czwartek, 31 października 2013

Drogocenny olejek arganowy 3w1 Bielenda - recenzja.

Witajcie!

Fakt, że kosmetyk trzeba trochę poużywać, by móc wyrobić sobie opinię jest chyba czymś oczywistym. Do olejków podchodziłam zawsze nieco sceptycznie - ciało tłuste, lepiące się i brudzące wszystko wkoło nie zachęca do stosowania. Włosy przeciążone i wyglądające jak nieumyte - okropieństwo.
 Dzisiaj chciałabym Wam nieco przybliżyć kosmetyk, który trochę zmienił moje nastawienie i podejście do tego typu kosmetyków. Używałam go już około 3 tygodnie, więc moja recenzja jest jak najbardziej przemyślana. Jednak, czy ten olejek jest tym, czego szukałam. 
Dowiecie się poniżej - zachęcam do przeczytania ;)

Drogocenny olejek arganowy 3w1 Bielenda.

 OD PRODUCENTA:

Drogocenny Olejek Arganowy 3w1 to prawdziwy upiększający eliksir dla Twojego ciała, twarzy i włosów. Kompozycja składników odżywczych wyraźnie odżywia, nawilża i wygładza oraz poprawia napięcie i elastyczność skóry.
Pojemność 150 ml
Olejek delikatnie rozświetla, przywraca zdrowy blask oraz właściwą kondycję ciału i włosom. Poczujesz się wspaniale we własnej skórze: młodsza, atrakcyjniejsza i piękniejsza.
OLEJ ARGANOWY – jeden z najbardziej cenionych olejów na świecie, zwany „złotem Maroka” zdobył niezwykłe uznanie we współczesnej medycynie i kosmetologii.
Zastosowanie oleju arganowego jest niezwykle szerokie. Możemy go stosować do kuracji odżywczych i wzmacniających włosy, używać na skórę twarzy i ciała, aby ją ujędrnić i zredukować zmarszczki, a jednocześnie zapewnić jej odpowiednie nawilżenie. Świetne rezultaty daje też w kuracji kruchych i łamliwych paznokci i pielęgnacji skórek wokół nich.
Stosowany jest również z powodzeniem na rozstępy i blizny, gdyż zmniejsza ich widoczność, wzmacnia i uelastycznia skórę.



 MOJA OPINIA:

Opakowanie to plastikowa buteleczka z atomizerem o złotym zabarwieniu. Opakowanie zawiera 150ml olejku. Podobnie, jak w przypadku olejku do kąpieli opakowanie jest przeźroczyste i widać wszystko jak na dłoni. Z wydobywaniem olejku nie ma problemu - mamy do tego przeznaczony atomizer oraz możliwość odkręcenia go i wylanie bezpośrednio na dłoń odpowiednią ilość olejku. Atomizerem jestem trochę zawiedziona, bo zamiast mgiełki olejek pryska strumieniem pod ciśnieniem - przez co ściany w łazience trochę ucierpiały. Częściej wydobywam olejek wprost z wnętrza butelki odkręcając atomizer. Nie pryska, ale czasem za dużo się wyleje ;P 

Zapach bardzo subtelny, delikatny, ale i bardzo kobiecy. Zdecydowanie nie jest to zapach czysto arganowy - mam 100% olejek agranowy i on nie pachnie tak ładnie ;P Oczywiście nie ubolewam nad tym, bo zapach olejku Bielendy jest bardzo przyjemny dla nosa i po nałożeniu go na ciało, czuć go jeszcze przez długi czas.


Konsystencja lejąca, oleista - jak na olejek przystało. Olejek bardzo dobrze się wchłania - widać to zwłaszcza na bardzo wysuszonych partiach ciała. Olejek dobrze się rozprowadza na ciele, wystarczy niewielką ilość nanieść na dłonie, rozetrzeć i dalej aplikować już na miejsce pozbawione nawilżenia. Olejek ma kolor jasnej pomarańczy, przydymionej lekkim brązem. Z uwagi na dość rzadką formułę - należy uważać podczas wylewania na dłoń (z dłoni to już krótka droga na podłogę bądź do wanny). A jako, że jest to drogocenny olejek - trzeba być ostrożnym ;)

Wydajność olejku jest zadziwiająco dobra. Z uwagi na fakt, że jest to olejek - wiedziałam, że będzie wydajny, ale stosowany na wszelakie możliwe sposoby zniknął dopiero może w  1/5 ;) Uważam to za wielki plus, bo dzięki temu będę mogła cieszyć się nim dłużej.

Stosowałam  tak jak zaleca producent. Nakładam po kąpieli zarówno na suche, jak i wilgotne ciało, na włosy wilgotne po umyciu - bez spłukiwania oraz jako dodatkowy nawilżacz przed myciem na dłuższy czas. Ostatnim sposobem było nakładanie na twarz - aczkolwiek ten sposób stosuję najrzadziej. Może przez tą mało poręczną aplikację. Szybszym rozwiązaniem jest nałożenie kremu, niż bawienie się w otwieranie, zamykanie i wsmarowywanie.
I ostatnią formą używania olejku - o której producent nie wspomina, jest dodanie kilku kropel do wanny podczas kąpieli.

Przejdźmy teraz do podsumowania i moich osobistych odczuć na temat stosowania tego drogocennego olejku arganowego.

Otóż wg producenta olejek wyraźnie odżywia, nawilża i wygładza oraz poprawia napięcie i elastyczność skóry. Tutaj w pełni się zgadzam z obietnicami. Dzięki nawilżeniu, jakie serwuje nam drogocenny eliksir skóra jest wyraźnie odżywiona, wygląda zdrowo i promiennie. Skóra jest rozświetlona, gładka i elastyczna. 
Od lat słyszy się o zaletach olejku arganowego - o właściwościach upiększających i odmładzających. Większość tych cech zauważyłam podczas stosowania. 
Zawdzięcza się mu redukcję rozstępów, bądź zmniejszenie ich widoczności - nie doświadczyłam jeszcze tego efektu, ale wszystko przede mną.

WŁOSY 
Stosowany na dwa sposoby: po umyciu włosów celem zabezpieczenia końcówek i wizualnej poprawie ich wyglądu oraz przed myciem celem dogłębnego odżywienia i dostarczenia im cennych składników.  Pierwszy sposób niezbyt udany - miałam dwa podejścia, niestety każde z nich spowodowało obciążenie włosów. Niestety zmuszona byłam umyć je ponownie, bo włosy wyglądały na przetłuszczone i brudne. W dodatku były strasznie matowe, oklapnięte i zlepione. Może za dużo go nakładałam - nie wiem. W każdym bądź razie metoda nie dla mnie.  Drugi sposób natomiast bardzo trafiony - nakładam na minimum pół godziny przed myciem, następnie myję dwukrotnie włosy i nakładam na chwilę odżywkę. Efektem są lśniąte, gładkie, mięciutkie i błyszczące włosy. Dodatkowo wyglądają na zdrowe, wypielęgnowane i zadbane. Będę wykorzystywać drugi sposób dalej.

SKÓRA
Tutaj stosowany najczęściej, bo niemalże po każdym myciu. Nakładany na suchą i wilgotną skórę spełnia tą samą rolę. Nie zauważyłam różnicy po jednym, czy drugim sposobie nakładanie olejku.Wystarczy niewielka ilość, by pokryć nim całe ciało. Olejek dość szybko się wchłania, miejsca skrajnie wysuszone pochłaniają olejek jak gąbka. Skóra po aplikacji jest rozświetlona, odżywiona i wyraźnie poprawia się jej kondycja. Stosowany regularnie wygładza i nawilża w takim stopniu, że niepotrzebne jest już dodatkowe nawilżenie. Dodatkowo skóra pokryta jest delikatną, mięciutką i  ślicznie pachnącą otoczką. 

TWARZ
Na twarzy olejek trafiał najrzadziej. Z uwagi na mało poręczną aplikację i czasochłonność. Poza tym nie lubię chodzić spać w tłustej twarzy, bo wszystko wycieram w poduszkę :P Jednakże parę razy udało mi się olejek nałożyć na twarz. Z pewnością nie spowodował żadnego wysypu krostek, nie zapychał i nie wpływał na cerę negatywnie. Ale przez mało regularne stosowanie nie zauważyłam żadnych spektakularnych efektów, o których mogłabym napisać. 

Dodatkowe zastosowanie: dolać nieco olejku arganowego do wanny podczas kąpieli. Dzięki takiemu zabiegowi, zbędne jest dodatkowe nawilżanie skóry po myciu. Skóra zmiękczona podczas kąpieli wchłania olejek i pokryta jest ochronną otoczką. Bardzo dobre połączenie przyjemnego z pożytecznym. Polecam - zabieg wart wypróbowania ;) Po wyjściu z wanny ciało było nawilżone, gładkie i odżywione. 

Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcenie Was do wypróbowania tego cudeńka. To tani eliksir młodości ;) Jedyne o czym należy pamiętać - to 3 miesięczny okres przydatności. Ale jak ktoś będzie go stosował tak często jak ja - z wykończeniem go przed czasem nie będzie miał problemów.  

W rezultacie daję mu 9/10 - za niedopracowany atomizer.

ZALETY:
- zapach
- wydajność
- uniwersalność : nadaje się do ciała, włosów i twarzy
- doskonale nawilża
- szybko się wchłania
- poprawia wygląd skóry
- upiększa i pielęgnuje

WADY:
- niedopracowany i mało precyzyjny atomizer

A Wy znacie tą wersję? Jest jeszcze brzoskwiniowy i awokado - próbowałyście? :)


Czytaj dalej »

środa, 30 października 2013

Piaskowy lakier Wibo - czy to chwilowe zauroczenie czy stałe uczucie? ;)

Witajcie!

W sobotę byłam na ślubie, stąd też postanowiłam pomalować pazurki niecodziennym lakierem. Wybór dla mnie był oczywisty. Sukienka w pepitkę, więc lakier piaskowy w ciemniejszym odcieniu wydał mi się odpowiedni. Mówiąc szczerze zastanawiałam się, czy to dobry wybór  - teraz wiem, że lepiej nie mogłam zdecydować :)

Co prawda starałam się na zdjęciach uchwycić naturalne piękno, teksturę i kolory tego lakieru, jednak nie udało się sfotografować wszystkiego jak należy. Kolor trochę odbiega od rzeczywistości, ale jak któraś z Was będzie chciała go kupić, jestem pewna, że będzie zauroczona ;)








Pazurki pociągnięte dwukrotnie. Lakier bardzo szybko schnie, jest mega wytrzymały! Robiłam wszystko, a nie zauważyłam nawet najmniejszego uszczerbku. Ze zmywaniem jest trochę zabawy, ale jestem w stanie to wybaczyć - lakier prezentuje się ślicznie, cudnie błyszczy w słońcu,nie odpryskuje i jest jedyny w swoim rodzaju. Tu Wibo mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło ;)
Plus dla firmy ;)

Polecam i ciekawa jestem co o nim sądzicie. Na żywo wygląda jeszcze lepiej - zdjęcia są trochę przekłamane ;/

ANETA

Czytaj dalej »

poniedziałek, 28 października 2013

Olejek do kąpieli lawenda+eukaliptus Bielenda - recenzja.

Witajcie!

Jakiś czas temu chwaliłam się nowo podjętą współpracą, dzięki której w moje ręce trafiło kilka bardzo obiecujących kosmetyków. Minęło już trochę czasu, opakowanie zostało zużyte do samego końca, więc z czystym sumieniem i w pełni świadoma swoich słów - mogę napisać recenzję jednego z otrzymanych kosmetyków. Dzisiaj przybliżę Wam olejek do kąpieli Bielenda Relax - LAWENDA&EUKALIPTUS. Czy olejek spełnił moje oczekiwania? O tym za chwilę. Zapraszam więc do dalszej lektury ;)


OD PRODUCENTA:

Olejek do kąpieli Relax LAWENDA + EUKALIPTUS to najlepszy sposób na relaks i odprężenie po wyczerpującym dniu. Olejek zmniejsza stres, poprawia nastrój, pomaga usunąć silne napięcia i stres, odświeża, odnawia, rewitalizuje, poprawia samopoczucie. Kąpiel z olejkiem zalecana jest w naturalnej terapii stanów nadmiernego wysiłku i obciążenia psychicznego, bólach głowy i rozdrażnieniu.
Znakomicie pomaga w likwidowaniu przemęczenia, odświeża, łagodzi stres, daje uczucie pełnego odprężenia, wycisza system nerwowy i ułatwia zasypianie. Połączeniu dwóch zapachów koi zmysły i wprowadza miły nastrój. Po kąpieli ciało nabiera aksamitnej gładkości, miękkości i pięknego relaksującego zapachu LAWENDY I EUKALIPTUSA.



MOJA OPINIA:

Opakowanie to poręczna, o lekko brązowym zabarwieniu butelka o pojemności 300ml. Dzięki transparentności doskonale widać, ile produktu udało nam się zużyć, a ile jeszcze mamy do dyspozycji. 

Zapach z początku był dla mnie bardzo nieprzyjemny - kwiatowy z nutami bliżej nieokreślonych dla mojego nochala ziół. Jednak z czasem i z każdym kolejnym użyciem zapach podobał mi się coraz bardziej, aż do momentu, gdy już nie mogłam się doczekać każdej kolejnej kąpieli z użyciem tego olejku. To właśnie ten zapach sprawia, że całodzienne stresy i niepokoje znikają. Zapach działa uspokajająco i łagodząco, a także relaksująco, dzięki czemu jesteśmy wewnętrznie wyciszeni i spokojni. 

Konsystencja lejąca, bardziej przypominająca żel pod prysznic aniżeli olejek. Nie pozostawia skóry tłustej, lecz neutralną - gotową na wszelakie formy nawilżaczy. Olejek ma delikatnie żółte zabarwienie, piana z żółtej staje się białą i dość intensywną.

Wydajność bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Z uwagi na fakt, że jest to olejek - spodziewałam się, że dość szybko się zużyje. Nic bardziej mylnego. Nakładany na myjkę/gąbkę w niewielkiej ilości bardzo mocno się pienił, jednocześnie wystarczająco by dokładnie umyć całe ciało. Dodawany do aromatycznej kąpieli w wannie - trzeba było wlać nieco większą ilość, aby rozkoszować się ucztą dla nosa i ciała. Cała wanna przepełniona pianą, a łazienka kipiąca cudownym zapachem sprawiały, że kąpiel była czystą przyjemnością. Przy niemalże codziennym stosowaniu olejek wystarczył na prawie trzy tygodnie użytkowania. Zaznaczę tu, że nie tylko ja go używałam ;)

Stosowałam pod prysznicem i w wannie. W jednym i drugim wydaniu sprawdzał się znakomicie. Olejek można stosować tak często, jak tylko mamy na to ochotę - ja korzystałam z tego przywileju i nie rozstawałam się z nim do momentu, aż ujrzałam dno :(

Przejdźmy teraz do działania i podsumowania, czy obietnice producenta chociaż po części zostały spełnione. 
Otóż wg producenta olejek to najlepszy sposób na relaks i odprężenie po wyczerpującym dniu. Tutaj nie mam żadnych wątpliwości - po ciężkim i stresującym dniu nie myślałam o niczym innym, jak tylko o kąpieli z dodatkiem olejku Bielendy lawenda i eukaliptus. Najbardziej wyczuwalna jest w nim właśnie lawenda, która faktycznie relaksuje, niweluje stres, poprawia ogólne samopoczucie i nastrój. Muszę też przyznać, że kąpiel uspokajała i przywracała utraconą energię. Wieczorna kąpiel wyciszała organizm, a zapach, który pozostawał na ciele jakiś czas po kąpieli ułatwiał zasypianie. Poza zapachem zauważalne było też wygładzenie i zmiękczenie skóry. Skóra po kąpieli nie była nawilżona, ale przyjemna i gładka w dotyku. Taka kąpiel była przygotowaniem skóry do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. 
Ja dodatkowo podczas kąpieli w wannie do tego olejku dodawałam nieco olejku arganowego, dzięki czemu nie trzeba było już dodatkowo nawilżać skóry balsamem czy masłem. Ciało było gładkie, nawilżone i odżywione

Z czystym sumieniem mogę polecić ten olejek zwolenniczkom lawendy. Mimo, że ma on bardziej konsystencję żelu pod prysznic, niż typowego olejku - jestem z niego bardzo zadowolona i z przyjemnością wypróbuję pozostałe wersje zapachowe. Póki co wiem jedno - wrócę do niego z przyjemnością ;)
W rezultacie daję mu 10/10, bo innej oceny sobie nie wyobrażam.

ZALETY:
- zapach
- wydajność
- relaksuje i odpręża
- uspokaja i niweluje stres
- doskonale się pieni
- sprawdza się pod prysznicem i w wannie
- wygładza i zmiękcza skórę

WADY:
- nie zauważyłam

A Wy znacie ten olejek? Która wersja zapachowa jest Waszą ulubioną? 

ANETA


Czytaj dalej »

środa, 23 października 2013

Jesienny i słoneczny dzionek ;)

Witajcie!

Od dwóch dni wracanie do domu to czysta przyjemność. Jest cieplutko (jak na tą porę roku), słonecznie i kolorowo. Co prawda liście z każdym kolejnym dniem są mniej barwne i wyjątkowe, ale i tak cieszą jeszcze oko ;)

W takie dni aż nie chce się siedzieć w pracy, a spacerować, spacerować i jeszcze raz spacerować. Przyjemność byłaby jeszcze większa, gdyby ludzie nie palili w domach czym popadnie i nie zanieczyszczali powietrza ;/ Bo niestety zamiast wdychać świeże powietrze - nasze nosy nie mogą znieść tego odoru! Przez co spacer niejednokrotnie trzeba skracać ;/ Ach te domowe sposoby na ogrzewanie!

                                                           Już nieco uschnięte listeczki...

A takie mam obecnie pazurki (od razu przepraszam Was za skórki! są straszne ;/)

  

Zmalowałam to białym lakierem Eveline, który pojawił się w poście tutaj oraz moim ulubieńcem stosowanym nawet solo - INGLOT Nail Whitener. Idealny do frencha, wybiela płytkę i paznokcie wyglądają na zadbane i wypielęgnowane. Dwie warstwy w zupełności wystarczą, ale u mnie czasem lądują nawet trzy ;) Schnie średnio, więc jak macie prace domowe do wykonania - zróbcie je w pierwszej kolejności. INGLOT potrzebuje trochę czasu, by dokładnie wyschnąć. Za to efektem końcowym wynagradza tak długi czas. Zdecydowanie polecam!






ANETA

Czytaj dalej »

poniedziałek, 21 października 2013

Żel pod prysznic Dove Go Fresh - recenzja.

Witajcie!

Jako, że moim nałogiem jest kupowanie (to już zapewne wiecie ;P) wszystkiego co kusi niskimi cenami, promocjami, ale i zapachem - nie zdziwi Was chyba, że żeli pod prysznic w domu mam pewnie ze 30 - może więcej :P 
Wszędzie muszę wsadzić swojego nochala, zanim coś trafi do koszyka. Jak kiedyś zobaczycie w drogerii dziewuszysko wsadzające nosa do żeli pod prysznic - wielce prawdopodobne, że będę to ja :P 
Nie krzyczcie na mnie za to - z kolorówką tak nie mam, nie macam i nie otwieram wszystkiego co się da - sama też źle znoszę takie osoby! 
Ale co jest plusem - w 99,9% przypadków wąchany kosmetyk wpada do koszyka :D
I tak podczas mojej nosowej wędrówki do koszyka wpadł ten oto żelik.

ODŻYWCZY ŻEL POD PRYSZNIC DOVE GO FRESH REBALANCE ŚLIWKA I KWIAT WIŚNI


Żel o kremowej, delikatnie fioletowej barwie. Bardzo przyjemnie pachnie, dobrze się pieni i dokładnie oczyszcza skórę. Otwarcie typowe dla żeli Dove - owszem jest zdecydowanie wygodniejsze od tych YR, ale też bez rewelacji. Przy dłuższych paznokciach otworzenie bez uszczerbku jest trochę kłopotliwe. Najlepszym rozwiązaniem jest niedomknięte do końca opakowanie :)

Żel ma lekko opalizującą formułę - gołym okiem można to zauważyć. Dodatkowo formuła Nutrium Moisture  wg producenta ma zapewnić odpowiednie odżywienie skóry - czego specjalnie nie doświadczyłam ;P
I plus, który z czasem zmienił się w minus - czyli zapach. Na początku bardzo mi odpowiadał, z czasem jednak zaczął byś ciężki i nużący. Rozwiązaniem było stosowanie zamiennie z innym żelem ;)

Żel zapewniał dużą ilość piany, dokładnie oczyszczał ciało i nie wysuszał go dodatkowo. Był wydajny, niewiele kosztował i gdyby nie zapach, który z każdym kolejnym użyciem zaczął mnie męczyć - pewnie bym do niego jeszcze wróciła:)

PLUSY:
- wydajność
- niska cena (żel kupiony w promocji)
- kremowa konsystencja
- dobrze się pienił i oczyszczał skórę 
- nie wysuszał skóry

MINUSY:
- kłopotliwe otwarcie
- męczący zapach (pojawił się po kilku myciach)

Skład dla zainteresowanych:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Cocoyl Glycinate, Lauric Acid, Sodium Lauroyl Isethionate, Glycerin, Helianthus Annuus Seed Oil, Prunus Salicina Fruit Extract, Prunus Serrulata Flower Extract, Lactic acid, Maltodextrin, Stearic Acid, Sodium Palmitate, Sodium Isethionate, Parfum, Sodium chloride, Carbomer, Sodium Stearate, Titanium dioxide, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Palm Kernelate, Zinc Oxide, Tetrasodium EDTA, Tetrasodium Etidronate, Alumina, Sodium hydroxide, Citric acid, BHT, DMDM Hydantoin, Potassium sorbate, Sodium benzoate, Methylisothiazolinone, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Limonene, Linalool, CI 17200, CI 42090, CI 77891.

MOJA OCENA: 6/10 - dobry żel za rozsądną cenę, ale nie zachwycił mnie na tyle, by dać lepszą ocenę. 


ANETA
Czytaj dalej »

sobota, 19 października 2013

Podsumowanie sierpień/wrzesień - denko.

Witajcie!

Trochę spóźniony, niezbyt okazały post denkowy. Chciałabym na szybko pokazać Wam, co udało mi się zużyć na przełomie sierpnia i września. Po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawia się coś z kolorówki.


PIELĘGNACJA WŁOSÓW:


1. Szampon nawilżająco - regenerujący Joanny. Dobry szampon w atrakcyjnej cenie. Poświęcałam mu osobny post tutaj.Z pewnością do niego kiedyś wrócę.

2. Szampon regenerujący Yves Rocher - tak tak i jeszcze raz tak. Kolejny szampon zasługujący na odrębny post. O innym tej firmy pisałam tutaj. Kupię ponownie. 

 PIELĘGNACJA CIAŁA:


3. Żel pod prysznic Yves Rocher Migdał 2w1 - kremowy, ładnie pachnący i kolejny trafiony. Kupię ponownie.

4. Pomarańczowe kremowe mydło pod prysznic Ziaji - recenzja tutaj. Kupię ponownie.

5. Żel Dove - super kremowe, ładnie pachnące myjadełko. Kupię ponownie.

OCZYSZCZANIE:


6. Mleczko micelarne do demakijażu twarzy i oczu Perfecta - niestandardowe rozwiązanie do demakijażu, aczkolwiek bardzo przypadło mi gustu. Recenzja tutaj. Kupię ponownie.

7. Chusteczki Alterra - zachęcona pozytywnymi recenzjami kupiłam, ale jak dla mnie te chusteczki to nic specjalnego. Niby dobrze nawilżone, ale z makijażem nie radziły sobie za dobrze. Poza tym przez zbyt mocne pocieranie twarzy powodowały zaczerwienienie i podrażnienie skóry. Nie kupię ponownie.

8. Płatki kosmetyczne Tami - najlepsze jakie dotychczas używałam. Nie rozwarstwiają się, są miękkie i delikatne dla skóry. Kupię ponownie. 

KOLORÓWKA:


9. Puder prasowany Eveline - mój kolejny egzemplarz. Bardzo go lubię i  raczej nie zamienię na inny. Poświęcę mu osobny post. Kupię ponownie.

10. Eyeliner Eveline Celebrities - mój KWC! Najlepszy, ukochany, niezawodny. Precyzyjny, cienki pędzelek. Pewnie się trzyma w dłoni i bardzo długo pozostaje nienaruszony na powiece. Kreskę mam codziennie na oku i zawsze jest idealnie czarna i wytrzymuje aż do wieczora. Kupię ponownie. 

11. Tusz do rzęs WIBO Growing Lashes - dobry i tani tusz. Rozdziela, wydłuża i nie skleja rzęs. Kupię ponownie (przy kolejnej promocji w Rossmannie).


 INNE PIELĘGNACYJNE:


12. Odżywka regenerująca do włosów Kallos GoGo - nic specjalnego.Używałam ją przed myciem. Jako odżywka nie sprawdziła się. Nie kupię ponownie. 

13. Żel do golenia BIC - dobry, ładnie pachnący, zmiękczający włoski. Może kupię ponownie jak wykończę inne. 

14. Antyperspirant Garnier mineral - od dawna jest ze mną. Dla mnie świetny i niezawodny. Zawsze mam jeden w zapasach. Kupię ponownie. 

 PRÓBKI:


15. Próbki LRP z katalogu, Vichy Idealia i Eveline Argan Oil. A na koniec pasta do zębów Colgate - niezła, ale nie wiem, czy zostanie ze mną na stałe. Pod wpływem próbek LRP zakupiłam balsam mocno nawilżający - próbki pozytywnie mnie zaskoczyły. Może wypróbuje jakieś jeszcze pełnowartościowe wersje kremów.

Ufff...dobrnęłyście do końca? Trochę tego było, ale mam nadzieję, że nie było tragedii :D

ANETA
Czytaj dalej »

Lakierowo, czyli zauroczyły mnie te piaski i brokaty...

Witajcie!

Dzisiaj szybki post o nowościach lakierowych, jakie wpadły do mojego koszyka. Zauroczyły mnie na tyle, bym zwróciła na nie szczególną uwagę.

Oto zdobycze:









Większość poszła już w ruch i miała swój debiut. Pozostał mi jeszcze brokatowy piasek. Czerwony ma bardzo ładny, żywy kolor, aczkolwiek oczekiwałam czegoś więcej ;/ Piaskowego lakieru to on nie przypominał na paznokciach niestety. Może go będę używać, a może komuś oddam. Sama nie wiem.
Matujące Top Coat-y są do siebie bardzo zbliżone, ale dają przyjemny, ciekawy efekt. 

Myślę, że pokażę je przy okazji ;)

Miałyście już te nowinki od Wibo? Czy któryś skradł Wasze serce? 

ANETA

Czytaj dalej »

niedziela, 13 października 2013

Mleczko micelarne do demakijażu twarzy i oczu Perfecta - recenzja.

Witajcie!

Jeszcze jakiś czas temu nie wyobrażałam sobie demakijażu czymś innym niż mleczkiem. Do tej pory mam sentyment do jednego produktu, do którego zresztą z przyjemnością będę wracać. Wydawało mi się, że mleczko jest idealnym kosmetykiem do tego, by zmyć z twarzy wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia w tym makijaż - słabszy czy mocniejszy. Nic innego nie wzbudzało we mnie zainteresowania, ani większego zaufania. Do wszelkiego rodzaju nowości podchodziłam sceptycznie.

Moje spojrzenie na demakijaż uległo zmianie odkąd odkryłam płyn micelarny. Od pierwszego użycia stwierdziłam - czemu tak późno odkryłam tam wygodną formę zmywania makijażu?
Mleczek przestałam używać na rzecz płynów micelarnych. Aczkolwiek to nie oznacza, że mleczka zostają pominięte i całkowicie wykluczone z mojej pielęgnacji. Używam je jak tylko nadarza się taka okazja, chcę czegoś wypróbować, czy chociażby mam jeszcze jakieś egzemplarze w zapasach. 


Lubię szukać różnych rozwiązań, przeglądam strony, które dają szansę na poznanie czegoś innego. I tak trafiłam na stronę Face&Look, gdzie udało mi się dostać do drugiej edycji testów nowości kosmetycznych. Czekałam niecierpliwie na przesyłkę i ciekawa byłam, co będę miała przyjemność używać. I tak oto w moje ręce trafiła nowość od Perfecty, czyli mleczko micelarne do demakijażu twarzy i oczu. Zupełna nowość dla mnie - połączenie mleczka i płynu micelarnego. Brzmiało interesująco i bardzo obiecująco. Jak tylko otrzymałam mleczko - tego samego dnia zabrałam się za testowanie. Czy ten duet okazał się dobraną parą? Zapraszam do przeczytania recenzji :)

OD PRODUCENTA:

Pierwszy na rynku produkt łączący działanie płynu micelarnego i nawilżającego kremu.  

Mleczko micelarne do demakijażu twarzy i oczu polecane o pielęgnacji wszystkich 

typów cery, również wrażliwej. 

Usuwa ze skóry zanieczyszczenia i makijaż. Posiada lekką, nietłustą konsystencję i nie wymaga spłukiwania wodą. Zawiera łagodzące podrażnienia minerały morskie z Golfsztromu, nawilżającą glicerynę i kojącą alantoinę.

Produkt bezzapachowy.
Badane pod kontrolą lekarza okulisty i dermatologa.

MOJA OPINIA: 10/10

Opakowanie zawiera 200ml produktu. Buteleczka z białego plastiku. Gdy interesuje nas, ile produktu zostało wewnątrz, wystarczy ustawić butelkę pod światło - wtedy wszystko dokładnie widać. Zamknięcie typu klik, wygodne, poręczne, nie sprawiało trudności podczas otwierania. Wielkość otworu odpowiednia, dzięki czemu łatwo wylać wystarczającą ilość na wacik. Ale tutaj uwaga! Mleczko ma bardzo rzadką konsystencję, więc przy pierwszych użyciach można się mocno oszukać :P Na wacik wylejemy bowiem więcej produktu, niż by się chciało ;) Jednak praktyka czyni mistrza, z każdym kolejnym zastosowaniem było już o wiele łatwiej okiełznać tą zaskakującą konsystencję.

Mleczko jest bezzapachowe, neutralne, nie drażniące. Mimo, że sceptycznie podchodziłam do tego połączenia muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Mleczko wchłaniało się w płatek kosmetyczny błyskawicznie, niczym płyn micelarny - jednak to sprawiało, że nie było widać dokładnie czy ilość była wystarczająca, za mała, czy zdecydowanie za duża. Czasem przez nieuwagę po nasączeniu wacika - konieczne było jego delikatne wyciśnięcie z nadmiaru mleczka. Jakby pominęło się tą czynność - nadmiar mógłby wylądować w oku, a tego chyba nikt by nie chciał.

Mleczko zmywało bardzo dokładnie, pozostawiając skórę delikatnie nawilżoną. Tutaj płyn micelarny świetnie oczyszczał skórę twarzy,a  mleczko nawilżało i łagodziło podrażnienia. Demakijaż był szybki, przyjemny i pozbawiony efektów ubocznych. Nie zauważyłam szczypania, pieczenia, czy ściągnięcia skóry twarzy. Nawet w sytuacji, gdy mleczko dostało się do oka - nie płakałam ;) Mleczko micelarne uważam za strzał w 10. Zarówno zwolenniczki płynów micelarnych, jak i mleczek znajdą w nim sprzymierzeńca. Z pewnością niektórym przeszkadzać może ta zbyt lejąca konsystencja, ale jak dla mnie nie było to problemem - w końcu płyn micelarny jest jeszcze rzadszy :) Wystarczy się oswoić i przyzwyczaić, a możemy być naprawdę bardzo zadowolone.

PLUSY:
- dokładnie oczyszcza,
- nawilża i łagodzi podrażnienia
- nie szczypie w oczy 
- ma poręczne opakowanie
- jest bezzapachowe

PLUS/MINUS:
- dla niektórych problematyczna może być konsystencja, aczkolwiek dla mnie jest to cecha neutralna


Znacie to mleczko? Ciekawa jestem, jakie są Wasze opinie na temat tego mleczka.

ANETA


Czytaj dalej »

niedziela, 6 października 2013

Szampon przywracający blask Yves Rocher - recenzja.

Witajcie!

Czy macie taki kosmetyk, który pokochałyście od pierwszego użycia? Z pewnością jakiś się znajdzie, czy to z kolorówki, czy kosmetyk pielęgnacyjny. Ja doświadczyłam miłości od pierwszego wejrzenia (co prawda nie w życiu, w związku), albo raczej od pierwszego użycia. Tą moją jedną z wielu miłości jest szampon przywracający blask od Yves Rocher. 



Ten szampon trafił w moje ręce podczas pierwszego zamówienia, jakie złożyłam (wykorzystując promocję -50%) na stronie internetowej YR.  Póki co większość produktów, które wpadły to wirtualnego koszyka są w 100% trafione, łącznie z bohaterem tego posta. Nawet mój mężczyzna uwielbia stosować ten szampon, jak i inne kosmetyki myjące YR.

OD PRODUCENTA:
Szampon jest wzbogacony o wyciąg z nagietka, który przywraca blask i witalność oraz łagodzi. Formuła bez silikonu sprawia, że włosy są lekkie. Odpowiedni dla każdego rodzaju włosów. Dzięki składnikowi aktywnemu, czyli nagietkowi włosy nabierają blasku, a skóra głowy jest złagodzona. 
SKŁAD:

● 98% składników pochodzenia naturalnego.
● Składniki pochodzenia roślinnego: nagietek bio, baza myjąca pochodzenia roślinnego.
● Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego.
● Bez silikonu, bez sztucznych barwników.
● Bez parabenów

MOJA OPINIA: 10/10

Szampon  umieszczony został w opakowaniu o pojemności 300ml. Starcza na długi okres czasu, z uwagi na fakt, że bardzo dobrze się pieni. Już niewielka ilość starcza, by dokładnie umyć średniej długości włosy. Szampon ma kolor mleczny z opalizującymi refleksami, co można spostrzec gołym okiem. Konsystencja odpowiednia, by szampon utrzymał się na dłoni. 

Opakowanie zabezpieczone jest zamknięciem typu flip-top, czyli charakterystycznym dla szamponów marki YR. Łatwe, poręczne i bezproblemowe w otwarciu. Gdy już wydobędziemy odpowiednią ilość na dłoń, poznajemy zapach, lekko ziołowy, kwiatowy. Początkowo nie przypadł mi do gustu, ale z czasem zmieniłam zdanie ;) Zwłaszcza, że włosy bardzo subtelnie pachną aż do kolejnego mycia. 


Bardzo dokładnie oczyszcza włosy i skórę głowy. Bezproblemowo zmywa też oleje, jeśli takowe używamy. Włosy są po umyciu trochę sztywne, ale od czego jest odżywka. Z jej użyciem, włosy po wysuszeniu są sypkie, błyszczące i dobrze się układają. Regularne stosowanie zdecydowanie poprawia stan skóry głowy i włosy prezentują się dużo lepiej. Są świeże 3 dni - nawet moje, które bardzo szybko się przetłuszczają. 


Nie jest to jedyny szampon YR, który miałam już okazję używać. Aczkolwiek ten jest pierwszym, który sprawił, że szampony tej marki na stałe zagoszczą w mej łazience. 
Dodatkowo na korzyść szamponu przemawia brak silikonu i parabenów. Jest naturalny i oparty na składnikach pochodzenia naturalnego.


A Wy znacie szampony YR? Które lubicie najbardziej? ;)


ANETA




Czytaj dalej »

sobota, 5 października 2013

Żel pod prysznic Jardins du monde Owoc granatu z Hiszpanii Yves Rocher - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj szybki post o żelu, który uprzyjemniał kąpiel w słonecznej i gorącej Chorwacji. Mianowicie mowa tutaj o żelu z serii Jardins du Monde od Yves Rocher. A dokładnie chodzi o Owoc Granatu z Hiszpanii.


Co tu dużo mówić - żel sprawdzał się idealnie po każdej kąpieli słonecznej, jak i w celu odświeżenia o poranku. Żel znajduje się w charakterystycznym dla żeli marki YR opakowaniu. Pojemność standardowa, czyli 200ml. Zamknięcie typowe na klik, aczkolwiek bardzo nieporęczne (zwłaszcza, kiedy mamy mokre dłonie - nigdy nie otworzymy opakowania!). Jednak w tym przypadku (czyt. w podróży) akurat żele YR i to felerne zamknięcie sprawdziło się idealnie.  Mogłam być spokojna, że żel nie otworzy się i nie zaleje wszystkiego wkoło.
Konsystencja lejąca, ale nie za rzadka. Idealnie rozprowadzał się na dłoni, czy gąbce - bez niechcianego spływania. Kolor delikatnie różowy, ale transparentny.


A teraz najważniejsze - zapach. Obłędnie świeży, owocowy, nie duszący i nie mdły. Bardzo przyjemnie odświeżał skórę, przepełniał łazienkę cudownym zapachem. Kąpiel czy prysznic z jego udziałem to naprawdę czysta przyjemność. 
Z przyjemnością będę do niego wracać, bo przypominał mi będzie najcudowniejsze wakacje, jakie dotychczas miałam :D

TROCHĘ OD PRODUCENTA:
Żel pod prysznic Owoc granatu z Hiszpanii to kosmetyk do mycia ciała o żelowej konsystencji, który jednocześnie pielęgnuje skórę puszystą pianą o apetycznym zapachu granatów. Formuła wykorzystująca orzeźwiające właściwości zapachu kwaskowatych owoców, wzbogacona została składnikami o działaniu nawilżającym i łagodzącym. Kosmetyk ma neutralny dla skóry odczyn pH.


MOJA OPINIA: 10/10
Nie mam mu nic do zarzucenia, więc ocena nie może być inna. Robi to, co żel powinien czynić, czyli dokładnie oczyszcza, orzeźwia i dodaje energii. Dodatkowo świeżo i owocowo pachnie, uprzyjemniając każdą kąpiel - czego można chcieć więcej? Może nie nawilża ciała, ale od tego są inne kosmetyki. Nie wysusza skóry, więc brak nawilżenia mogę mu wybaczyć. Skóra przez jakiś czas jeszcze pachnie, ale nie za długo. Przynajmniej zapach nie będzie się gryzł z balsamem, czy ulubionymi perfumami :)

Z czystym sumieniem polecam, jeśli lubicie świeże, pobudzające do działania nuty zapachowe :) Teraz jest w promocji za 7,90zł, więc możecie wypróbować :D


ANETA



Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...