Witajcie!
Dzisiaj wyjątkowo nie będzie opisów, recenzji, czy opisywania wrażeń na temat maseł, mazideł i innych kąpielowych przyjemniaczków. Zabiorę Was w podróż do przeszłości, nie dalej jednak jak do 24 października tego roku. Powiecie jaka to przeszłość - ciekawa Wam przyznam, ciekawa.
Całość zaczęła się nieco wcześniej, gdzie mailowo podsycana była ciekawość blogerów i vlogerów. Wszystko zapoczątkowały niewinne maile, pełne niewiadomych rozsyłane do wybranych osób. Znalazła się i moja skromna osoba w gronie odbiorców tejże wiadomości. Tak - zostałam zaproszona na wielkie wydarzenie, pierwsze takie w Polsce - mianowicie Meet Beauty Conference.
Uwierzcie mi - zapewne nie tylko ja miałam obawy, co do całego wydarzenia. Pierwsza taka konferencja, pierwsze z takim zamysłem spotkanie, gdzie miało spotkać się 250 osób, prowadzących blogi/vlogi. Jak to będzie? Większość osób zupełnie sobie obcych, kojarzących się lub nie tylko z blogów, Youtube'a albo Instagrama. Hmmm...czy będzie warto? Czy jest się czego bać? Czy przetrwam? Czy nie będę się czuła źle jako odosobniona, wylękniona owieczka? Zapraszam do dalszej części, a dowiecie się czy taki Diabeł straszny...
Nadszedł ten dzień - 24 PAŹDZIERNIKA, WARSZAWA,
WARSZAWA
ul. Młocińska 5/7
BABKA TOWER
BABKA TOWER
Wszystko zaczynało się bardzo niewinnie i nieco nieśmiało. Każdy zbłądzony szukał znane twarzyczki, dzięki którym mógłby poczuć się nieco pewniej w tym całym ogromie osób. Pierwsze co należało uczynić tuż po przybyciu na miejsce to rejestracja i zakomunikowanie jednocześnie przybycia swojej skromnej osobistości.
Po rejestracji indywidualnie przydzielano identyfikatory, dzięki którym blogerzy/vlogerzy pozornie sobie nieznani nagle stawali się sobie bardzo bliscy. Uważam identyfikatory za pierwszy plus spotkania, ponieważ ułatwiało to znacznie komunikowanie się między sobą, a także dawało możliwości bliższego poznania. Sami wiecie - twarze coś Wam mówią, ale nie pamiętacie nazwy bloga? Dzięki temu wszystko stawało się jasne.
Gdy już większość osób otrzymało swoje przepustki do mile spędzonego czasu - przyszła pora na przywitanie gości/uczestników przez organizatorów całego pozytywnego zamieszania. Na głównej sali, gdzie miały odbywać się warsztaty i wystąpienia różnych osobistości znanych ze świata internetów - zostaliśmy wszyscy uprzejmie przywitani.
Od tejże chwili wszyscy zostali mianowani oficjalnymi uczestnikami konferencji. Przyszła pora na główne bloki tematyczne - osoby, które zapisały się na wybrane przez siebie warsztaty pomału kierowały się do osobnych pomieszczeń, gdzie miały lada chwila rozpocząć się warsztaty: makijażowe, paznokciowe, włosowe i fotograficzne. Dzięki harmonogramowi , który otrzymaliśmy łącznie z identyfikatorem wszyscy wiedzieli, gdzie będą spędzać czas. Uczestnicy, którzy nie brali udziału w warsztatach mogli czerpać wiedzę z bloków tematycznych przygotowanych przez organizatorów podczas wykładów.
O godzinie 10.30 wybrałam się na pierwsze z dwóch warsztatów, na które się zapisałam, tj. PANEL MAKIJAŻOWY z marką Pierre Rene.
Jeśli chodzi o spędzony tam czas to uważam, że był niestety mało konstruktywny. Przedstawicielki marki Pierre Rene według mnie skupiły się za bardzo na prezentacji samej firmy - historii jej powstania, nowościach kosmetycznych i bestsellerach Pierre Rene. Bardziej przypominało to panel informacyjny poświęcony marce Pierre Rene. Zabrakło prezentacji makijażu - na jednej z uczestniczek można byłoby śmiało zaprezentować trendy makijażowe na nadchodzący sezon. Fajnym rozwiązaniem byłby makijaż krok po kroku z użyciem produktów marki. Mogłybyśmy się także wzajemnie malować pod okiem prowadzących. Niestety tym panelem makijażowym jestem zawiedziona, z tego co czytałam i rozmawiałam z innymi uczestniczkami - nie ja jedna miałam takie spostrzeżenia. Nie mniej jednak absolutnie się nie zniechęciłam, nie przekreśliłam marki Pierre Rene. To pierwsza Konferencja, z pewnością w przyszłości firma wyciągnie wnioski i kolejne warsztaty będą warsztatami z prawdziwego zdarzenia.
Kolejnym i zarazem ostatnim warsztatem, w którym miałam przyjemność brać udział to PANEL FOTOGRAFICZNY z marką OLYMPUS.
Tutaj sprawa wyglądała zdecydowanie lepiej. Na początku otrzymaliśmy aparaty, których mogliśmy używać podczas warsztatów, jak i w przerwie przed kolejną częścią. Panel trwał najdłużej ze wszystkich, dlatego też podzielony został na dwie części z godzinną przerwą między nimi. W warsztatach przewidzianych było 30 miejsc, gdzie złaknieni wiedzy uczestnicy mniej bądź bardziej aktywnie brali w nich udział.
Warsztaty prowadziło bardzo zabawne, doświadczone rodzeństwo RAFAŁ I DIANA KRASA, których stronę znaleźć możecie pod adresem: http://dr5000.fotoblogia.pl/ lub http://dr5000.com/. Młodzi, zdolni i pełni nowych pomysłów ludzie. Łamią konwenanse i zasady, których w fotografii uznało się unikać. Prowadząc warsztaty, pokazując zdjęcia z różnych perspektyw udowodnili, że dobre zdjęcie można zrobić w każdych warunkach i o każdej porze. Każdą przeszkodę można w jakiś sposób pokonać, a niemożliwe uczynić możliwym. Można wbrew wszystkiemu robić zdjęcie pod światło, doświetlając zdjęcie z przodu zwykłą białą kartką papieru. Można ukryć na flakonie perfum odciski palców, doklejając z tyłu odpowiednio docięty fragment czystej kartki. Można wzmocnić napisy na opakowaniu kosmetyków - doświetlając je z przodu.
Dowiedzieliśmy się o trybach manualnych w aparatach, czyli co ustawić, by zdjęcie przy niewielkim nakładzie pracy wyszło jak najlepsze. Każde ustawienie, które omawialiśmy od razu wprowadzaliśmy w życie. Minusem był fakt, że miejsce, gdzie odbywały się warsztaty było zaciemnione, więc zdjęcia które mogliśmy robić - nie były miarodajne. Trudno było określić jakość zdjęcia - fotografując wyświetlane slajdy lub ściany, które nas otaczały. Dobrze byłoby fotografować konkretny przedmiot, patrząc jak zmieniają się zdjęcia tego samego przedmiotu przy różnych parametrach.
Prowadzący nakłaniali, by aparatem się bawić - sprawdzać, testować i korzystać ze wszystkich opcji jakie ma aparat. Pamiętajmy, że świetne zdjęcia powstają z rąk fotografa, umiejętnie wykorzystującego możliwości aparatu. Bowiem, nie aparat jest wykładnią świetnego zdjęcia, a fotograf, który to zdjęcie robi. Nie każdy wbrew pozorom potrzebuje lustrzanki, bo i zwykłym kompaktowym aparatem, znając jego wszystkie możliwości - można zrobić doskonałe zdjęcie.
Wystarczy trochę wyczucia i dobrych chęci. Bowiem instrukcja obsługi to jedna - bardzo ważna kwestia, a chęć tworzenia czegoś unikatowego, wspaniałego to kwestia druga, nie mniej istotna.
Dzięki tym warsztatom jestem bogatsza o cenne wskazówki i rady, które postaram się wprowadzić do codziennego życia. Prowadzący pokazali, jak w prosty sposób uratować pozornie nieudane zdjęcie - czy nie zdarzyło się Wam nigdy zrobić zdjęcia, które wydawało się beznadziejne? Diana i Rafał udowodnili, że nie ma rzeczy niemożliwych i większość zdjęć, poprzez zastosowanie banalnych wręcz trików da się uratować.
Najbardziej podobało mi się w warsztatach to, że prowadzący dostosowali prezentowane zdjęcia do uczestników. Większość zdjęć, które omawiali przedstawiały codzienną pracę blogerów. Pokazali, jak biel działa na zdjęcia - czyste, białe tło sprawia, że kosmetyk, ale nie tylko staje się głównym i najważniejszym elementem zdjęcia. Gdy brakuje białego tła - możemy wykorzystać białą kartkę papieru. W sytuacji, gdy w tle mamy coś mało atrakcyjnego, a zależy nam na tym, by zdjęcie wyglądało ciekawie i unikatowo - jak rozmyć tło, a produkt wyostrzyć.
Podobnie proste wydaje się fotografowanie produktów, na których widać pyłki, zabrudzenia czy odciski palców. Sposoby są banalne, a mimo wszystko do tej pory na to nie wpadłam. Zanieczyszczenia, pyłki łatwo usunąć pędzlem (których każda blogerka ma pod dostatkiem), czy też użyć bawełnianej rękawiczki, jeśli nie chcemy na opakowaniu pozostawić widocznych paluchów.
Takim oto modelem bawiłam się podczas warsztatów. Żałuję, że aparaty nie były wyposażone w karty pamięci - nawet minimalnej wartości pozwalającej na zrobienie kilku zdjęć, którą każdy z uczestników na pamiątkę po warsztatach mógłby zabrać ze sobą. Wtedy najlepiej można byłoby ocenić możliwości, a raczej zdjęcia wykonane z pomocą aparatów Olympus.
Podczas, gdy ja poszerzałam swoją wiedzę na tematy związane w fotografią inni uczestniczyli w warsztatach paznokciowych z marką Neonail oraz warsztatach włosowych z marką Remington, a także z uwagą wysłuchiwali wykładów w głównej auli. Biorąc pod uwagę fakt, że nie mogłam się sklonować i uczestniczyć jednocześnie w dwóch pozostałych warsztatach pozwolę sobie Wam przedstawić kilka zdjęć, zapożyczonych oczywiście od organizatora Meet Beauty, byście chociaż na chwilę mogły przenieść się razem ze mną do sal Remington i Neonail.
PANEL PAZNOKCIOWY z marką Neonail.
Chętni mogli także skorzystać z usług profesjonalnych stylistek paznokci marki Neonail i zafundować sobie manicure hybrydowy. Sama chętnie bym skorzystała, ale dzień wcześniej robiłam samodzielnie w domu hybrydy i najzwyczajniej w świecie byłoby mi szkoda mojej pracy ;) Jednak chętnych było sporo i Panie z Neonail miały kolejkę dziewczyn oczekujących na manicure.
Marka Neonail każdej uczestniczce warsztatów wręczyła prezent, w skład którego wchodził zestaw do samodzielnego wykonywania manicure hybrydowego w domu, m.in. lampę, lakiery, pyłek, oliwkę, pilniczki itp. Z własnego doświadczenia wiem, że wykonanie tego manicure jest banalnie proste - wystarczy tylko chęci, cierpliwości i samozaparcia, a będziemy się cieszyć wspaniałymi paznokciami przez minimum dwa tygodnie - w zależności od tempa wzrostu płytki paznokcia.
Kolejnym warsztatem, w którym nie miałam możliwości uczestnictwa był PANEL WŁOSOWY z marką Remington.
Na warsztatach, z tego co udało mi się dowiedzieć w wywiadzie środowiskowym przedstawiciel marki Remington opowiedział o firmie oraz o nowościach, jakie marka wprowadziła na rynek do stylizacji włosów. Prostownica, suszarka, czy lokówka to sprzęt, który każda dbająca o włosy kobieta w łazience mieć musi. Jeśli dodatkowo takie urządzenia dbają o włosy, chroniąc je, nie uszkadzając struktury włosa - wiadomo, chcemy takie sprzęty w domu na co dzień.
Zaprezentowane zostały nie tylko same produkty, ale pokazano je w akcji. Dziewczyny chętnie korzystały z możliwości wyprostowania włosów, czy też ich pokręcenia z pomocą lokówki. Z tego co widziałam na FB Meet Beauty - Remington uczestnikom warsztatów dodatkowo postanowił zorganizować po Konferencji konkurs, gdzie chętni wypełniając formularz mogli stać się posiadaczami wybranego przez siebie sprzętu - suszarki, lokówki i prostownicy. To miły gest ze strony firmy - bo dzięki takiej inicjatywie, uczestnicy będą mogli na własnych włosach sprawdzić działanie urządzeń i ocenić je na swoich blogach, czy vlogach.
Ostatnia część, która także zasługuje na uwagę to wykłady. Wiem z innych blogów, że były pełne wiedzy, wartościowe i ciekawie prowadzone. Wykłady, które się odbyły to:
- "Zdjęcia na blogu" prowadzone przez przedstawicieli marki Olympus
- "Logo i identyfikacja na blogu" prowadzone przez Karolinę Krzysztofiak
- "Google Analytics - jak analizować ruch na blogu" prowadzone przez Annę Pytkowską
- "SEO przyjaciel blogera" prowadzenie Tomasz Stopka
- "Media społecznościowe - dlaczego są tak istotne?" prowadzenie Paweł Opydo
- "Vlog-jak zacząć? Case Study" The Oleskaaa
Muszę przyznać, że tematy wykładów bardzo interesujące i z pewnością przydatne nie tylko osobom rozpoczynającym swoją blogową przygodę, ale i dla tych, którzy chcą się stale doskonalić, pogłębiać swoją wiedzę i ulepszać to, co da się ulepszyć. Każdy chce mieć lepszy, chętniej odwiedzany, czy komentowany blog/vlog. Świetnie ułożony harmonogram, który zasługuje na dużą pochwałę.
Nie mogę nie wspomnieć o stanowiskach i osobach tam pracujących, które na bieżąco dbały o dobre samopoczucie uczestników, ich wygląd i pełne brzuszki.
O dobre nastroje i miły klimat dbało Radio Kolor, które przyjemną muzyką sprawiało, że oczekiwanie na konsultacje do poszczególnych stanowisk upływało w oka mgnieniu.
O piękny wygląd paznokci dbała marka Neonail oraz Golden Rose, gdzie można było sprawić sobie manicure jesienny z użyciem lakierów.
O włosy zadbała marka Pilomax - każdy chętny mógł podejść do stanowiska i przebadać stan skóry głowy. Przemiłe, cierpliwe i kompetentne przedstawicielki marki Pilomax dopasowywały produkty do pielęgnacji włosów - odpowiednie dla każdej badanej osoby.
O makijaż dbała makijażystka Golden Rose, gdzie chętnych było sporo.
Dodatkowo dwie przedstawicielki tejże firmy przeprowadzały krótki wywiad z uczestnikami konferencji i obdarowywały drobnymi upominkami - nowościami, godnymi wypróbowania produktami, czy bestsellerami kosmetycznymi. Niestety tutaj pojawia się kolejne rozczarowanie. Według mnie takie stanowiska miały być dla uczestników pewnego rodzaju nowością. Idealna okazja dla marki Golden Rose na dobrą reklamę, zachęcenie do wypróbowania nowości, czy przekonania do jakości produktów marki. Dla nas - szansa na zadawanie pytań, pomacanie niedostępnych na stoiskach stacjonarnych kosmetyków, czy chociażby poznanie czegoś nowego, w celu pogłębienia miłości do Golden Rose. Nie ja jedna zapewne uwielbiam kredki i pomadki matowe do ust, lakiery, czy też inne produkty. Szkoda tylko, że na dwie osoby reprezentujące markę Golden Rose tylko jedna potrafiła rozmawiać, doradzać i cieszyć się obecnością każdego uczestnika. Wiele zależy od ludzi, a tutaj niestety czegoś zabrakło.
I oczywiście coś, bez czego trudno byłoby wytrzymać tyle godzin na nogach - jedzonko! Tutaj każdy mógł znaleźć coś dla siebie, wytrawne i słodkie przekąski. Na bieżąco można było zrobić sobie ciepłą kawkę, herbatkę lub po prostu napić się wody, czy bezalkoholowego piwa. Z pewnością osoby, które przyjechały na Konferencję z daleka - nie miałyby nic przeciwko ciepłym przekąskom, bo postawiłyby po długiej podróży nieco bardziej na nogi. To taka mała sugestia na przyszłość, jednak i tak uważam - że Konferencja przy tak licznej grupie uczestników była zorganizowana fenomenalnie. Małe uchybienia, czy niedociągnięcia widoczne były bardziej po stronie samych uczestniczących firm, co z pewnością zostanie naprawione w przyszłości.
Ufff....dobrnęliście do końca? Tak wiem - długie to było, ale znam siebie i jak o czymś piszę, muszę ująć wszystko - choćby kosztem tak obszernej relacji :D
Ale podsumowując - jak widać, nie taki diabeł straszny i warto było. Dziękuję organizatorom za zaproszenie i czekam na więcej takich wydarzeń. Wierzę, że takie relacje i ankiety, które mieliśmy szansę wypełniać po zakończeniu Konferencji pozwolą organizatorom zorganizować jeszcze lepsze spotkanie, a wtedy to już będzie MIAZGA!
Aaa - takie dostaliśmy podarunki na odchodne, a co :D
Przyjemne wspomnienia wróciły ;) i to pyszne jedzonko ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa, może i ja się na następną konferencję wybiorę. :)
OdpowiedzUsuńWarsztaty Remingtona to chyba była największa porażka. Pierre Rene wypadło w porównaniu z nimi trochę lepiej, ale tez bez szału. Mogli to nazwać spotkaniem z marką, a nie warsztatem.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnej edycji :-) pierwszy raz zawsze wiąże się z jakimiś uchybieniami, wiem to po sobie ;-)
OdpowiedzUsuńSuper było na konferencji! Bardzo mi się podobała konsultacja trychologiczna. Mam nadzieję wybrać się też na kolejną edycję :)
OdpowiedzUsuńSuper że mogłaś w tym uczestniczyć :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper to wszystko wygląda :)
OdpowiedzUsuńa my wczoraj poznałyśmy się osobiście, jak fajnie;). Od dawna Obserwuję Twój blog;). Serdeczności!
OdpowiedzUsuń