem ;/ Podrażnia oczy, które szczypią i robią się czerwone w kontakcie z mleczkiem. Zużywałam go bardzo ociężale, bo chyba parę miesięcy. Zmywałam nim jedynie twarz omijając okolice oczu. Bez rewelacji, nie polecam i nie kupię na pewno ponownie!

Próbki i próbeczki

Próbki jak próbki - nie da się za wiele napisać złego, ani dobrego. Z pewnością Aqualia Thermal jest godna uwagi oraz Vichy Idealia. Maska oczyszczająca Ziaji - rewelacyjnie wygładzała i oczyszczała skórę. A krem Palmer's pachniał obłędnie - wart uwagi jako produkt pełnowymiarowy. 
I krem L'occitane, który bardzo polubiłam. Taka mała pojemność a starczyła na bardzo długo przywracając moim dłoniom zdrowy wygląd.

Koniec mojego małego, spóźnionego podsumowania.

Pozdrawiam Was gorąco i do przeczytania wkrótce ;)
ANETA

Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...