sobota, 18 lutego 2017

Ulubieńcy niekosmetyczni, czyli o gadżetach towarzyszących mi każdego dnia.

Witajcie!

Dzisiaj post o ulubionych gadżetach zeszłego roku, czyli co mi towarzyszyło i co towarzyszy do dnia dzisiejszego. Gorąca piątka: Kindle Paperwhite 2, Foreo Luna 2, Polar M400, iPod Shuffle, iPhone 6S Plus


1.Kindle Paperwhite 2

Codzienny towarzysz w domu, w drodze, na przerwie w pracy. Idealne wykorzystanie każdej wolnej minuty. Jest poręczny, wygodny, lekki, cieniutki i praktyczny. Możesz mieć przy sobie kilka książek bez obaw o swój kręgosłup. Zmieści się do każdej torebki. Nadal lubię zapach książek i czytam książki w wersji papierowej. Kindle można wziąć wszędzie tam gdzie książki to ciężki bagaż - w podróż do autobusu, do pociągu czy samochodu. Możesz używać o każdej porze dnia - rano, po południu, czy wieczorem. Dzięki praktycznemu podświetleniu, nie musisz zapalać lampki nocnej, ponieważ wystarczy podświetlenie ekranu. Wzrok się nie męczy, co jest dla mnie bardzo istotne. Zauważyłam też pewną zależność - książki w wersji elektronicznej czytam dłużnej i wzrok nie jest tak zmęczony, jak przy czytaniu książki w wersji papierowej przy lampce. Też tak macie? Wg mnie to dosyć osobliwe zjawisko, natomiast nie ukrywam - zadowalające. Niejednokrotnie miałam tak, że książkę elektroniczną potrafiłam przeczytać jednym tchem, a dlaczego? Ponieważ nie patrzę aż tak często na poziom przeczytania w %, przez co zanim się obejrzę - książka skończona. 
Nadal lubię i często kupuję standardowe książki - chociażby dlatego, że niektóre nie są dostępne w wersji elektronicznej, albo też zależy mi na tym, by mieć w swojej biblioteczce książkę z uwagi na kilka aspektów wizualnych - piękną oprawę, czy wartościową treść. Nie oszukujmy się - papier to papier, pozostanie z nami na zawsze, a wersja elektroniczna niekoniecznie. Podobnie zresztą wygląda to ze zdjęciami - zdjęcia w albumie to jednak pamiątka i ogląda się je przyjemniej, a na komputerze - sami powiedzcie, to zupełnie co innego. Nie mniej jednak - czytnik to coś fenomenalnego! Nie mówię, że każdy powinien go mieć. Ja natomiast cieszę się, że jestem posiadaczką Kindle - z uwagi na wygodę, komfort i praktyczność. 

2. Foreo Luna 

Ehh co mogę napisać na temat tego urządzenia. Otóż - jest miłość wielka od pierwszego użycia. Szczerze - trochę sceptycznie i z niedowierzaniem podchodziłam do tego typu urządzeń w dodatku kosztujących krocie. Myślałam - tak, na pewno to kolejny przereklamowany produkt i bezużyteczny. Sama nie kupiłabym Foreo Luny, ponieważ wg mnie kosztuje za dużo. Jednak dostałam go w prezencie, więc stwierdziłam OK - zobaczymy co ten cudak potrafi. Po pierwsze - mam go już ponad rok - na początku używałam sporadycznie, bo jakoś nie chciało mi się poznawać go bliżej. Po kilku miesiącach stwierdziłam - no dobra maleńki, czas na przygodę. Ładowany był tylko raz odkąd go wyjęłam z opakowania. Używam 2-3 razy w tygodniu od kilku miesięcy i bateria nadal działa?! Nie mam pojęcia jak to działa. No i co stwierdzam - najlepszy prezent do pielęgnacji twarzy EVER! Cera jest gładka, nieskazitelnie czysta - zero zaskórników, zero suchych skórek, promienny i zdrowy wygląd. Stosuję go obecnie z żelem Biolaven i jestem zachwycona. Świetnie wygładza, oczyszcza i rozpromienia skórę. Na nosie, czole i pliczkach nie ma mowy o suchym skórkach. Używam niecodziennie, ponieważ nie jest to zalecane, ale wiem, że niektórzy używają jej codziennie i efektów ubocznych nie zauważyli. Jak dla mnie taka częstotliwość jest wystarczająca, dzięki czemu mogę pozwolić sobie także na jakiś peeling w ciągu tygodnia. Jednak wierzcie - bez peelingu też obeszłoby się. Kocham, polecam i nie oddam!! Teraz Foreo wypuściła mini Lunę, która jest przeurocza i naprawdę malutka. Jeśli ktoś jest ciekawy jak działa szczoteczka soniczna - polecam zakupić sobie wersję najmniejszą, ponieważ jest najtańsza. A jak już ją poznacie - nie będziecie chciały się z nią rozstać. 

Do kupienia TUTAJ Foreo Luna 2
Do kupienia TUTAJ Foreo Luna mini 2
Do kupienia TUTAJ  Foreo Luna Play



3. Polar M400

Jeśli ktoś lubi sport, aktywność fizyczna nie jest mu obca, a dodatkowo motywuje go widok liczby spalonych kalorii - musicie mieć konieczie takiego cudaka u siebie! Jest funkcjonalny, bardzo stylowy, wygodny i dość długo działający przy umiarkowanej aktywności fizycznej. Długo zastanawiałam się nad jego zakupem, czytałam mnóstwo opinii, pytałam innych użytkowników, odwiedzałam blogi sportowe i fora. Owszem zdarzały się opinie mniej pochlebne, jednak nigdzie nie natknęłam się na negatywną opinię na temat Polara M400. Postanowiłam, że sprawię sobie w prezencie i odkładałam na niego pieniądze, ponieważ cena bywała różna, natomiast średnio w granicach 500zł (bez pasa CARDIO) do nawet 900zł (z pasem CARDIO). Sami przyznacie, że kwota do niskich nie należy. Jednak liczyłam się z większym wydatkiem i postanowiłam na niego odłożyć. Ku mojemu pozytywnemu zdziwieniu zakupiłam go w Decathlonie za 599zł już z pasem ;) Najtaniej ze wszystkich możliwych sklepów. Do tej pory jest dostępny online (stacjonarnie raczej w wersji białej niespotykany). W wersji białej, czarnej, różowej i niebieskiej - takie są dostępne kolory. Jak się spisuje? Świetnie jako zegarek, jako motywator, jako trener zaganiający do pracy, jako pulsometr. Mierzy tętno, liczy spalone kalorie, liczy czas spędzony na treningu, ma wiele opcji treningowych - bieganie, trening w budynku, spacer, pływanie i wiele innych. Dodatkowo Polar ma praktyczną aplikację dostępną na komputer oraz telefon, gdzie możecie ustawić swój profil aktywności, wybrać dyscypliny, jakie Was interesują, przeglądać swoje postępy oraz analizować treningi z tygodnia, miesiąca czy nawet dłuższego okresu czasu. Jak dla mnie idealne dla osób aktywnych - jeśli jesteście raczej typem kanapowca, wystarczy Wam zwykły pulsometr ;)

Możecie kupić TUTAJ


4. iPod Shuffle

Niezastąpiony, poręczny, wygodny, niezbędnik każdego zwolennika muzyki. Idealny na spacer, na rower, czy siłownię. Dla każdego i wszędzie. Uwielbiam za praktyczność, sporą pojemność, dobry dzwięk i wygodę w użytkowaniu. Co tu dużo pisać - muzyka może być z Tobą wszędzie tam, gdzie nie chcesz zabierać ze sobą telefonu. Dodatkowo ciekawe rozwiązanie z klipsem, dzięki czemu można przypiąć podczas treningu do koszulki, czy legginsów. Słuchawki długie, dobrze trzymają się w uszach. Wygląd minimalistyczny i idealny dla mnie. Muzykę łatwo przenieść z komputera do urządzenia poprzez usługę iTunes. 

Do kupienia TUTAJ

5. iPhone 6S Plus

I wisienka na torcie - idealny, wyczekany i wymarzony telefon. Wygląda pięknie, jest bardzo praktyczny i uniwersalny. Robi piękne zdjęcia, nagrywa filmy w doskonałej jakości. Mój codzienny towarzysz. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że mój egzemplarz przy niskich temperaturach i niskim poziomie baterii się wyłącza. Jednak idzie wiosna - mam nadzieję, że to rozwiąże problem. Pisałam o całej sytuacji w innej notce, gdzie wylałam całą swoją żółć odnośnie obsługi i praktyk stosowanych przez punkty Apple. Na pewno telefon oddam do serwisu (innego niż iSpot), ale wszystko w swoim czasie. Gdyby nie ten mankament - wszystko byłoby idealnie. Trochę mnie to zniechęciło to marki Apple, jednak telefon tak bardzo lubię, że mimo to nie zamieniłabym go na żaden inny. Coś w tym jest - jak już raz będziesz mieć w rękach iPhone, nie wrócisz do innego.

Do kupienia TUTAJ



Czytaj dalej »

niedziela, 29 stycznia 2017

Makijażowi ulubieńcy kosmetyczni 2016, czyli co mnie urzekło w mijającym roku.

Witajcie!

Pokazywałam Wam już ulubieńców z serii Pielęgnacja, czas na Makijaż/Kolorówka. Jeśli chodzi o kwestię makijażu, nie używam raczej pełnych palet kosmetyków. Są dni, gdzie używam tylko tusz do rzęs i kredki do brwi, a są takie gdzie mam pełny makijaż - raczej naturalny, rzadko kiedy wieczorowy (impreza, jakieś wyjście - owszem). Z reguły stawiam na makijaż pełny, lecz stonowany, lżejszy. W końcu makijaż ma sprawiać, że wyglądamy naturalnie, ale wyjątkowo - nie wychodzimy bowiem na co dzień na bal kostiumowy - obejdzie się więc bez masek. 


W ulubieńcach w tej kategorii znajdzie się coś do ust, coś do oczu, coś do twarzy i paznokci. Dla każdego coś dobrego - zaczynajmy!

USTA


1. Matte Crayon Lipstick - Matowa pomadka do ust w kredce - Golden Rose

O tych pomadkach w kredce wie już chyba każda kobieta, każda blogerka, czy vlogerka. Są to hity kosmetyczne wielu kosmetycznych maniaczek. Piękne kolory, kremowa i bardzo delikatna konsystencja, a przy tym niesamowicie napigmentowane odcienie. Pomadki w kredce mają piękne kolory, są dosyć trwałe i dają efekt matu na ustach, bez nadmiernego ich wysuszenia. Ja je uwielbiam, ponieważ każda znajdzie idealny kolor dla siebie - świetne na każdą okazję. Fakt, że nie można mieć podczas ich noszenia mega wysuszonych ust, bo pomadka nie będzie wyglądała estetycznie. Ale wypielęgnowane usta będą wyglądać bardzo dobrze. Ja je uwielbiam - mam słynny odcień 08,10,11,13 i kilka innych. 

2. Longstay Liquid Matte Lipstick - Matowa pomadka do ust w płynie - Golden Rose

Kolejny kultowy już produkt, który wielbię! Mam trzy odcienie - 03, 04 i 07 i kocham je tak samo mocno. 03 idealny na co dzień - chociaż ma lekką poświatę (wg mnie niezauważalną - jednak wiem, że niektórym nie odpowiada), 04 wpadająca w róż, 07 wpadająca w fiolet. Wszystkie są intensywne, ale wg mnie dosyć uniwersalne i każdej kobiecie powinien pasować. Pomadki są w postaci błyszczyku - za pomocą wygodnego aplikatora nakładamy go na usta (im mniej tym lepiej, łatwiej jest bowiem wzmocnić kolor, niż go rozjaśnić). Cienkie warstwy sprawią, że pomadka będzie utrzymywała się długo, nie tracąc na jakości - gruba warstwa może się zrolować i brzydko zasychać na ustach. Dobrze uprzednio nałożyć konturówkę, by ładnie wypełnić usta. Pomadka zastyga błyskawicznie, dzięki czemu nie musimy martwić się rozmazaniem. Na moich ustach utrzymuje się optymalnie 3-4 godziny. Podczas jedzenia, równomiernie schodzi - jednak nie warto nakładać kolejnej warstwy. Lepiej zmyć pozostałości i nałożyć nową.


3. Pomadka MAC Satin - kolor Faux

Zastanawiał mnie fenomen tych produktów. Korciło mnie od dawna, by mieć chociaż jedną pomadkę i szczerze? Ja jestem zachwycona. Może nie powala trwałością z uwagi na rodzaj formuły Satin - utrzymuje się na ustach bez jedzenia jakieś 2-3 godziny, jednak bez problemu możemy nałożyć kolejną warstwą i cieszyć się świetnym makijażem. Kolor typowy nude - w kolorze zbliżonym do koloru ust, jednak o ton ciemniejszym. Formuła kremowa, satynowa i wg mnie nawilżająca. Usta są miękkie, wykończenie nie jest matowe, ale i nie błyszczące. Coś pomiędzy - kolor świetny do pracy, na spotkanie, czy imprezę. Wg mnie strzał w dziesiątkę - jednak wg mnie powinny być trochę tańsze, bo w tej cenie myślę, że można znaleźć równie dobrą pomadkę o takiej samej lub lepsej jakości. Nie mniej jednak warto polować w Douglasie - ostatnio korzystając z promocji -30% na produkty do makijażu kupiłam dwie nowe pomadki MAC - Velvet Teddy oraz Mehr. Velvet Teddy trochę się bałam z uwagi na tony brązu, beżu - ale wiecie co? Kocham ją i noszę odkąd mam :D

W internecie można podejrzeć swatch'e tych kolorów, jednak nie ma to jak przetestować na własnych ustach. W internecie kolory trochę odbiegają od rzeczywistości - a na ustach też u każdego będą wyglądać inaczej. A Wy lubicie Maczki? 

Do kupienia:
Pomadki w kredce GOLDEN ROSE tutaj
Pomadki w płynie GR tutaj
Pomadki MAC tutaj



PAZNOKCIE


1. Lakiery Semilac

Czy komuś trzeba je przedstawiać? Myślę, że każdy zna je doskonale - szkoda mi osób, które są uczulone na hybrydę, przez co tracą szansę na taką trwałość i taki wybór kolorów. Dla mnie niesamowita wygoda i pewnego rodzaju luksus, że nie muszę codziennie lub co drugi, trzeci dzień malować paznokci. Kiedyś wydawałoby się to niewyobrażalne! Chwała wynalazcy tego cuda ;)
Dwa-trzy tygodnie z głowy, chociaż w moim przypadku z reguły dwa tygodnie, ponieważ dosyć szybko rosną mi paznokcie, przez co odrost wygląda nieestetycznie. Mimo wszystko - uwielbiam, kocham, polecam. Ulubione to Biscuit oraz ostatnio Berry Nude. 


Do kupienia:
Lakiery SEMILAC  tutaj


TWARZ I OCZĘTA


1. Make-up Primer KOBO 

Świetnie przedłuża trwałość makijażu, idealnie wygładza skórę, dobrze współpracuje zarówno z kremami BB, jak i podkładami. Podkład się nie roluje, nie ściera, idealnie stapia ze skórą. Makijaż dłużej zachowuje zdrowy wygląd i nie traci na jakości, nawet po kilku godzinach. Niewielka ilość wystarcza do pokrycia twarzy. Nie zatyka porów, nie powoduje wysypu (w moim przypadku nic takiego nie miało miejsca) i nie przetłuszcza dodatkowo skóry twarzy. 

2. Krem BB Gold SKIN79

Wydajny, idealnie dopasowujący się do skóry, przy tym nie tworząc maski. Jak na krem BB bardzo kryjący produkt, ale zachowując przy tym świeży i naturalny wygląd. Cera jest nawilżona, rozpromieniona i ujednolicona. Krem jest mega wydajny, kolor w tonacji raczej chłodniejszej - nie ma wg mnie żółtych tonów, raczej różowe. Nie jestem specem od formuł kremów BB, ale do mojego odcienia skóry dopasowuje się idealnie. Nigdzie się nie odznacza, nie przyciemnia, ani nie rozjaśnia. Jest jak niewidzialna otoczka, która upiększa cerę, nie szkodząc jej, a wręcz odżywiając. 

3. Eyeliner z serii Eveline Celebrities

O tych eyelinerach trąbię na prawo i lewo, ponieważ są wg mnie najlepszymi tego typu produktami na rynku! Cienki, bardzo precyzyjny pędzelek, formuła płynna - nie żelowa, dzięki czemu nie zasycha w opakowaniu. Jest mega wydajne - jedno opakowanie służy mi dobre 5-6 miesięcy, nie tracąc przy tym na jakości! Najlepszy jest w kolorze czarnym i brązowym - są mega napigmentowane, dzięki czemu jedno dosłownie pociągniecie wystarczy do idealnie cienkiej i precyzyjnej kreski. Mam fioletowy i granatowy - i o ile granat jest równie ciemny, o tyle fiolet jakby bardziej rozwodniony, rzez co aplikację trzeba powtarzać (jednak kolor w efekcie piękny).
Kreska to mój codzienny element makijażu - czasem cieńsza, czasem grubsza, czasem krótsza, czasem dłuższa. Jednak nieodzownie to mój znak rozpoznawczy - kreskę mam ZAWSZE. Używałam kilku produktów, eyeliner w żelu, w pisaku, we flamastrze, kajal lub pędzel z gąbeczką. Żaden, ale to na prawdę żaden nie spisywał się choć w połowie tak dobrze jak ten. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam. Wiele osób  mojego polecenia kupiło i nikt nie złożył reklamacji ;) I wierzcie mi - nie trzeba mieć umiejętności, by namalować nim kreskę. Wystarczy nietrzęsąca się ręka i macie idealną kreskę na oku ;)

4. Mary Lou Manizer theBalm 

Rozświetlacza kiedyś nie umiałam nakładać, wydawał mi się zbędnym dodatkiem - odkąd mam, gości na twarzy zawsze. Ma piękny, szampański, złoty odcień, który doda blasku każdej cerze. Nie można sobie nim zrobić krzywdy, jedynie dodać buzi promiennego i zdrowego wyglądu. Jest wydajny, uniwersalny i łatwo dostępny. Posłuży do rozświetlenia w kącikach oczu, skroni, czubka nosa czy miejsca nad ustami. Idealny do codziennego makijażu, jak i wieczorowego. Dzięki niemu zawsze zabłyśniesz. 

5. Tusz do rzęs MAC InstaCurl Lash

Świetnie rozdziela (po kilku użyciach), wydłuża, podkręca, pogrubia. W szczotce ma mechanizm, który po przekręceniu wygina szczotkę w łuk, dzięki czemu podkręca rzęsy jak zalotka. Ciekawa rozwiązanie, praktyczne i daje efekty - a to najważniejsze. 

6. Kremy BB Dr.G

Świetne, nawilżające, dobrze kryjące, w kilku różnych odcieniach i formułach,a dodatkowo z SPF30 lub SPF50. Są odcienie z tonami żółtymi, różowymi. Znajdą się kremy dla bladzioszków i tych o cerze oliwkowej. Na obecną chwilę najbardziej do gustu przypadła mi wersja Bright +
Idealnie stapia się ze skórą, nawilża, wygładza, kryje - co ma zakryć, nie zapycha porów, wyrównuje koloryt, nie przesusza, nie uczula, nie podrażnia. Współgra z pudrami matującymi - makijaż jest trwały, nieskazitelny przez cały dzień. 


Do kupienia:
Produkty KOBO tutaj
Krem SKIN79 tutaj
Krem BB Bright+ DR.G tutaj
Tusz do rzęs MAC tutaj
Eyeliner EVELINE tutaj
Rozświetlacz theBalm tutaj



Znacie moich ulubieńców? Które produkty są też Waszymi ulubionymi? A może polecacie coś, czemu warto się przyjrzeć bliżej? 








Czytaj dalej »

sobota, 28 stycznia 2017

Jak iSpot robi klienta w balona, czyli módl się, by Twój iPhone był bezawaryjny!

Moi Drodzy!

Mam dla Was małą anegdotę, radę dnia! Przeczytajcie koniecznie. 

Nie szukajcie problemów, gdzie ich nie ma. A dlaczego? Bo inni mogą mieć z Wami jeszcze większy problem. 
Ten post jest spontaniczny - miał powstać, później się rozmyśliłam i wreszcie zdecydowałam TO TRZEBA NAPISAĆ! 😡

Opiszę Wam sytuację, która przytrafiła mi się całkiem niedawno, bo zaledwie tydzień temu. W sumie, aż tydzień czasu chyba potrzebowałam, by ochłonąć i racjonalnie podejść do tematu. I wiecie co - w tej kwestii nie da się być racjonalnym.

Macie cele? Plany? Jakieś zachcianki? Marzenia?
Kto ich nie ma.
Moim takim drobnym marzeniem/kaprysem/zachcianką był zakup iPhone'a. Zawsze wierna Androidowi, chciałam coś zmienić - jak to kobiety, przychodzi czas na zmiany. Mój czas nadszedł. 
Padł wybór - iPhone 6S Plus. Model wypatrzony, cel podróży obrany - w drogę.

Telefon kupiłam w jednym z punktów iSpot. Wszystko ładnie, pięknie, obsługa na medal - przesłodzona uprzejmość, fachowa obsługa, pełen profesjonalizm. 

Minęło pół roku odkąd mam telefon - no mówię Wam MIODZIO. Telefonem jestem zachwycona, pod każdym względem. Ale, ale - czy każda bajka ma happy end? Otóż tak - bajki owszem, ale to jest życie. W życiu nigdy nie jest kolorowo.

Przyszła zima. Na co komu ta zima? Chociaż może to i dobrze, że przyszła - śnieg, sanki, te sprawy. No i jeden mankament, który nie pojawiłby się, gdyby nie zima. Dziękuję zimie za olśnienie!

Na dworze zimno, ale nadal na plusie. Telefon - no bajka! Bajka trwa, póki bateria powyżej 50% i ciepło na dworze. UWAGA! Mamy problem! Bateria <50% i temperatura niska (nadal na plusie). Wyciągam telefon - w końcu trzeba zadzwonić, czy też sprawdzić co nowego na Insta słychać i co? Jak on może - ten mój ukochany, ulubiony telefon? Wyłączył się? No nie, przecież bateria jeszcze jakoś ciągnie...hmm, próbuję włączyć...KOMUNIKAT: podłącz ładowanie?! Ale jak to?

No nic mówię zimno, wrócę do domu - popatrzę co i jak. Wracam, telefon się włącza. No nic myślę - przypadek. Sprawdzam Instagram - wszystko gra. 

Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że sytuacja niby losowa - powtórzyła się. No nie! Kupujesz telefon za takie pieniądze, to oczekujesz TAKIEGO telefonu. Mówią za jakość się płaci. Tu nie ma prawa nic się psuć, zawieszać - o nie! Klient płaci, klient wymaga. Tak myślałam. O ja naiwna!

Znalazłam artykuł - o jak się okazuje prawdopodobnie wadzie fabrycznej? Dlaczego ja? No po prostu scenariusz na kolejny odcinek tego kultowego programu. Czytam, szukam, rozmyślam. 




Decyzja - jadę tam, gdzie kupiłam telefon. Tam na pewno ten uprzejmy Pan, co sprzedawał mi telefon przyjdzie z pomocą. Taaa - chyba w snach. Dajcie spokój - wiedziałam, że jak się kupuje coś to z ręki Ci jedzą, a jak zgłaszasz problem - bye, ale że aż tak się zaskoczę!

No do dzisiaj mi krew w żyłach pulsuje, jak sobie przypomnę. 

Otóż Moi Drodzy! Punkt iSpot w Blue City - rewelacja! Pośmiejcie się ze mną.
Ooo mówię jest ten miły Pan - mogę zapytać o coś? I owszem na tym etapie uśmiech zniknął. 

Opowiadam sytuację, spinam się jak pośladki podczas przysiadów i co. Telefon trzeba zostawić, a oni przekażą do serwisu. Mówię OK, dopytuję o szczegóły. Pomijam fakt, że zdjęliby szkło, które miało być najlepsze pod Słońcem i odporne na bombę - a ukruszyło się przy pierwszym lepszym kontakcie z innym urządzeniem (lekko otarte o siebie). Myślę sobie trudno - kasa w błoto, bo muszą otworzyć telefon (nie sądzę, by szkło miało wpływ na wyłączanie się telefonu). 

Dobra przełknięte - jaki czas oczekiwania? Do 8 dni roboczych. W porządku - wobec tego telefon zastępczy, jak w każdym innym serwisie lub punkcie obsługi czy też salonie telefonii komórkowej. Liczyłam, że dostanę jakiś stary model, niedomagajacy, lecz sprawny. 

Nie nie nie - tu się mylicie! Telefon zastępczy dostaniecie, ale za kaucją zwrotną - uwaga 800zł!! W dodatku kaucja równa jest wartości telefonu, jaki proponowali w ramach "zastępstwa". Otóż iPhone 5C - zapewniony model w ramach gwarancji, jaką posiadam o ile uiszczę dodatkową zawrotną kwotę kaucji. 

Śmiech ogarnął mnie dlaczego?
Ponieważ oddaje im w ręce telefon o wartości prawie 5-krotnie większej niż to urządzonko, nie dostając tym samym gwarancji, że otrzymam telefon w stanie identycznym, w jakim opuścił moje ręce. I kto wówczas odda mi pieniądze? 
Może ja powinnam zażądać kaucji zwrotnej o wartości mojego telefonu? 

Tym oto sposobem - Apple ma u mnie wielki minus! Oczywiście nie zostawiłam telefonu, bo wkurzyła mnie cała sytuacja. Myślę, że nie problemem jest telefon, bo jakiś bym pożyczyła, albo nawet byłabym bez niego ten tydzień. Dla zasady i głupich wymysłów nie godzę się na to!

Nie godzę się na takie podejście do klienta! Nie godzę się na takie traktowanie! Nie godzę się na kaucje i to w takich kwotach, zostawiając sprzęt dużo droższy! 

Powiem tak - telefon działa, jedynie niska temperatura i bateria poniżej 50% sprawia, że telefon jest bezużyteczny. To nie powinno mieć miejsca w telefonach takiej marki i tak drogich. Płacę wymagam, ale widzę, że nie zawsze! 

Skoro to wada fabryczna - czemu firma nie ogłosiła tego oficjalnie? Czemu telefony nie są wymieniane? Przeczytajcie artykuł/notkę - sytuacje nie są jednostkowe. Wiele osób ma z tym problem, ale najwyraźniej za mało zgłoszeń, by producent coś z tym zrobił.

Napisałam, co wiedziałam. Swoją opinię mogę wyrazić - mam do tego prawo. Udam się do innego autoryzowanego serwisu, bo iSpot mnie już nie zobaczy. A problem nadal istnieje. 






Wiem - niektórych kwestii przeskoczyć, czy ominąć się nie da. Jednak można przekazać to klientowi w inny sposób, który przyjęłabym może inaczej. Inaczej to ubrać w słowa, inaczej podejść. Nie trzeba być we wszystkich wypowiedziach aroganckim, bo pracuje się w iSpot. 

Chciałam to tylko napisać, by uprzedzić, poinformować i przygotować na konfrontację. Ktoś jeszcze ma "wadliwy"egzemplarz? Jakieś rozwiązania/sugestie? 




Czytaj dalej »

Wspomnienie ostatnich ciepłych dni, czyli 5-lecie Elfa Pharm Polska. Relacja.

Witajcie!

Jak Wam się rozpoczął rok Moi Mili? Śnieg nadal za oknem, zima trwa pełną parą - chciałabym Wam umilić te chłodne chwile i zaprosić Was na relację ze spotkania, na którym miałam okazję zostać zaproszona. Niezmiernie dziękuję firmie Elfa Pharm Polska, bo dzięki Wam miałam okazję spędzić to 5-lecie z Wami i cieszyć się wspólnie tym sukcesem, a przy okazji zwiedzić piękny (chociaż skażony SMOG-iem) Kraków. 
Zapraszam Was do przejrzenia zdjęć - pisać nie będę wiele, bo zdjęcia mówią wszystko ;) 


Miejsce spotkanie było świetnie komponujące się z wydarzeniem - gościła nas Barka w Krakowie. Wspaniałe, klimatyczne i bardzo oryginalne miejsce - polecam zajrzeć, gdy będziecie w okolicy. 



Na spotkaniu marka zapewniła wiele atrakcji, między innymi: zaprezentowane zostały nam nowe linie kosmetyczne oraz zapowiedzi. Dzięki obecności trychologa z Wawer Clinic każda chętna mogła zbadać swoje włosy oraz skonsultować się ze specjalistą jak je pielęgnować i o nie dbać oraz zorganizowanie były warsztaty z tworzenia wianków z dziewczynami z Zielony Stół co sprawiło każdej uczestniczce nie lada gratkę. Jednak najlepsze w tym wszystkim było to, że mogłyśmy spotkać się z marką, porozmawiać i lepiej się poznać, a nie ma nic cenniejszego jak budowanie relacji i miło spędzony czas w doborowym towarzystwie. 


A na zdjęciach z moją kochaną Madzią z bloga Zdrowa i Piękna - koniecznie wpadnijcie do niej ;)



Takie nowości zaprezentowała nam marka, które swoją drogą bardzo polubiłam. Markę cenię za świetne jakościowo produkty, z naturalnymi składami, a przy tym są niedrogie i dobrze dostępne - zarówno w sklepie online oraz w sklepach stacjonarnych. 














A na koniec ja w swoim własnoręcznie uplecionym wianuszku. Mi się bardzo podoba, a Wam? To takie miłe wspomnienie ciepłych i słonecznych dni, które mam nadzieję przywołają wiosnę :D 




A na koniec zapraszam Was na stronę producenta, który zorganizował to świetne spotkanie. Odwiedzajcie też FB, gdzie są na bieżąco informacje o nowościach czy akcjach promocyjnych.



Czytaj dalej »

piątek, 13 stycznia 2017

Fit inspiracje, czyli ulubione marki z odzieżą sportową.

Witajcie!

Dzisiaj post z cyklu fit inspiracji, czyli w tej notce pokażę Wam w czym ćwiczyć. Bo czy nie każdą kobietę do ćwiczeń motywuje zakup nowego ubrania? Mnie zdecydowanie! Na rynku jest mnóstwo marek odzieży sportowej - wszystkim znane marki Adidas, Nike czy Reebok. Ale nie o nich będę w dniu dzisiejszym pisać. Pokażę Wam ubrania, które uwielbiam - są przetestowane, sprawdzone w ekstremalnych warunkach, zarówno w domu, na siłowni, jak i na dworze. 
Zapraszam do lektury i piszcie w komentarzach koniecznie - które marki Was urzekły i czy macie chrapkę na konkretne modele.

CARDIO BUNNY


Świetnie dopasowane, oryginalne wzory. Sprawdzają się do ćwiczeń siłowych, jak i kardio. Nie prześwitują, nie wycierają się, kolor nie spiera się i nie staje się bledszy. Są dobrze przylegające, nic nie odstaje, nic nie spada, nie zsuwa się podczas ćwiczeń. Nie są to biodrówki, dzięki czemu przy przysiadach nie musimy się obawiać o "nietuzinkowe widoki". W promocji można dorwać je za 99zł - należy dobierać swój rozmiar. Jak zazwyczaj nosicie S - taki też kupujcie. Przyciągają wzrok, ale to nie to jest najważniejsze. Priorytetem jest fakt, że spisują się rewelacyjnie. Są elastyczne, mocno przylegające,a przy tym nie krępujące ruchów.  Materiał to 82% PES, 18% EL







ARROW SPORTSWEAR


Dotychczas myśleliście, że jasne legginsy nie nadają się do uprawiania sportu, bo są prześwitujące i cały tyłek widać? Z tymi legginsami jest to niemożliwe. Legginsy mają unikatowe wzory - są też dostępne w wersjach ciemniejszych. Mnie osobiście urzekła ta kolorystyka i nie żałuję, że mam aż trzy pary. Wystarczy jasna bielizna i wierzcie - nic nie widać.  Legginsy są bardzo rozciągliwe, dobrze dopasowane, oryginalne i nie widać zupełnie potu. Dobrze przepuszczają powietrze, dzięki czemu nie pocicie się nadmiernie jak w zwykłych bawełnianych spodniach. Polecam z czystym sumieniem - mają nieco wyższy stan, co pozwala na wykonywanie różnych form aktywności fizycznej. Dodatkowo ich atutem jest to, że można nosić je nie tylko na treningi, ale i na co dzień - dodają charakteru i unikatowości naszej stylizacji. Rozmiarówka raczej standardowo - noszę S i te także mam w takich rozmiarach. 




GYM HERO



Polska marka, która szturmem podbija Internet, media społecznościowe i gości na co raz większej ilości siłowni. Dlaczego? Marka tworzona z pasją przez wspaniały zespół dla osób ceniących sobie nie tylko wygodę, komfort i praktyczność, ale i wygląd oraz funkcjonalność. Marka nieustannie się rozwija tworząc co raz to lepsze kolekcje i piękniejsze ubrania. Mam z tej marki najwięcej par legginsów i są to legginsy z pierwszych kolekcji oraz z najnowszych - jakościowo te nowsze to totalne HITY! Pierwsza kolekcja miała to do siebie, że lekko prześwitywała - z uwagi na zastosowanie cieńszego materiału, dodatkowo biały materiał od wewnątrz to potęgował. Obecnie mimo białego podszycie legginsy nie przebijają, nie prześwitują, są lepiej dopasowane, przez to podkreślają kształty, jakie udało się wypracować - albo jakie planujemy ukształtować. 
W tych legginsach wygląda dobrze każda kobieta - czy to w rozmiarze XXS, czy w L lub XL. Każda kobieta może poczuć się w nich wyjątkowo, a przez to nabiera więcej odwagi do tego, by wziąć się za siebie. Nie ważne jak wyglądasz - ważne jak się czujesz i chcesz zrobić coś dla siebie, a to już na prawdę dużo pomaga. 
Na stronie można przeczytać:

Nasze legginsy damskie wykonane są z doskonale oddychającej tkaniny, szybko odprowadzającej wilgoć od skóry, co w znaczy sposób poprawia komfort podczas treningu dodatkowo w składzie materiału znalazły się jony srebra, które mają działanie antybakteryjne. Dodatkowo legginsy wykończone są szwami, które rozciągają się razem z materiałem, nie podrażniając przy tym skóry i nie krępując ruchów, a innowacyjna gumka ukryta w elastycznym pasie wszystkich naszych legginsów, zapobiega ich rozciąganiu i utrzymuje legginsy sportowe we właściwym miejscu w trakcie treningu. Wszystko to sprawia, że legginsy Gym Hero idealnie nadają się na siłownie, jogę, fitness, do biegania lub jako casualowe wykończenie Twojej oryginalnej kreacji.

Mam kilka par i już z niecierpliwością czekam na nową kolekcję. Przysłowiowo można nazwać mnie GymHeroHolikiem, ale dobrze mi z tym. Uwielbiam te ubrania za design, praktyczność, świetne i wyróżniające się wzory, wygodę. Legginsy dobrze trzmyają się na tyłku podczas każdych ćwiczeń - w domu, na siłowni, w plenerze. Są oddychające, komfortowe, idealnie dopasowane - przez co nie podrażniają podczas wysiłku skóry. Z rozmiarami lepiej wcześniej się doradzić - ja mam większość w rozmiarze XS, co odpowiada wg mnie raczej rozmiarowi S, jednak gdybyście decydowały się na legginsy ocieplane (idealne do biegania w chłodne dni) bierzcie rozmiar większy niż zazwyczaj w Gym Hero - są bowiem wykonane z grubszego i sztywniejszego materiału, co może spowodować, że nie zmieścicie się w nie - gdy wybierzecie rozmiar ten co zawsze. Marka dosyć często robi promocje, wyprzedaże, czy inne akcje rabatowe - obserwujcie na bieżąco ich Facebooka lub profil na Instagramie, a nie przeoczycie żadnej okazji.





H&M kolekcja sportowa



Ostatnim już elementem, jednak nie mniej ważnym - o ile nie ważniejszym podczas uprawiania jakiegokolwiek sportu są biustonosze sportowe. Dbając o swój biust podczas wysiłku sprawiamy, że ta część ciała chroniona jest przed trzęsieniem - podczas treningu na trampolinach, czy bieganiu, podtrzymuje biust, gdy ćwiczymy siłowo a dodatkowo nie przeszkadza nam w aktywności fizycznej. 
Na zdjęciu przedstawiam Wam moje ulubione biustonosze/topy do uprawiania sportów o przeciętnym natężeniu. Rzadko biegam, na trampoliny też nie chodzę. Wystarczają mi w takich sytuacjach biustonosze do wysiłku o średnim natężeniu. Muszą bowiem podtrzymywać solidnie, nie utrudniając przy tym oddychania. 
Poniższe modele są wykonane z dosyć miękkich i elastycznych materiałów, pozwalających swobodnie ciału oddychać, ale na tyle sztywnych, by biust podczas ćwiczeń trzymany był w ryzach. Nie mają dodatkowego usztywnienia, czy poduszek wewnątrz - mi osobiście to nie przeszkadza, bo i tak zawsze mam na sobie koszulkę. Najważniejsze, by biust był tam gdzie powinien - nie na pępku, gdy swobodnie biegałabym na bieżni. Takie modele to koszt w granicach 39-69zł. Wszystko zależy od kolekcji, od tego czy w danym momencie są promocje itp. Wg mnie warto przyjrzeć im się z bliska, modeli jest mnóstwo i każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. 



To jak - czujecie się skuszone? 
Które ubranka najbardziej przypadły Wam do gustu?



Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...