Witajcie!
Dzisiaj szybki post podsumowujący moje zmagania z uporczywym cellulitem. Czy tym razem znalazłam wiernego sprzymierzeńca do walki z tym paskudztwem?
O tym przeczytacie poniżej.
To mój drugi już produkt Bielendy z serii Pomarańczowa skórka. Wcześniej miałam okazję używać wersji termoaktywnej, o której możecie przeczytać tutaj. Tym razem w moje ręce trafiła wersja intensywnego serum ANTYCELLULIT przeciw rozstępom.
MOJA OPINIA:
Opakowanie takie samo, jak w przypadku wersji rozgrzewającej. Poręczne, wykonane z miękkiego elastycznego plastiku, które ugina się pod naciskiem dłoni. Serum stoi na głowie, zamknięcie jest także plastikowe, niestety jak się okazało - mało wytrzymałe na upadki. Niestety miałam niefart i dwa razy pod rząd serum spadło mi na podłogę w łazience, przez co zamknięcie totalnie popękało i aplikacja była mało komfortowa ;/ Tak więc rada na przyszłość - uważać na każdym kroku ;P
Pojemność 175ml to niewiele, bo bardzo szybko ubywa ;/
Zapach identyczny, jak swojego brata z tej serii. Przyjemny dla nosa, nie jest mdlący, osty, ani drażniący. Zdecydowanie jest to plus tego serum.
Konsystencja kremowa o barwie mlecznej. Zbita, łatwa w aplikacji, nie rozpływała się po smarowanych miejscach. Błyskawicznie się wchłaniała, pozostawiając skórę odświeżoną i nawilżoną. Dodatkowo na początku zauważalna była delikatnie otulająca ciało powłoczka, która po paru chwilach znikała.
Wydajność taka sama jak w przypadku wersji rozgrzewającej - przy dwutygodniowym stosowaniu serum dobiło dna. Przypuszczam, że gdyby serum miało pojemność 250ml smarowania byłoby na cały miesiąc, a tak po dwóch tygodniach trzeba było się z tym specyfikiem pożegnać. Tutaj wydajność zależy też od partii ciała, na które stosujemy kosmetyk. Ja nie żałowałam sobie podczas aplikacji i pokrywałam nim nie tylko pośladki, ale i całe uda aż nad kolanami. To wszystko spowodowane było chęcią ujędrnienia jak największej powierzchni ciała. Gdyby ktoś smarował nim tylko uda, albo tylko pośladki serum wystarczyłoby na dłuższy okres czasu.
Efekty stosowania nie powaliły mnie niestety na kolana. Co prawda ciało było w lepszej kondycji, wyraźnie ujędrnione i wygładzone, a także miłe w dotyku. Jednakże podstawowe obietnice producenta, takie jak: zwalczenie objawów cellulitu i wyraźna redukcja rozstępów - niestety nie zostały spełnione. Nie mogę mieć tutaj oczywiście pretensji do producenta, że kosmetyk nie spisuje się tak, jak powinien. Wiadomo - żaden z kosmetyków nie załatwi problemu - cellulitu czy rozstępów (nad którymi pracowałyśmy długi czas) w dwa tygodnie! Każdy kosmetyk potrzebuje czasu, by móc zauważyć widoczną poprawę w wyglądzie skóry. Poza tym do tego potrzeba dodatkowych bodźców w postaci zdrowszej diety, aktywniejszego trybu życia i masaży (te domowe dają niezłe rezultaty - wystarczy tylko systematyczność). A biorąc pod uwagę, że ja mam zawsze słomiany zapał i jak sobie zaplanuję regularnie ćwiczyć - entuzjazm trwa około dwóch tygodni, po czym przechodzi i znów sadza się tyłek na kanapie - a cellulit to lubi, oj lubi!
Żeby zauważyć jakiekolwiek zadowalające efekty należy ruszyć tyłek z kanapy i DO DZIEŁA! Ach chyba znowu muszę się zmotywować do działania ;)
A wracając do efektów, czyli co zauważyłam po dwóch tygodniach regularnego stosowania serum:
- skóra stała się bardziej nawilżona i miękka w dotyku
- poprawiła się jędrność i napięcie
- serum działało neutralnie, tzn. nie było efektu rozgrzewającego, ani chłodzącego a mimo to czuć było, że wygląd skóry zmienia się pod wpływem tego kosmetyku
- ciało stało się wyraźnie bardziej elastyczne i sprężyste
- brak zmniejszonego cellulitu (ach ten uparciuch nie chce ustąpić!)
- brak redukcji rozstępów.
PLUSY:
* zapach i konsystencja
* działanie nawilżające i wygładzające
* zdecydowanie poprawił się wygląd i stan skóry
* kosmetyk uelastycznił skórę i wpłynął na jej jędrność
MINUSY:
* cellulit i rozstępy nie zostały zagrożone ;/
* słaba wydajność i kruche zamknięcie
Ocena końcowa: 7/10
Podsumowując moją ciągłą i nieustającą walkę o piękne ciało pozbawione rozstępów i cellulitu muszę z przykrością stwierdzić, że eksmisja tych dwóch niechcianych lokatorów się nie powiodła. Strasznie uparci i zawzięci stwierdzili, że nie dadzą się tak po prostu usunąć z mego życia. Nie pozostaje mi nic innego, jak walczyć dalej. Tym razem walkę przegrałam, ale to jeszcze nie koniec wojny. W końcu nadejdzie ten dzień, że pomacham im z ironicznym uśmiechem i na zawsze podziękuję im za nieprzyjemną współpracę.
Minus za mało wytrzymałe opakowanie - chociaż wiem, że dwa upadki pod rząd mało który kosmetyk by przetrwał ;P
Odejmuję też punkt za brak zmniejszonego cellulitu i redukcji rozstępów oraz za wydajność, która mogłaby być ciut lepsza.
Poza tym nie mam więcej zastrzeżeń. Nawilżał, wygładzał, ujędrniał, poprawiał elastyczność, szybko się wchłaniał oraz sprawił, że ogólny stan i wygląd skóry zdecydowanie zyskał na jakości.
Znacie to serum? A może polecacie jakiś inny, skuteczny preparat na zlikwidowanie cellulitu?
ANETA
Ja mam takie tylko przeciw pomarańczowej skórce i jestem bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńDobrze, że u Ciebie się sprawdza. Który konkretnie stosujesz?
Usuńmiałam jakiś koncentrat i dobrze wspominam
OdpowiedzUsuńOj kiedyś też mi się chcialo stosować tego typu kosmetyki,ale większość nie zrobiła jakiś spektakularnych efektów. Raczej poprawę napiecia skóry
OdpowiedzUsuńZ reguły poprawę jędrności i napięcia skóry widać po zastosowaniu każdego tego typu specyfiku. Gdyby jeszcze całkowicie likwidował cellulit to byłabym w niebie ;)
UsuńNie używałam.
OdpowiedzUsuńOgólnie jak widzę całkiem nieźle się spisuje ;)
OdpowiedzUsuńZ tego rodzaju specyfików bardzo lubię Eveline.
OdpowiedzUsuńEveline także stosuję, ale czasem lubię wypróbować inny specyfik. Taka odmiana jest zawsze mile widziana ;)
UsuńDo diaska co wejdę do Ciebie to mi się zbiera na długi komentarz,a zawsze jestem w takim miejscu i czasie, że nie mogę popuścić cugli mojej twórczości (tak jak w tej chwili!) póki co cmokam Cię w czółko i jeszcze tu wrócę! :P
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na Twoje charakterystyczne komentarze. Właśnie się tak zastanawiałam ostatnio - co się z tą moją wariatką dzieje? Gdzie te moje ulubione twórcze wypowiedzi!
UsuńAch popraw się kochana popraw ;)
Cmok ;*
Nie wierzę w efekty w takich kosmetykach ;) dieta, ćwiczenia i wtedy kosmetyk "może" jakoś wspomóc..
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz rację - kosmetyk dopiero w związku z dietą i ćwiczeniami może zdziałać cuda. Nie oszukujmy się - każda z nas liczy na cud :D Dlatego też non stop coś nowego testujemy - kto wie, co się wydarzy ;P
Usuńja mam okropny problem z cellulitem:(
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę na niespodziewaną paczuszkę świąteczno-mikołajkową,w której znajdziesz duuużo kosmetyków,to zapraszam do mnie;)
Skąd ja to znam - zmora cholerna nie chce tak łatwo ustąpić! Ale nie można się poddawać ;) Musimy walczyć uparcie, a kiedyś z pewnością się jej pozbędziemy! O! ;D
Usuńnie miałam, zazwyczaj wybieram eveline rozgrzewający
OdpowiedzUsuńzimą uwielbiam :)
jak zwykle: cuda obiecują a g... z tego jest ;)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś to serum, ale nie robiło dosłownie nic:( Jedyne plusy to zapach i brak efektu chłodzenia, którego szczerze nie cierpię.
OdpowiedzUsuńja używam teraz serii z Eveline, ale może następnym razem dla odmiany sięgnę po to:)
OdpowiedzUsuńNajlepszy na cellulitis jest pilling kawowy domowej roboty.
OdpowiedzUsuńWitam Cię serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię powiadomić, iż do tej pory byłaś obserwatorka mojego bloga http://beauty--corner.blogspot.com/ jednakże, zgubiłam hasło do niego i dlatego tez postanowiłam po dłuższym czasie założyć kolejnego aby kontynuować swoja działalność. Dlatego też zapraszam Cię na http://mrs--beautiful.blogspot.com gdzie będę zamieszczać teraz nowe posty.! Oczywiście będzie mi miło jeśli zechcesz w dalszym ciągu mnie obserwować. Ja już dodałam Cię do swoich obserwatorów :)
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru oraz weekendu.
Cam.