sobota, 27 grudnia 2014

Nafta kosmetyczna z olejem arganowym KOSMED - recenzja.

Witam!

Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić produkt, który całkiem niedawno trafił w moje ręce, a już zdążyłam go polubić na tyle, by opowiedzieć co nieco Wam. 

Otóż mowa w tym przypadku o Nafcie kosmetycznej z olejem arganowym od marki Kosmed. Testuję ten produkt odpowiednio długo, by móc podzielić się z Wami spostrzeżeniami na temat kosmetyku.


Opakowanie wykonane z dość twardego plastiku o brązowym zabarwieniu. Pojemność to 150 ml, co przy wydajności produktu jest sporą ilością. Na górze butelki znajduje się zakrętka, a po jej otwarciu widać dozownik - w tym przypadku maleńki otwór, przez który i tak nieumiejętne dozowanie może sprawić trudności w użytkowaniu. Nie ukrywam, że fajnym rozwiązaniem w tego typu produkcie byłaby pompka - poręczniejsze, bardziej higieniczne według mnie rozwiązanie. 



Zapach łatwy do określenia - otóż nafta pachnie dosłownie tak, jak znane z dzieciństwa lampy naftowe (a dokładniej nafta znajdująca się wewnątrz niej). Mimo zawartości olejku arganowego, nie da się go wyczuć. Może zapach jest specyficzny, ale nie na tyle uciążliwy, by zaprzestać go stosować. W przypadku moich włosów - choćbym nie wiem jakich odżywek używała, czy szamponów - po wyschnięciu włosy pachną tylko naftą ;P Aczkolwiek przyzwyczaiłam się do niego na tyle, że nawet mi się podoba ;)



Wydajność oceniam na bardzo wysoką - niewielka ilość wystarcza by pokryć całe włosy wedle uznania. Ja stosuję od ponad dwóch tygodni, a zużycie widoczne na zdjęciach. 

Kolor delikatnie żółty może dostrzec jedynie "sokole oko", ale bardziej skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że nafta jest bezbarwna.


Efekty stosowania : bardzo pozytywnie zaskakujące. Otóż nafta nakładana na wysokości uszu aż po same końce sprawia, że włosy są gładkie, miękkie i błyszczące. Zdarzyło mi się nałożyć naftę na skalp, masując włosy i skórę głowy - czy moje włosy były obciążone i wyglądały nieświeżo? Nie! Tutaj zaskoczył mnie efekt, ponieważ dokładnie spłukana nafta spowodowała, że włosy delikatnie odbiły się u nasady, nie były przetłuszczone, a wyglądały świeżo i zdrowo. Zarówno przy pierwszym, jak i drugim sposobie - włosy są wygładzone, delikatne w dotyku, nie puszą się oraz są pełne blasku. Fakt, że zapach pozostaje na włosach długo po umyciu - mi nie przeszkadza, ale trzeba się z tym liczyć. Nie zauważyłam, by włosy szybciej się przetłuszczały, ale to zasługa dokładnego spłukania nafty z włosów. Niezależnie od czasu trzymania na głowie - trzymałam od 10minut do nawet godziny, a spłukiwanie nie sprawiało problemów. W moim przypadku głowę myję zawsze dwukrotnie - użycie nafty nie spowodowało, bym musiała myć włosy większą ilość razy. Dwukrotne mycie w zupełności wystarcza, by pozbyć się całkowicie tłustej warstwy z powierzchni włosów. Oczywiście wszystko zapewne zależy od rodzaju szamponu, ale używałam dotychczas Yves Rocher oraz O'Right i obydwa dały radę. 





Podsumowując naftę uważam za udany debiut - ponieważ była to moja pierwsza styczność z tego typu produktem. Nafta to produkt tani (kosztuje zaledwie 7zł na stronie producenta TUTAJ), bardzo wydajny oraz idealnie nadający się w okresie zimowym. Nafta bowiem pielęgnuje włosy, zabezpiecza końcówki przed zniszczeniami oraz rozdwajaniem, nadaje włosom blasku i miękkości, a także zapobiega puszeniu. Nie jest to może produkt, który sprawdzi się u wszystkich jednakowo dobrze, ale w moim przypadku cieszę się, że miałam okazję go poznać. 



oraz FB KOSMED







Czytaj dalej »

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Egzotyczny żel pod prysznic BingoSpa - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam produkt marki BingoSpa pod prysznic. Mowa tutaj o egzotycznym żelu pod prysznic INDIAN. Wybierając ten produkt oczekiwałam super soczystego, owocowego, z nutką imbirową zapachu. Czy zapach mnie urzekł, czy rozczarował - o tym dowiecie się w dalszej części recenzji. 


Opakowanie żelu dość spore, ponieważ zawiera aż 500 ml. Klasyczne i charakterystyczne opakowanie dla marki BingoSpa, czyli butelka wykonana z przeźroczystego plastiku, z zamknięciem typu klik na górze butelki. Szata graficzna bardzo skromna, jednak najważniejsze informacje o produkcie zostały na butelce umieszczone. 

Zapach niestety rozczarował. Żel pachnie tak delikatnie, że wręcz trzeba było mocno nos przystawić, by poczuć jakąkolwiek woń. Nie ma w nim ani nuty egzotyki - wyczuwalny jest słaby, lekko kwiatowy zapach. Nie odnalazłam tam imbiru,czy macadamii. Albo trafił mi się jakiś zwietrzały egzemplarz, albo taki jego urok - że nie pachnie. 


Kolor żółto - zielonkawy. Samo zabarwienie mogłoby wskazywać na cytrusowy, świeży, egzotyczny zapach, jednak w tym przypadku kolor jest mylny :P  Zwyczajny, świeży kolor - tyle w temacie. 

Wydajność średnia. Przypuszczam, że spowodowane jest to słabym zapachem. Wydawało mi się, że jeśli dodam więcej żelu uzyskam mocniejszy zapach - niestety myliłam się. Dodatkowo żel słabo się pienił, co oznaczało, że zarówno pod prysznic jak i do kąpieli należało dawkować go szczodrze. Przy codziennym stosowaniu zużył się po tygodniu. 
Działanie w tym przypadku ogranicza się do oczyszczania skóry, czyli podstawowej funkcji żelu od prysznic. O ile dodatkowym atutem jest zapach, w tym przypadku tego zabrakło. Nie był wydajny, ale w tym przypadku akurat było to plusem - bo bezzapachowy żel to żadna przyjemność ze stosowania. Oczyszczał, nie wysuszał skóry, nie uczulił. 

Zalety:
- duże opakowanie
- niska cena
- łatwa dostępność

Wady:
- słabo się pienił
- zapach niemal niewyczuwalny
- słabo wydajny




Produkt można dostać na stronie BingoSpa TUTAJ albo TUTAJ
Zachęcam też do zajrzenia na FB 





Czytaj dalej »

niedziela, 21 grudnia 2014

Odżywczy krem do rąk Evree - recenzja.

Witajcie!

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam bardzo ciekawy i niedrogi produkt, który zakupiłam jakiś czas temu w Hebe. Teraz o marce Evree jest dość głośno, ale wcale się temu nie dziwię - produkty dostępne są w bardzo atrakcyjnych cenach i spełniają obietnice producenta. Czego można chcieć więcej?

Dzisiejszy post poświęcony będzie odżywczemu kremowi do rąk do skóry suchej i wrażliwej



Opakowanie to wygodna tubka, z zamknięciem na dole opakowania. Dzięki takiemu rozwiązaniu krem może swobodnie przemieszczać się na dno tubki - ułatwiając przy tym jego wydobywanie. Opakowanie w tonacji różowej, czyli ciepłej, stonowanej i kobiecej. Wszystko jest czytelne i wyraźne - wszystko na temat kremu znajduje się na opakowaniu. Tubka trzyma się dobrze w dłoni, otwarcie na zatrzask nie zawodzi - zawsze bezproblemowo się otwiera i zamyka. Kremu wewnątrz jest 100 ml, więc całkiem sporo. 

Zapach delikatny, pudrowy, z nutą słodyczy - bardzo przyjemny dla nosa. Nie jest ciężki, ani duszący. Połączenie składników jest doskonale wyważone i przemyślane. 


Konsystencja lekka, kremowa, niezbyt gęsta. Bardzo szybko się wchłania, niewielka ilość wystarcza by nawilżyć dłonie. 

Wydajność bardzo dobra. Wystarcza dosłownie kropla, by nawilżyć obie dłonie. Przy stosowaniu kilkukrotnie w ciągu dnia, możemy się nim cieszyć długi okres czasu. Gdy już wydobycie sprawia problem - warto rozciąć opakowanie, bo wewnątrz kryje się jeszcze sporo kremu. 

Działaniem jestem pozytywnie zaskoczona. Krem dzięki swojej konsystencji szybko się wchłaniał, działając natychmiastowo. Skóra dłoni piła go błyskawicznie. Od razu zauważalnie poprawił się wygląd dłoni. Skóra stała się nawilżona, gładka i miękka. Krem stosowałam tak często jak tylko mogłam. Im dłużej go stosowałam, tym lepsze rezultaty mogłam dostrzec. Spierzchnięta skóra dłoni natychmiast była ukojona, a podrażnienia złagodzone. 


ZALETY:
- delikatny, kremowy zapach
- dobry skład
- wydajność na wysokim poziomie
- treściwa, ale nie za gęsta konsystencja
- spora pojemność
- szybkie nawilżenie
- bardzo dobrze pielęgnował skórę dłoni
- szybko się wchłaniał

WADY:
- brak



Podsumowując uważam, że krem Evree to bardzo dobry produkt w niskiej cenie. Na plus na pewno działa, że jest to firma polska - łatwo dostępna w każdej drogerii. Krem szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy na skórze. Nawilża, wygładza i pielęgnuje. Ma subtelny zapach i ładne opakowanie. Nawet moje spierzchnięte dłonie odczuwały ulgę po jego zastosowaniu. Regularność w stosowaniu może przynieść naprawdę świetne efekty.



Czytaj dalej »

wtorek, 2 grudnia 2014

Z serii kosmetyki naturalne DIY - kostka do masażu.

Witajcie!

Tak wiem - posty na moim blogu pojawiają się ostatnimi czasy dość sporadycznie, ale już się poprawiam. Mam w planach kilka notek, które z pewnością pojawią się na blogu. Między innymi projekt denko - i tu uwaga TASIEMIEC! Denko pojawi się o ile dobrze liczę z 4 miesięcy, czyli od sierpnia poczynając. Planuję na dniach zrobić post z pustakami, bo wierzcie albo nie - uzbierało się tego tyle, że aż sama jestem w szoku takiej ilości zużytych opakowań. Będzie dosłownie wszystko - pielęgnacja włosów, pielęgnacja ciała, mnóstwo kolorówki. Zresztą zobaczycie niebawem. Aż boję się pomyśleć - czy ktoś to przeczyta? Zdjęć z pewnością będzie mnóstwo, bo jakoś to muszę Wam pokazać - byście uwierzyły mi na słowo. 

Poza tym mam jeszcze w planach napisać o kilku perełkach, które bardzo pozytywne wrażenie na mnie wywarły. Będzie coś do ciała, coś do twarzy. Pojawią się też recenzje nowości, m.in. produktów otrzymanych w ramach konstynuacji współpracy z firmą BingoSpa.

Wiele mam w planach - trzymajcie kciuki, by wszystko poszło po mojej myśli.
No i jeszcze niespodziankę, którą obmyślam długo i namiętnie, ponieważ chciałabym Was docenić za to, że jesteście, za cierpliwość i wyrozumiałość oraz za to,że chcecie do mnie zaglądać.

Czy na to wszystko starczy mi czasu? Mam nadzieję ;)

A tymczasem chciałabym Wam pokazać mój kolejny wyrób domowy. Tym razem coś do pielęgnacji ciała, czyli nawilżająca kostka do masażu z ziarenkami kawy.
Możecie wierzyć, lub nie - ale pachnie jak świeżo mielona kawa. To wszystko za sprawą ziarenek, a także masła kakaowego i kawowego, które znajdują się w tej mini kosteczce. 



Do zrobienia dwóch takich babeczek kawowych użyłam:

- około 4 łyżek masła kakaowego (jest dość twarde, trudno ocenić dokładnie) ze sklepu BliskoNatury.pl 
- łyżkę masła kawowego ze sklepu Bliskonatury.pl
- łyżkę masła waniliowego ze sklepu Bliskonatury.pl
- łyżkę masła shea ze sklepu Bliskonatury.pl
- foremki silikonowe do muffinek


Kosteczki najlepiej używać po kąpieli do natłuszczenia skóry. Ziarenka kawy dodatkowo sprawiają, że masaż jest przyjemny, relaksujący i z uwagi na zawartość kofeiny - upiększający. Kostka pod wpływem kontaktu z dłonią delikatnie się rozpuszcza, dlatego po skończonym masażu najlepiej odłożyć ją np. na mydelniczkę. Dobrze jest przechowywać je w chłodnym miejscu, by zapobiec rozpuszczeniu. Babeczką masujemy ciało, po czym odkładamy ją i wykonujemy dalszy masaż dłońmi do całkowitego wchłonięcia się maseł. Taki masaż to czysta i pachnąca przyjemność, a ciało będzie nam wdzięczne za taki zabieg ;)


Czyż nie wyglądają smakowicie?




Czytaj dalej »

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Olejek kąpielowy Bergamotka i Limonka od Green Pharmacy - recenzja.

Witajcie!

Zima chyba już na dobre zawitała do nas. Nie mówię tu o śniegu, bo jeszcze nie miałam okazji go ujrzeć, ale te mrozy. Brrr...na samą myśl mi zimno ;P
Odczuwam ten dyskomfort z uwagi na fakt, że jestem przeziębiona. Tak naprawdę czy jest ciepło, czy jest chłodno - ja jestem bez przerwy przemarznięta. W domu zaparzona herbatka z miodem i cytrynką, w pogotowiu Gripex Hot Active, Tantum Verde w cuksach i spray'u, a do tego standardowo Rutinoscorbin, VIT. C czy Polopiryna S - cały arsenał w drodze do zdrowia! 
W stanie nieustającego zimna, jaki odczuwam - najlepszą receptą jest aromatyczna kąpiel z dodatkiem różnego rodzaju umilaczy. 
I tak oto chciałabym Wam przybliżyć produkt, który idealnie sprawdza się w chłodne wieczory oraz w chwilach nadmiernego zmęczenia.

Olejek kąpielowy Bergamota i Limonka od Green Pharmacy.



Biorąc pod uwagę fakt, że ja lubię wszelkiego rodzaju płyny do kąpieli, olejki, kule itp. - nad olejkiem GP nie musiałam się długo zastanawiać, nim trafił do wanny z gorącą wodą. Bardzo polubiłam olejki Bielendy, więc gdy ten oto Bergamotkowo-limonkowy Green Pharmacy ujrzały me oczy - wiedziałam, że muszę go czym prędzej wypróbować. 


To, co na pierwszy rzut oka widać, czyli opakowanie. Butelka zachowana w typowej dla GP stonowanej kolorystyce, butelki wykonane z brązowego, acz przeźroczystego plastiku. Butelka mieści wewnątrz 465ml olejku. Stosując z umiarem może nam starczyć na wiele przyjemnych chwil w wannie czy pod prysznicem.
Olejek ma raczej konsystencję żelową, niż olejową. Nie jest tłusty, czy lepiący. Łatwo wydobywa się z butelki przez niewielki otwór znajdujący się na górze opakowania. Konsystencja należy do tych nieco gęstszych, nie wodnistych. Dzięki temu mamy pewność, że podczas stosowania za dużo nie wypłynie. Ponadto korek wyposażony jest dodatkowo o zamknięcie typu klik, przez co nawet przy pochylonej butelce, nawet kropelka nie wypłynie na zewnątrz. 
Olejek, albo raczej żel - nadaje się idealnie zarówno do kąpieli, jak i pod prysznic. Pieni się bardzo dobrze, niewielka ilość wystarcza by stworzyć dużą ilość piany. Produkt ma delikatnie limonkowy odcień, ale by go dostrzec trzeba mocno się temu przyjrzeć. 


Zapach ma cytrusowy, mocno odświeżający, dodający energii. Idealnie nadaje się zarówno o poranku, by dać energetycznego kopa na dzień dobry, ale świetnie się też sprawdza wieczorem - do odprężenia po ciężkim dniu. Fakt - może to nie lawenda, która działa kojąco, uspokajająco i wyciszająco, ale przy mocnym zmęczeniu każdy zapach mnie uspokaja. Poza tym kąpiel w wannie tak relaksuje i odpręża, że po takiej aromaterapii każdy zaśnie bez problemu ;)


Jak dla mnie olejek świetnie się sprawdza w każdej sytuacji. Pod prysznicem do szybkiego odświeżenia, a także w wannie - gdzie relaksuje i odpręża. Green Pharmacy ma wiele olejków do kąpieli z tej serii i jestem pewna, że większość z nich (lub nawet wszystkie) zostaną przeze mnie wypróbowane ;)

A Wy znacie te olejki? Który z nich wyjątkowo przypadł Wam do gustu?

Skład dla zainteresowanych:

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Polysorbate 20, Cocamide DEA, Punica Granatum Extract, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil, Citrus Aurantifolia Peel Oil, Sodium Chloride, Citric Acid, Disodium EDTA, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Limonene, Buthylphenyl Methylopropional, Hexyl Cinnamal, Citronellol



Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...