wtorek, 10 października 2017

Bielenda Bikini - czyli jak chroniłam się w Grecji.

Witajcie!




Nie mam nic do jesieni, o ile jest to piękna, złota jesień. Za oknem ciepłe kolory - żółte, pomarańczowe, czerwone i przełamane zielone. Taka jesień, gdzie promienie słońca przebijają się przez chmury ukazując uroki złotej pory roku. Deszcze, chlapy, pochmurne niebo i wieczne błoto - tego chyba nikt nie lubi. Ale zawsze pozostaje koc, ciepła herbata z cytryną i miodem lub kakao, do tego dobra książka i  nawet pogoda nie jest nam straszna. 

W takie pochmurne, wietrzne i zimne dni wracam z przyjemnością do lata - czasu wypoczynku, słońca, relaksu i wakacyjnego wyjazdu. Piękne widoki, cudowna pogoda i codziennie otulające ciało promienie słońca. Jednak mając słońca pod dostatkiem pamiętać musimy o odpowiedniej ochronie. Bo co nam po słońcu, gdy nabawimy się poparzeń i schodzącej, szczypiącej skóry. 
Latem odpowiednia ochrona to podstawa! Gdy jednak przedobrzymy - warto mieć coś w zanadrzu do walki z poparzeniami. 

Przedstawiam Wam moje letnie hity - kosmetyki do stosowania przed i po opalaniu. Marka Bielenda jak zwykle spisała się na medal, a dlaczego? O tym dowiecie się poniżej. 

Tego lata byłam w Grecji, dokładnie na wyspie Rodos, gdzie średnia temperatura w ciągu dnia wynosiła 35 stopni. Normalnym w tej sytuacji jest posiadanie pełnego asortymentu produktów do opalania. Ze sobą miałam kilka produktów do opalania, jak i po opalaniu. Nie obeszło się bez Panthenolu w spray'u, który przydał się w sytuacjach kryzysowych ;)

Miałam olejki, mleczka i balsamy. Do opalania miałam łącznie trzy produkty, po opalaniu też trzy. W końcu równowaga musi być. Oprócz tych, które opiszę w tej notce miałam też duet innej marki, który spisał się też super, jednak miał kilka innych cech (napiszę o nich osobny post). 

Dzisiejsza notka poświęcona będzie trzem produktom. Mowa będzie o : Kakaowym olejku do opalania z spf 6, Kokosowym mleczku do opalania spf 50 oraz Ochronnym balsamie po opalaniu marki Bielenda z serii BIKINI.


źródło: bielenda.pl




KAKAOWY OLEJEK DO OPALANIA SPF 6
  • zawiera MASŁO KAKAOWE, OLEJ KOKOSOWY oraz karotenoidy z OLEJU ANNATO, dzięki czemu poprawia koloryt opalenizny oraz wspomaga proces opalania
  • zmniejsza ryzyko podrażnień i poparzeń słonecznych
  • przeciwdziała nadmiernemu wysuszeniu skóry – nawilża
  • zmniejsza ryzyko powstawania przebarwień spowodowanych słońcem – wspomaga ochronę skóry przed starzeniem i fotostarzeniem
  • zawiera fotostabilne filtry UVA i UVB oraz zapobiega konsekwencjom działania promieniowania podczerwonego IR-A
  • działanie wody i basenowego chloru nie pozbawia skóry ochrony przed promieniowaniem
  • olejek szybko się wchłania, pozostawia przyjemne uczucie gładkiej, miękkiej i jedwabistej skóry.


Olejek znajduje się ładnym, plastikowym opakowaniu, wyposażonym w atomizer, dzięki któremu łatwiej jest dozować produkt. Olejek ma przyjemnie lekką konsystencję, która łatwo i przyjemnie się rozprowadza po powierzchni ciała. Zapach masła kakaowego uprzyjemnia użytkowanie - jest słodki, aż chciałoby się zjeść. 

SPF 6 to najniższa z możliwych opcji ochrony przeciwsłonecznej, przez co stosowałam go na wierzch po wchłonięciu się balsamu lub też pod koniec mojego pobytu w Grecji. Po nabraniu lekkiej opalenizny, mogłam sobie pozwolić na nieco niższą ochronę, nie zapominając oczywiście o stosowaniu filtrów >30. Jadąc do Grecji byłam blada jak córka młynarza, co automatycznie sprawiło, że ochronę musiałam stosować wysoką, by zapobiec poparzeniu. Jednak mimo wysokim filtrom i dosyć częstym ich używaniu na plecach pojawiły się bolesne pęcherze i skórka schodziła mimo natychmiastowemu działaniu. 

Biorąc pod uwagę niski filtr - olejek stosowałam zawsze po większym opalaniu, gdy wychodziłam na spacer na plażę czy zwiedzać. Dzięki oleistej formule opalenizna pięknie się eksponowała, a przy tym skóra nadal była chroniona.

Uwielbiałam ten produkt, dzięki pięknemu zapachowi, a także efektowi, jaki nadawał skórze. Błyszcząca, nawilżona i opalona skóra wyglądała zdrowiej, młodziej i nieco szczuplej ;) 

Jak dla mnie idealny produkt na działkę, nad morze czy latem przy optymalnych temperaturach, ale też na wakacje jako dodatkowa ochrona na już pokryte balsamem ochronnym ciało.



KOKOSOWE MLECZKO DO OPALANIA SPF 50

  • innowacyjna ULTRA LEKKA formuła sprawia, że mleczko szybko się wchłania, nie klei się i nie zostawia białych smug na skórze
  • zmniejsza ryzyko podrażnień i poparzeń słonecznych
  • przeciwdziała nadmiernemu wysuszeniu skóry – nawilża
  • zmniejsza ryzyko powstawania przebarwień spowodowanych słońcem – wspomaga ochronę skóry przed starzeniem i fotostarzeniem
  • zawiera OLEJ KOKOSOWY o właściwościach intensywnie nawilżających, poprawiających jędrność i elastyczność skóry
  • zawiera fotostabilne filtry UVA i UVB oraz zapobiega konsekwencjom działania promieniowania podczerwonego IR-A
  • mniej lepka formuła sprawia, że skóra jest bardziej odporna na przyklejanie się piasku
  • działanie wody i basenowego chloru nie pozbawia skóry ochrony przed promieniowaniem
  • mleczko pozostawia przyjemne uczucie gładkiej, miękkiej i jedwabistej skóry.

Mleczko podobnie jak olejek umieszczone zostało w plastikowej buteleczce, o kolorze pomarańczowym, wyposażonej w atomizer. Mleczko jest dosyć lekkie, o białej konsystencji i dosyć lekkiej formule. Bardzo łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Zapach równie przyjemny i słodki - tym razem kokosowy. 

Balsam jest wodoodporny, dzięki czemu nawet po wyjściu z wody zachowuje swoje właściwości ochronne. Jednak z uwagi na dosyć słoną wodę - warto po wyjściu wytrzeć się ręcznikiem i nałożyć nową, świeżą warstwę balsamu.  Mamy dzięki temu pewność, że nadal skóra jest chroniona przed szkodliwym promieniowaniem. 

Filtr jest bardzo wysoki, co zapewnia nam bardzo dużą ochronę przed poparzeniami słonecznymi. Mleczko bardzo dobrze się spisywało, dzięki atomizerowi stosowanie było poręczne i wygodne, w każdej chwili mogłam nałożyć nową warstwę produktu na ciało. Lekka formuła, dosyć szybkie wchłanianie sprawiało, że produkt stosowało się sprawnie i łatwo. Wiedziałam, że skóra jest bezpieczna i dodatkowo ładnie pachnąca. 

To mleczko z uwagi na bardzo wysoki filtr stosowałam każdego dnia - zarówno na plaży, jak i na basenie. Jest to produkt piaskoochronny, chloroodporny i wodoodporny, co znacznie ułatwia korzystanie z niego na co dzień. Jednak warto pamiętać, że ochrona to podstawa i zawsze warto aplikację powtarzać. W końcu nie trwa ona cały dzień. Rozsądek to podstawa - słońce i wysoka temperatura to nie przelewki. Lepiej zapobiegać niż leczyć, a poparzenia, bolesne pęcherze i schodząca skóra to nic przyjemnego. 



BALSAM PO OPALANIU Z NATURALNYMI OLEJKAMI ETERYCZNYMI

• łagodzi podrażnienia skóry wywołane nadmiernym opalaniem
• widocznie zmniejsza skutki oparzeń i podrażnień słonecznych
• intensywny zapach trawy cytrynowej zmniejsza ryzyko ukąszeń
• d-panthenol, alantoina oraz boswellia serrata – łagodzą podrażnienia, zaczerwienienia oraz ograniczają uczucie swędzenia i pieczenia po ukąszeniach
• balsam przeciwdziała nadmiernemu wysuszeniu skóry, nawilża i wygładza naskórek
• szybko się wchłania, pozostawia przyjemne uczucie ukojonej, gładkiej, miękkiej i jedwabistej skóry.



Czym byłaby seria pielęgnacyjna BIKINI bez produktu po opalaniu. Każda linia produktów na lato powinna zawierać także produkty po opalaniu, by przedłużyć opaleniznę, wzmocnić jej koloryt, dodać blasku, czy odżywić, nawilżyć lub w ostateczności złagodzić podrażnienia. Produkty tego typu często mają składniki chłodzące i kojące, które łagodzą skórę po opalaniu, przynoszą ulgę zgrzanej skórze. 

Bielenda zadbała i o to. Balsam o działaniu ochronnym idealnie spisał się po opalaniu. Gdy skóra potrzebowała ukojenia i lekkiego ochłodzenia - balsam przychodził z pomocą. Muszę przyznać, że to mój faworyt spośród tejże trójki. Dlaczego? W Grecji wieczorami pojawiało się dosyć sporo komarów, które nie wiedzieć czemu lgnęły tylko do mnie - przez co mam wiecznie pogryzione nogi, ręce i całe ciało. Wyglądam, jakbym wpadła w krzaki z pokrzywami.  Ale znalazłam hit, który nie dość, że łagodził, nawilżał i odzywiał skórę po opalaniu to i jeszcze odganiał wredne komarzyska, dzięki zawartości olejków eterycznych. Cytrusowe zapachy skutecznie odstraszały owady, a ja miałam spokój i dodatkowo pięknie nawilżoną, gładką i miękką skórę. A po ewentualnych ukąszeniach balsam sprawiał, że nie korciło mnie do drapania - skóra nie swędziała i nie była opuchnięta, co po ukąszeniach dosyć często mi się zdarzało. 

Fajna, lekka i kremowa konsystencja, łatwo rozprowadzała się na powierzchni ciała. Doskonale nawilżała, szybko się wchłaniała i pozostawiała na długo zapach, który działał relaksująco i odprężająco. 

Dodatkowo łagodził podrażnienia, piekąca skóra była ukojona, zaczerwienienia znikały. Przy schodzącej już skórze balsam regenerował naskórek i sprawiał, że skóra nie szczypała i nie była nadwrażliwa. 

Opalenizna dłużej się zachowała, skóra była nawilżona, wygładzona i odżywiona. 



Oprócz tych trzech produktów, które miałam okazję przetestować, w skład linii BIKINI wchodzi jeszcze wiele innych produktów, wśród których każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Znajdziecie też między innymi przyspieszacz do opalania, produkty do twarzy, czy produkty dla dzieci. 



5 komentarzy:

  1. może w przyszłym roku zdecyduję się na Bielendę, w tym sezonie nie miałam okazji się opalać

    OdpowiedzUsuń
  2. W te wakacje również używałam produktów od Bielendy ;)

    nouw.com/roksanaryszkiewicz

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam kosmetyki z kokosem <3

    Zapraszam https://ispossiblee.blogspot.com/2017/10/karmelowa-narzutka.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Takich zdjęć nie powinno się oglądać jesieniom, kiedy jest zimno i ponuro. Z wielką chęcią byłabym teraz na Rodos, ale niestety trzeb zaczekać do następnych wakacji.. Jeśli chodzi o te produkty to chętnie wypróbuję mleczko, ponieważ uwielbiam kokosowe zapachy. Na razie muszę się zadowolić kokosowymi kosmetykami z Ziaji, które zamawiam w aptece Melissa. Jest tam naprawdę szeroki wybór, a ceny są niższe niż stacjonarnie. :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdą aktywność.

Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych. Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...