wtorek, 10 października 2017

Bielenda Bikini - czyli jak chroniłam się w Grecji.

Witajcie!




Nie mam nic do jesieni, o ile jest to piękna, złota jesień. Za oknem ciepłe kolory - żółte, pomarańczowe, czerwone i przełamane zielone. Taka jesień, gdzie promienie słońca przebijają się przez chmury ukazując uroki złotej pory roku. Deszcze, chlapy, pochmurne niebo i wieczne błoto - tego chyba nikt nie lubi. Ale zawsze pozostaje koc, ciepła herbata z cytryną i miodem lub kakao, do tego dobra książka i  nawet pogoda nie jest nam straszna. 

W takie pochmurne, wietrzne i zimne dni wracam z przyjemnością do lata - czasu wypoczynku, słońca, relaksu i wakacyjnego wyjazdu. Piękne widoki, cudowna pogoda i codziennie otulające ciało promienie słońca. Jednak mając słońca pod dostatkiem pamiętać musimy o odpowiedniej ochronie. Bo co nam po słońcu, gdy nabawimy się poparzeń i schodzącej, szczypiącej skóry. 
Latem odpowiednia ochrona to podstawa! Gdy jednak przedobrzymy - warto mieć coś w zanadrzu do walki z poparzeniami. 

Przedstawiam Wam moje letnie hity - kosmetyki do stosowania przed i po opalaniu. Marka Bielenda jak zwykle spisała się na medal, a dlaczego? O tym dowiecie się poniżej. 

Tego lata byłam w Grecji, dokładnie na wyspie Rodos, gdzie średnia temperatura w ciągu dnia wynosiła 35 stopni. Normalnym w tej sytuacji jest posiadanie pełnego asortymentu produktów do opalania. Ze sobą miałam kilka produktów do opalania, jak i po opalaniu. Nie obeszło się bez Panthenolu w spray'u, który przydał się w sytuacjach kryzysowych ;)

Miałam olejki, mleczka i balsamy. Do opalania miałam łącznie trzy produkty, po opalaniu też trzy. W końcu równowaga musi być. Oprócz tych, które opiszę w tej notce miałam też duet innej marki, który spisał się też super, jednak miał kilka innych cech (napiszę o nich osobny post). 

Dzisiejsza notka poświęcona będzie trzem produktom. Mowa będzie o : Kakaowym olejku do opalania z spf 6, Kokosowym mleczku do opalania spf 50 oraz Ochronnym balsamie po opalaniu marki Bielenda z serii BIKINI.


źródło: bielenda.pl




KAKAOWY OLEJEK DO OPALANIA SPF 6
  • zawiera MASŁO KAKAOWE, OLEJ KOKOSOWY oraz karotenoidy z OLEJU ANNATO, dzięki czemu poprawia koloryt opalenizny oraz wspomaga proces opalania
  • zmniejsza ryzyko podrażnień i poparzeń słonecznych
  • przeciwdziała nadmiernemu wysuszeniu skóry – nawilża
  • zmniejsza ryzyko powstawania przebarwień spowodowanych słońcem – wspomaga ochronę skóry przed starzeniem i fotostarzeniem
  • zawiera fotostabilne filtry UVA i UVB oraz zapobiega konsekwencjom działania promieniowania podczerwonego IR-A
  • działanie wody i basenowego chloru nie pozbawia skóry ochrony przed promieniowaniem
  • olejek szybko się wchłania, pozostawia przyjemne uczucie gładkiej, miękkiej i jedwabistej skóry.


Olejek znajduje się ładnym, plastikowym opakowaniu, wyposażonym w atomizer, dzięki któremu łatwiej jest dozować produkt. Olejek ma przyjemnie lekką konsystencję, która łatwo i przyjemnie się rozprowadza po powierzchni ciała. Zapach masła kakaowego uprzyjemnia użytkowanie - jest słodki, aż chciałoby się zjeść. 

SPF 6 to najniższa z możliwych opcji ochrony przeciwsłonecznej, przez co stosowałam go na wierzch po wchłonięciu się balsamu lub też pod koniec mojego pobytu w Grecji. Po nabraniu lekkiej opalenizny, mogłam sobie pozwolić na nieco niższą ochronę, nie zapominając oczywiście o stosowaniu filtrów >30. Jadąc do Grecji byłam blada jak córka młynarza, co automatycznie sprawiło, że ochronę musiałam stosować wysoką, by zapobiec poparzeniu. Jednak mimo wysokim filtrom i dosyć częstym ich używaniu na plecach pojawiły się bolesne pęcherze i skórka schodziła mimo natychmiastowemu działaniu. 

Biorąc pod uwagę niski filtr - olejek stosowałam zawsze po większym opalaniu, gdy wychodziłam na spacer na plażę czy zwiedzać. Dzięki oleistej formule opalenizna pięknie się eksponowała, a przy tym skóra nadal była chroniona.

Uwielbiałam ten produkt, dzięki pięknemu zapachowi, a także efektowi, jaki nadawał skórze. Błyszcząca, nawilżona i opalona skóra wyglądała zdrowiej, młodziej i nieco szczuplej ;) 

Jak dla mnie idealny produkt na działkę, nad morze czy latem przy optymalnych temperaturach, ale też na wakacje jako dodatkowa ochrona na już pokryte balsamem ochronnym ciało.



KOKOSOWE MLECZKO DO OPALANIA SPF 50

  • innowacyjna ULTRA LEKKA formuła sprawia, że mleczko szybko się wchłania, nie klei się i nie zostawia białych smug na skórze
  • zmniejsza ryzyko podrażnień i poparzeń słonecznych
  • przeciwdziała nadmiernemu wysuszeniu skóry – nawilża
  • zmniejsza ryzyko powstawania przebarwień spowodowanych słońcem – wspomaga ochronę skóry przed starzeniem i fotostarzeniem
  • zawiera OLEJ KOKOSOWY o właściwościach intensywnie nawilżających, poprawiających jędrność i elastyczność skóry
  • zawiera fotostabilne filtry UVA i UVB oraz zapobiega konsekwencjom działania promieniowania podczerwonego IR-A
  • mniej lepka formuła sprawia, że skóra jest bardziej odporna na przyklejanie się piasku
  • działanie wody i basenowego chloru nie pozbawia skóry ochrony przed promieniowaniem
  • mleczko pozostawia przyjemne uczucie gładkiej, miękkiej i jedwabistej skóry.

Mleczko podobnie jak olejek umieszczone zostało w plastikowej buteleczce, o kolorze pomarańczowym, wyposażonej w atomizer. Mleczko jest dosyć lekkie, o białej konsystencji i dosyć lekkiej formule. Bardzo łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Zapach równie przyjemny i słodki - tym razem kokosowy. 

Balsam jest wodoodporny, dzięki czemu nawet po wyjściu z wody zachowuje swoje właściwości ochronne. Jednak z uwagi na dosyć słoną wodę - warto po wyjściu wytrzeć się ręcznikiem i nałożyć nową, świeżą warstwę balsamu.  Mamy dzięki temu pewność, że nadal skóra jest chroniona przed szkodliwym promieniowaniem. 

Filtr jest bardzo wysoki, co zapewnia nam bardzo dużą ochronę przed poparzeniami słonecznymi. Mleczko bardzo dobrze się spisywało, dzięki atomizerowi stosowanie było poręczne i wygodne, w każdej chwili mogłam nałożyć nową warstwę produktu na ciało. Lekka formuła, dosyć szybkie wchłanianie sprawiało, że produkt stosowało się sprawnie i łatwo. Wiedziałam, że skóra jest bezpieczna i dodatkowo ładnie pachnąca. 

To mleczko z uwagi na bardzo wysoki filtr stosowałam każdego dnia - zarówno na plaży, jak i na basenie. Jest to produkt piaskoochronny, chloroodporny i wodoodporny, co znacznie ułatwia korzystanie z niego na co dzień. Jednak warto pamiętać, że ochrona to podstawa i zawsze warto aplikację powtarzać. W końcu nie trwa ona cały dzień. Rozsądek to podstawa - słońce i wysoka temperatura to nie przelewki. Lepiej zapobiegać niż leczyć, a poparzenia, bolesne pęcherze i schodząca skóra to nic przyjemnego. 



BALSAM PO OPALANIU Z NATURALNYMI OLEJKAMI ETERYCZNYMI

• łagodzi podrażnienia skóry wywołane nadmiernym opalaniem
• widocznie zmniejsza skutki oparzeń i podrażnień słonecznych
• intensywny zapach trawy cytrynowej zmniejsza ryzyko ukąszeń
• d-panthenol, alantoina oraz boswellia serrata – łagodzą podrażnienia, zaczerwienienia oraz ograniczają uczucie swędzenia i pieczenia po ukąszeniach
• balsam przeciwdziała nadmiernemu wysuszeniu skóry, nawilża i wygładza naskórek
• szybko się wchłania, pozostawia przyjemne uczucie ukojonej, gładkiej, miękkiej i jedwabistej skóry.



Czym byłaby seria pielęgnacyjna BIKINI bez produktu po opalaniu. Każda linia produktów na lato powinna zawierać także produkty po opalaniu, by przedłużyć opaleniznę, wzmocnić jej koloryt, dodać blasku, czy odżywić, nawilżyć lub w ostateczności złagodzić podrażnienia. Produkty tego typu często mają składniki chłodzące i kojące, które łagodzą skórę po opalaniu, przynoszą ulgę zgrzanej skórze. 

Bielenda zadbała i o to. Balsam o działaniu ochronnym idealnie spisał się po opalaniu. Gdy skóra potrzebowała ukojenia i lekkiego ochłodzenia - balsam przychodził z pomocą. Muszę przyznać, że to mój faworyt spośród tejże trójki. Dlaczego? W Grecji wieczorami pojawiało się dosyć sporo komarów, które nie wiedzieć czemu lgnęły tylko do mnie - przez co mam wiecznie pogryzione nogi, ręce i całe ciało. Wyglądam, jakbym wpadła w krzaki z pokrzywami.  Ale znalazłam hit, który nie dość, że łagodził, nawilżał i odzywiał skórę po opalaniu to i jeszcze odganiał wredne komarzyska, dzięki zawartości olejków eterycznych. Cytrusowe zapachy skutecznie odstraszały owady, a ja miałam spokój i dodatkowo pięknie nawilżoną, gładką i miękką skórę. A po ewentualnych ukąszeniach balsam sprawiał, że nie korciło mnie do drapania - skóra nie swędziała i nie była opuchnięta, co po ukąszeniach dosyć często mi się zdarzało. 

Fajna, lekka i kremowa konsystencja, łatwo rozprowadzała się na powierzchni ciała. Doskonale nawilżała, szybko się wchłaniała i pozostawiała na długo zapach, który działał relaksująco i odprężająco. 

Dodatkowo łagodził podrażnienia, piekąca skóra była ukojona, zaczerwienienia znikały. Przy schodzącej już skórze balsam regenerował naskórek i sprawiał, że skóra nie szczypała i nie była nadwrażliwa. 

Opalenizna dłużej się zachowała, skóra była nawilżona, wygładzona i odżywiona. 



Oprócz tych trzech produktów, które miałam okazję przetestować, w skład linii BIKINI wchodzi jeszcze wiele innych produktów, wśród których każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Znajdziecie też między innymi przyspieszacz do opalania, produkty do twarzy, czy produkty dla dzieci. 



Czytaj dalej »

poniedziałek, 9 października 2017

NIVEA Lekki krem przeciwzmarszczkowy - recenzja.

Witajcie!

NIVEA znana od lat, stosowana przez nasze babcie, mamy i w rezultacie przez nas. Kultowy, bardzo tłusty, gęsty i treściwy krem, nadający się do wszystkiego. Dzisiaj będzie mowa o wersji lekkiej, przeciwzmarszczkowej. Czy się sprawdził i czy faktycznie pozbawił skórę zmarszczek? O tym poniżej. 







OD PRODUCENTA:


NIVEA Care Lekki Krem Przeciwzmarszczkowy to nowy krem do twarzy przeznaczony do każdego typu cery. Stworzony z myślą o tym, by dzięki cennej Witaminie E oraz Filtrom UV chronić skórę i dbać o utrzymanie jej młodego wyglądu na dłużej, każdego dnia! Formuła kremu dodatkowo zawiera innowacyjne, oczekujące na patent hydrowoski, które błyskawicznie rozpuszczają się po kontakcie ze skórą. Zatopione w lekkim kremie, zapewniają intensywne nawilżenie i odżywienie, bez uczucia lepkości.

  • Zachowuje młody wygląd cery
  • Głęboko odżywia
  • Szybko się wchłania





MOJA OPINIA:


Krem ma w porównaniu do starej i znanej wersji kremu bardzo lekką, delikatną konsystencję. Pachnie charakterystycznie, przyjemnie i dosyć subtelnie. 
Krem ma śnieżnobiały kolor, umieszczony jest w lekkim, zakręcanym słoiczku o pojemności 50 ml.

Lekka formuła sprawia, że krem wchłania się błyskawicznie, pozostawiając skórę miękką i aksamitnie gładką. Dobrze współgra z podkładem, nie roluje się, jest dobry jako baza pod makijaż. 

Krem nadaje się do każdego typu cery - moja wrażliwa, miejscami sucha, miejscami tłusta polubiła się z nim.

Można stosować go latem, ponieważ zawiera filtry UV, ale i zimą, gdy potrzebujemy nawilżenia, ale lekkiej formuły. Świetnie spisuje się po opalaniu (łagodzi i przyśpiesza regenerację zgrzanej skóry), ale i do codziennego używania jesienią (nawilża, wygładza i odżywia).  


Najczęściej stosowany był przeze mnie w ciągu dnia, ponieważ na noc preferuję cięższe i mocno odżywcze lub regenerujące kremy lub serum. 

Krem NIVEA jest dosyć wydajny, szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy, ani tłustego filmu. Czuć natomiast, że na powierzchni skóry jest ochronna otoczka, która zapobiega uszkodzeniom, chroni przed promieniowaniem, a dodatkowo sprawia, że cera jest gładka i miękka w dotyku. 

Jeśli chodzi o działanie przeciwzmarszczkowe - każdy krem nawilżający, odżywczy, stosowany regularnie sprawi, że cera będzie dłużej młoda, promienna i piękna. Krem NIVEA na pewno sprawił, że cera jest gładka, miękka, odżywiona i nawilżona. Zmarszczek obecnych nie usunął, ale dzięki nawilżeniu sprawił, że są mniej dostrzegalne ;)





Czytaj dalej »

środa, 4 października 2017

KOLAGEN NORWESKI, czyli idealny suplement na wszystko!

Witajcie!


Jak często sięgacie w swojej codziennej diecie po suplementy diety lub produkty wspierające lub wspomagające prawidłową pracę organizmu? Wiadomo - dieta, a raczej zdrowe i zbilansowane żywienie to podstawa, jednak są preparaty, czy właśnie suplementy, które uzupełniają braki lub niedobory witamin, czy makroskładników. 

Wiele jest osób, które na co dzień zdrowo się odżywiają, a mimo wszystko przyjmują pewnego rodzaju witaminy - czasem w posiłkach nie ma wszystkich niezbędnych dla organizmu wartości odżywczych, co sprawia że sięgamy po dodatkową pomoc. 

W moim przypadku - nie ukrywam, nie zawsze moje odżywianie jest godne naśladowania. Czasem zjem słodycze, słone przekąski, czy fast foody. Wiadomo - w nich nie znajdziemy za dużo wartościowych składników. Mam od dłuższego czasu problemy ze stawami kolanowymi - nie mogę za długo wykonywać ćwiczeń obciążających kolana, bo najzwyczajniej w świecie mnie bolą. Miałam rehabilitację, naświetlania i przyjmowałam kolagen/glukozaminę w sporych ilościach. Stawy były tak obciążone, że chodzenie sprawiało mi trudność - a zejście po schodach to była istna katorga, okraszona bólem.

Tak więc żywienie swoją drogą - suplementacja swoją drogą. 

Produkt, który Wam przybliżę to produkt unikatowy, dobrze przyswajalny i mający wiele zalet. 

KOLAGEN NORWESKI 

Jest to nowy na polskim rynku, najwyższej jakości suplement diety skierowany głównie do kobiet po dwudziestym piątym roku życia, które dbają o swoją aktywność fizyczną oraz zdrowie skóry, włosów i paznokci. Suplement produkowany jest w Norwegii przez firmę Pharmatech AS.

Zawarte w Kolagenie Norweskim składniki mają potwierdzony przez wielu klientów znaczący wpływ na jędrność skóry (potwierdzone badaniami JCD, volume 14, Issue 4 December 2015, Pages 291-301) i opóźnianie procesów jej starzenia oraz witalność włosów i paznokci. 

Jest to niezaprzeczalnie zasługa bardzo skrupulatnie ustalonego składu, przedstawiającego się następująco:

1. Naturalny kolagen typu II 100mg - naturalny kolagen, dla młodszego wyglądu skóry, zdrowszych włosów, mocniejszych paznokci i lepszej pracy stawów
2. Lewoskrętna witamina C 100 mg - lewoskrętna, naturalna witamina C pozwala na prawidłowe przyswajanie związków kolagenowych.
3. Omega-3 w świeżym oleju z łososia norweskiego 250 mg - Kwasy Omega-3, bogate w antyoksydanty, wpływają na opóźnienie procesu starzenia się komórek.



Kolagen Norweski składa się z kolagenu typu I i II, a także nierafinowanego, tłoczonego na zimno, oleju z łososia norweskiego i witaminy C. Witamina C pozytywnie wpływa na jędrność i kondycję skóry, a także na zęby i dziąsła oraz na stawy i kości. Ma też działanie antyoksydacyjne.
Badania dowodzą, że spożycie oleju rybiego zmniejsza wrażliwość skóry na promieniowanie UV, a spożycie kolagenu zwiększ stopień nawilżenia skóry .





Kolagen przyjmowałam raz dziennie po dwie kapsułki, popijając dużą ilością wody. Kapsułki są owalne, łatwe do przełknięcia, nie mają charakterystycznego zapachu. 

Już jedno opakowanie przyniosło wiele zalet. Zauważyłam, że skóra stała się bardziej elastyczna i nawilżona. Suche skórki sporadycznie się pojawiały. Dodatkowo paznokcie, które czasem przez nieumiejętne (albo raczej leniwe) zdejmowanie hybryd były osłabione, miękkie i zniszczone zregenerowały się, stały się twardsze i mniej podatne na rozdwajanie czy łamanie.

Kolagen dzięki właściwościom nawilżającym, opóźnia proces starzenia, dzięki czemu możemy cieszyć się gładszą i młodszą cerą dłużej. 

Zauważyłam, że włosy stały się bardziej sprężyste, mocniejsze i mniej podatne na rozdwajanie. Pięknie się błyszczą, łatwiej się układają, nie są przesuszone. I ostatni, jak dla mnie najważniejszy aspekt - stawy i kolana.

Przy regularnym stosowaniu, po dwumiesięcznej kuracji - zauważyłam, że kolana nie bolą tak bardzo i tak często, nic mi nie strzyka i nie przeskakuje w stawach kolanowych. Odnoszę wrażenie, że maź stawowa , której u mnie brakuje pod wpływem kolagenu pomału się regeneruje i odbudowuje, co pozytywnie wpływa na moje samopoczucie i komfort w codziennym życiu. 

Opakowanie starcza na miesiąc kuracji, zawiera 60 kapsułek i kosztuje ok. 89 zł. Jestem przekonana, że ten suplement zagości w mojej diecie na dłużej, ponieważ widzę sens przyjmowania tego typu produktu. 

Co o tym myślicie? 

Kupić można TUTAJ






Czytaj dalej »

wtorek, 3 października 2017

Matt booster i hydro booster JELLY MASK - żelowe maseczki BIELENDA.

Witajcie!

Dzisiaj żelowo - maseczkowo. Na tapetę trafiają soczyste maseczki od Bielendy. Maseczki Hydro Booster i Matt Booster Jelly Mask. 

HYDRO BOOSTER JELLY MASK



OD PRODUCENTA:

Maseczka zapobiega utracie wody z naskórka, dzięki czemu wyjątkowo intensywnie i głęboko nawilża. Rewitalizuje i wzmacnia skórę, poprawia jej kondycję oraz koloryt, ujędrnia, opóźnia powstawanie zmarszczek. Usuwa widoczne na twarzy ślady zmęczenia i stresu, przywracając skórze witalność i blask. Błyskawicznie likwiduje uczucie nieprzyjemnego napięcia skóry, koi, łagodzi podrażnienia.

Zawiera cenione składniki aktywne, dzięki czemu doskonałe rezultaty widoczne są natychmiast, już po jednym zastosowaniu.

Jagody Acai to jeden z najmocniejszych składników antyoksydacyjnych, bogaty w witaminy A, B, E  oraz składniki mineralne (magnez, krzem, cynk). Wzmacniają i nawilżają skórę, zapobiegają powstawaniu zmarszczek.

Algi koralowe optymalnie nawilżają i wygładzają skórę, zapobiegają jej wiotczeniu, opóźniają procesy starzenia naskórka.

Woda różana posiada właściwości tonizujące. Wspaniale odżywia skórę, dodaje blasku szarej, zmęczonej cerze. Uelastycznia, wygładza i nawilża skórę.


MOJA OPINIA:

Maseczka umieszczona w saszetce o różowym kolorze. Jej pojemność to 8g, co wystarcza na pokrycie całej twarzy (przy grubszej warstwie) lub dodatkowo szyi i dekoltu (przy warstwie cieńszej) . Maseczka ma żelową, galaretowatą konsystencję o zabarwieniu różowym, co nie ukrywam spodobało mi się. Tuż po otwarciu nasz nos wyczuwa przyjemnie pachnący produkt. Zapach jest słodki, pudrowy i bardzo charakterystyczny. 

Tuż po nałożeniu czuć przyjemne chłodzenie i lekkie ściąganie skóry. Nie jest to jednak nieprzyjemne ściągnięcie, a raczej takie, jakie jest przy maseczkach algowych. Po około 20 minutach maseczkę zmywamy, co może być kłopotliwe dla osób próbujących zmyć ją  dłońmi. Ja do tego używam gąbeczek do zmywania maseczek (kupiłam w Biedronce dwupak za 2,99zł - swoją drogą świetne). Skóra po zastosowaniu jest przyjemnie miękka, gładka i mega odżywiona i nawilżona. Przyznam, że efekt jest jak dla mnie zaskakująco dobry. Lepiej byłoby gdyby maseczka zastygała do galaretki, którą można byłoby w jednym elemencie zdjąć z twarzy, ale nie ma co narzekać. Miła w aplikacji, przyjemna w zapachu i dająca fajny efekt na skórze, czego chcieć więcej? 


MATT BOOSTER JELLY MASK


OD PRODUCENTA:



Maseczka oczyszcza skórę, odblokowuje i zwęża pory, pochłania nadmiar sebum i normalizuje jego wydzielanie. Długotrwale matuje cerę, głęboko nawilża, wyrównuje koloryt skóry, rozjaśnia przebarwienia potrądzikowe. Zapobiega powstawaniu zaskórników i wyprysków, doskonale wygładza i rewitalizuje. Poprawia kondycję skóry, przywraca cerze witalność i blask, łagodzi podrażnienia.

Zawiera cenione składniki aktywne, dzięki czemu doskonałe rezultaty widoczne są natychmiast, już po jednym zastosowaniu.

Witamina C to jeden z najsilniejszych antyoksydantów. Wzmacnia, regeneruje i nawilża skórę, wyrównuje koloryt, zmniejsza skłonność do przebarwień, dodaje cerze blasku, spowalnia procesy starzenia naskórka.

Kwas cytrynowy delikatnie złuszcza naskórek stymulując procesy naprawcze skóry, redukuje różnego rodzaju plamy i przebarwienia na twarzy, przywraca skórze blask i świeży wygląd.

Olejek pomarańczowy rozjaśnia i regeneruje skórę, chroni ją przed wysuszeniem. Działa łagodząco i przeciwstarzeniowo na naskórek, wygładza, dodaje blasku.




MOJA OPINIA:

Maseczka umieszczona w saszetce w kolorze pomarańczowym, o tej samej pojemności 8g. Jest to także maseczka o żelowej/galaretowatej konsystencji. Zapach świeży, cytrusowy, rześki i bardzo przyjemny dla nosa. Pierwszy efekt po nałożeniu na twarz podobny - przyjemne uczucie chłodzenia i lekkiego ściągnięcia. W przypadku tej maseczki twarz jest wyraźnie rozjaśniona, koloryt ujednolicony (co sprawdza się idealnie po kąpieli słonecznej) a cera złagodzona. Cera jest mięciutka, gładka, ale i nie błyszczy się. Skóra wygląda młodziej i promienniej. W dłuższej perspektywie działanie maseczek na pewno sprzyja odnowieniu naskórka, a co za tym idzie - skóra jest zregenerowana, odmłodzona i mniej podatna na starzenie i czynniki zewnętrzne. 

Muszę przyznać, że maseczki Bielenda bardzo lubię i jak tylko pojawiają się nowe, z przyjemnością testuje je na swojej skórze. Nie zawiodłam się i tym razem i wiem jedno, będą gościć u mnie na stałe - obok metalicznych i tych z serio Carbo Detox. Są niedrogie, fajnie działają i można je dostać w Rossmannie, czy Hebe. 
Ja jestem na TAK i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych takich premier.


Maseczki znajdziecie TUTAJ


Czytaj dalej »

poniedziałek, 11 września 2017

HALIER Serum Fortesse z formułą Pro-Follicle Complex™ - recenzja.

Witajcie!

Od jakiegoś czasu staram się dbać o włosy bardziej niż zwykle. Co to oznacza? Serwuję im raz w tygodniu kilkugodzinne, czasem całonocne olejowanie - w chwili obecnej używam oleju z nasion bawełny Nacomi, kilka razy w tygodniu używam maski, która ma dociążyć, odżywić i wzmocnić włosy, odżywkę po każdym myciu obowiązkowo. Od niedawna wspomagam się żelkami "Misie na zdrowe włosy" marki Noble Health, kolagenem oraz od paru tygodni nowością w mojej pielęgnacji, czyli Serum do włosów Fortesse marki Halier. 
Moje włosy są średnio, w kierunku nawet wysokoporowatych. Są grube, puszyste, ale i puszące się. Łuski są niedomknięte, przez co odstają we wszystkie możliwe strony. Staram się i robię co mogę, by ich kondycja, wygląd i stan się poprawił. Wierzę, że systematyczność pomoże i zdziała cuda. 

A po co serum i co takiego ma pomóc?
Otóż oprócz powyższych kwestii, moje włosy dosyć mocno wypadają, przerzedzając się w niektórych miejscach. Fakt, że mam ich dużo i są stosunkowo długie, więc każdy stracony włos u mnie jest wyraźnie widoczny, a kilka wydaje się jakby to była cała garść. Serum ma pomóc w zmniejszeniu stopnia wypadania, mają pojawić się nowe włosy. Wygląd, kondycja mają się wyraźnie polepszyć. Czy tak też było w przypadku tego produktu? Zapraszam do lektury.


Serum Fortesse
z formułą Pro-Follicle Complex™




OD PRODUCENTA:

Serum Fortesse wzmacnia i stymuluje cebulki do wzrostu włosów. Unikalna formuła Pro-Follicle Complex™ chroni włosy przed wypadaniem, pobudza ich wzrost oraz poprawia kondycję skóry głowy.
Dzięki serum Fortesse włosy są zdrowe, mocne, odżywione, intensywnie nawilżone oraz bardziej elastyczne. Serum pielęgnuje skórę głowy, nie obciążając włosów, dlatego możesz nanosić je bezpośrednio na skórę głowy. Produkt został przebadany dermatologicznie.

W opakowaniu znajdziesz aż 10 ampułek, które wystarczają na 30 dni stosowania.


Wyjątkowe składniki:

  • Ekstrakt z korzenia bazylii -  przeciwdziała wypadaniu włosów, zagęszcza je oraz stymuluje komórki mieszków włosowych, wspomagając jednocześnie walkę z łysieniem androgenowym. 
  • Biotyna - zwiększa objętość włosów, poprawia kondycję, wygląd włosów słabych oraz wzmacnia te łamliwe. Chroni również przed przesuszaniem włosów i skóry głowy oraz bierze udział w produkcji keratyny. Biotyna sprawia, że włosy są grubsze i bardziej pełne. 
  • Niacynamid (witamina B3)  - aktywna postać witaminy B3. Wnika w głąb struktury włosa i odpowiada za właściwy poziom jego nawilżenia. Wpływa na stopień ukrwienia skóry, ograniczając nadmierne wypadanie włosów. Dodatkowo stymuluje wzrost włosów.
  • Pantenol - odgrywa ważną rolę podczas podziału komórek macierzystych włosa. Wiąże wodę w strukturze włosów, pogrubia je i nawilża, zapobiegając rozdwajaniu się końcówek. Pomaga przy rozczesywaniu włosów, chroniąc je przed mechanicznymi urazami z zewnątrz.
  • Ekstrakt ze skrzypu polnego  - skrzyp jest prawdziwą skarbnicą łatwo przyswajalnej krzemionki oraz potasu, magnezu, kwercetyny i witaminy C. Odpowiada za utrzymanie prawidłowego stanu włosów, zapobiega wypadaniu, a dodatkowo wpływa na ich elastyczność i witalność.
  • Ekstrakt z nasion lnu zwyczajnego -  ma właściwości nawilżające i łagodzące podrażnienia. Dodatkowo wygładza włosy i dodaje im blasku.
  • Tatarak zwyczajny - odżywia włosy i przeciwdziała ich wypadaniu, dodaje im blasku i objętości. Stymuluje wzrost włosów i pomaga w walce z łupieżem.

SKŁAD: Aqua, Propylene Glycol, Glycerin, Myristoyl Pentapeptide-17, Silicone Quaternium-16, Undeceth-11, Butyloctanol, Undeceth-5, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 60, Ocimum Basilicum Hairy Root Culture Extract, Phenoxyethanol, Biotin, Niacinamide, Parfum, Panthenol, Equisetum Arvense Extract, Linum Usitatissimum Extract, Acorus Calamus Root, Polyquaternium-10, Ethylhexylglycerin, Alpha-Isomethyl Ionone, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Eugenol, Citric Acid, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene, Linalool.


MOJA OPINIA:


Na wstępie wspomnieć muszę o dbałość marki Halier o detale. Otóż paczuszka przyszła do mnie w kartonowym opakowaniu, w którym to wraz z niebieskim siankiem znalazłam białe pudełeczko, zamykane sprytnie na magnes. Ciekawe i innowacyjne rozwiązanie, które zapewnia komfort przechowywania produktu, bez obawy o zgubienie, rozlanie, czy stłuczenie. 

Wewnątrz opakowania znajduje się woreczek zapachowy , wypełniony kamyczkami. Taka mała, niepozorna rzecz, a takie pozytywne robi wrażenie podczas rozpakowywania. Przepiękny zapach ulatnia się tuż po otwarciu pudełeczka - idealne dla osób, ceniących sobie oryginalność i dbałość o klienta. Jak to mówią - mała rzecz, a cieszy. 

Gdy już otworzymy opakowanie - naszym oczom ukażą się białe buteleczki o pojemności 3ml każda oraz aplikator, ułatwiający dozowanie produktu na powierzchnię skóry głowy.  Całość jest wykonana w sposób prosty, ale bardzo estetyczny i profesjonalny. Mimo dosyć niewielkiej ilości butelek z serum - produkt ma wystarczyć na miesięczną kurację. Producent zaleca bowiem stosowanie serum trzy raz w tygodniu. 

Serum ma rzadką konsystencję, ale dzięki aplikatorowi łatwo jest rozprowadzić produkt bez obawy o rozlanie, czy zmarnowanie serum. Aplikator łatwo i precyzyjnie dawkuje produkt, dzięki czemu dostaje się dokładnie tam, gdzie zostanie użyty. Serum ma przepiękny zapach i szczerze trochę żałuję, że nie utrzymuje się zbyt długo na włosach. 

Serum zaleca się stosować tuż po umyciu, na wilgotne jeszcze włosy. Po aplikacji należy produkt wmasować w skórę głowy, tak, aby składniki aktywne miały szansę wniknąć głębiej i na wiekszej powierzchni. Po aplikacji nie myjemy, ani nie spłukujemy już włosów, a pozostawiamy do wyschnięcia lub stylizujemy jak zawsze. 

Aplikator, który dołączony jest do opakowania wykonany jest po części w gumy - dzięki naciśnięciu łatwo wydobywa się na wybraną powierzchnię. Zawartość buteleczki spokojnie wystarcza na pokrycie całej powierzchni skóry głowy  - żaden fragment nie pozostaje pominięty. 


Wierzę, że pełna kuracja wraz z szamponem i odżywką przyniosłaby spektakularne efekty, ponieważ wiem, że produkty nie bez powodu wypuszczane są całymi seriami. Dzięki temu pielęgnacja jest kompleksowa i zdecydowanie lepiej się sprawdza, niżeli pojedynczy produkt. Niemniej jednak serum uważam za doskonałe uzupełnienie codziennej pielęgnacji skóry głowy. Przy wzmożonym stresie, gdzie włosów wypada nieco więcej, czy też zwykłej podatności na wypadanie włosów - serum będzie idealnym rozwiązaniem.

W moim przypadku zauważyłam, że w miejscach, gdzie tych włosów jest mniej lub są cieńsze (lub też gorsze jakościowo - przy czole chociażby) pojawiło się sporo "baby hair". Cieszy fakt, że jednak te włosy rosną i w miejsce wypadających rosną nowe. Jeśli chodzi o problem wypadających włosów - zauważyłam, że przy codziennym szczotkowaniu ściągam zdecydowanie mniej kłaczków, co cieszy. Fakt - nadal pojedyncze włosy wychodzić zawsze będą, ale jak nie ma całej garści, to jest już sukces. 

Włosy stały się zdrowsze, bardziej błyszczące, mniej podatne na zniszczenia i działanie czynników zewnętrznych. Są mocniejsze, gęstsze a dodatkowo mniej ich wypada. Ponadto pojawiło się mnóstwo nowych włosów, co bardzo napawa optymizmem. 

Chętnie wypróbowałabym jeszcze kultowe serum w kapsułkach, o których tyle dobra się słyszy oraz szampon+odżywkę. Nie ma to jak kompleksowa pielęgnacja. 

Cieszę się, że miałam okazję poznać produkt marki Halier. Z pewnością będę go mile wspominać i jeśli tylko będzie okazja - wracać do niego w przyszłości.


Halier


Produkt dostać możecie na stronie producenta. 



Produkt w cenie regularnej kosztuje 347zł, ale mam dla Was KOD RABATOWY: 

annabelle_beauty_blog



Dzięki niemu zapłacicie o 15% mniej za całe swoje zakupy ;) Kod ważny jest do 20.09.2017 - w razie zainteresowania postaram się o przedłużenie terminu ważności - piszcie w komentarzach ;)



Dla zainteresowanych - na sobie mam sukienkę LAMBERT, kupić możecie TUTAJ


Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...