niedziela, 4 czerwca 2017

Nagroda w konkursie i nowości do testów - marka EVREE.

Witajcie!

Dzisiaj krótki post o kosmetykach, jakie w najbliższym czasie będę testować dzięki wygranej w konkursie! Markę Evree znam nie od dzisiaj, dlatego wielką radość sprawiła mi tak ogromna paczka produktów. W paczce znalazło się mnóstwo hitów, kilka znanych mi produktów i kilka zupełnych nowości. 


Paczka zawierała:
  • Olejek pod prysznic Multioils Bomb
  • Peeling do ciała Multioils Bomb
  • Olejek do ciała Gold Argan
  • Balsam do ciała Instant Help
  • Peeling do stóp 
  • Nawilżający olejek do twarzy
  • Peeling do twarzy
  • Płyn micelarny
  • Tonik różany do twarzy
  • Regenerujący krem do rąk


Olejki do ciała i twarzy miałam już okazję testować wcześniej, o czym możecie przeczytać TUTAJ (olejek do twarzy różany), TUTAJ (olejek do ciała POWER FRUIT), TUTAJ (krem do rąk), TUTAJ (peeling do stóp). Obecnie używam toniku różanego, płynu micelarnego oraz serii Multioils Bomb. Powiem tak - moja miłość do marki Evree trwa. Produkty świetnie działają, pięknie pachną, robią kawał dobrej roboty o czym świadczą pozytywne recenzje w sieci. Macie spośród produktów swoich ulubieńców? 



Markę Evree możecie znaleźć:




Czytaj dalej »

Pure Advanced Eye Renewal Serum - recenzja serum pod oczy marki Orphica.

Witajcie!



Mam dzisiaj dla Was recenzję fenomenalnego produktu, który miałam okazję stosować przez ostatni miesiąc regularnie. Mowa tutaj o Serum pod oczy PURE marki ORPHICA. Dlaczego pozwoliłam sobie na użycie takiego stwierdzenia? Otóż z czystym sumieniem i bez ogródek stwierdzić mogę, że to dotychczas najbardziej zaskakujące i działające serum tego typu, jakie miałam okazję używać.

O fenomenie firmy chyba nie muszę nikomu pisać - marka znana jest z kultowej odżywki do rzęs REALASH oraz właśnie z tego serum. Myślę, że wiele można byłoby pisać na jej temat. Pozwolę sobie na przytoczenie kilku wypowiedzi osób, które miały okazję je używać.



"#realash otwierają oczy na świat"
@sauria80

"Moja miłość ❤"
@paatisoo

"Zaglądnijcie na ich IG (…) kosmetyki wykonywane są na bazie produktów naturalnych dlatego wszelkim podrażnieniom, reakcjom alergicznym mówimy NIE!"
@joabari

"Po 3 miesiącach firanki zamiast rzęs moje #falsieslashes mega produkt. Polecam #Realash"
@not_so_flawlessxx

"Najlepsze na świecie serum pod oczy i odżywki do rzęs oraz brwi POLECAM"
@agnieszka_laszczka


źródło: https://www.orphica.pl/orphica-pure-serum-pod-oczy.html
O MARCE 


ORPHICA o sobie:

~~Naszą misją jest "Real You", czyli "Prawdziwa Ty". Chcemy pomóc Ci odkryć Twoje naturalne piękno i podkreślić wszystkie atuty. Naszym celem jest to, abyś pokochała siebie taką, jaką jesteś – ponieważ jesteś piękna.

Świat marki tworzą starannie dopracowane produkty, o wysokiej skuteczności i innowacyjności. ORPHICA została stworzona dla kobiet, które cenią najwyższą jakość i poszukują najlepszych rozwiązań.~~

ORPHICA to: BEZPIECZEŃSTWO, ZAUFANIE, INNOWACYJNOŚĆ.





OD PRODUCENTA:

PURE – SERUM POD OCZY – 15 ML


PURE to serum, dzięki któremu będziesz mogła kompleksowo zadbać o delikatną skórę pod oczami. Produkt świetnie odżywia i wygładza skórę. Perfekcyjnie dobrane składniki opóźniają proces pojawiania się zmarszczek. Serum PURE poprawia także nawilżenie skóry, wzmacniając jej barierę hydrolipidową oraz chroni komórki przed działaniem wolnych rodników.
PURE intensywnie ujędrnia i regeneruje. Dzięki niemu zapomnisz o cieniach i opuchnięciach pod oczami. Serum poprawia także koloryt skóry i delikatnie ją rozświetla. Wystarczy tylko kilka kropel, aby Twoje spojrzenie nabrało blasku i świeżości!

Lekka, szybko wchłaniająca się formuła serum PURE nie pozostawia tłustej warstwy, a jego aplikacja jest niezwykle łatwa. To idealne rozwiązanie dla każdego rodzaju skóry, dlatego możesz używać go bez jakichkolwiek obaw! Jedno opakowanie wystarcza na 6 miesięcy stosowania.

Unikalna, lekka formuła PURE to kompozycja idealnie dobranych składników i naturalnych ekstraktów, które zapewniają kompleksową pielęgnację Twojej delikatnej skóry pod oczami.
W składzie serum znalazł się m. in. olej abisyński, który poprawia kondycję skóry i pozostawia ją gładką, elastyczną oraz miękką w dotyku. Hialuronian sodu wzmacnia barierę hydrolipidową skóry, a kolagen pomaga utrzymać odpowiednie nawilżenie naskórka. Dodatkowo kompleks nawilżający w naturalny sposób wiąże wodę, asymilując ją w naskórku. Zawarta w serum elastyna opóźnia proces starzenia się oraz dodaje skórze elastyczności. Wyciąg z plechy algi morskiej, ekstrakt z kwiatu pomarańczy i ekstrakt z granatu mają działanie antyoksydacyjne, a ekstrakt z kiełków krokosza barwierskiego poprawia napięcie skóry.

Witamina A zapobiega rogowaceniu naskórka. Witamina E działa kojąco i przeciwzapalnie, a witamina B3 wygładza i widocznie poprawia strukturę oraz koloryt skóry. Wyciąg ze śluzu ślimaka działa na skórę odżywczo oraz ujędrniająco. Ekstrakt z kwiatu Spilanthes Acmella zwiększa gęstość i sprężystość skóry, działając jak naturalny lifting.

Takie połączenie składników daje gwarancję najwyższej jakości i bezpieczeństwa. PURE nie powoduje podrażnień skóry i nie wywołuje alergii. Dzięki niemu spojrzenie staje się świeże i pełne blasku. Bez obaw mogą go stosować osoby z bardzo delikatną, suchą i wrażliwą skórą. Serum, wraz z innymi produktami marki ORPHICA, stanowi idealne dopełnienie codziennej pielęgnacji.


JAK STOSOWAĆ?


Ciesz się nawilżoną, gładką i zadbaną skórą pod oczami dzięki PURE. Wystarczy, że za pomocą pipety nałożysz kilka kropel serum na oczyszczoną skórę pod oczami, a następnie delikatnie wmasujesz produkt okrężnymi ruchami.
Serum należy stosować raz na dobę – przed snem. Pamiętaj, że optymalne rezultaty osiągniesz przy regularnym stosowaniu produktu.



Produkty marki ORPHICA:

REALASH Odżywka do rzęs
BROW Odżywka do brwi
PURE Serum pod oczy
ARROW Kredka do oczu
EDGE Eyeliner w kredce
UP Tusz do rzęs




MOJA OPINIA:

Fakt, że produkty pod oczy są ważnym elementem codziennej pielęgnacji jest chyba wiadomy każdej dbającej o siebie kobiecie. Nie jest prawdą, że kobiety w wieku poniżej 30-go roku życia nie powinny używać produktów do pielęgnacji okolic oczu, ponieważ są jeszcze zbyt młode na tak zaawansowaną pielęgnację. Nic bardziej mylnego - wg mnie lepiej zapobiegać, niż leczyć i w tym oto przypadku również zgadzam się w pełni z tym stwierdzeniem. Jeśli chodzi o kremy pod oczy, serum czy inne kosmetyki o tym przeznaczeniu używam od 25-go roku życia. Już bowiem zauważyć można, że skóra zaczyna być lekko odwodniona, przesuszona i wymaga szczególnej pielęgnacji i dbałości o jej ładny, świeży, młodzieńczy wygląd. Miałam już mnóstwo kremów, serum w postaci kremu, olejku czy też żelu. Owszem - wiele produktów sprawdzało się u mnie bardzo dobrze, z wielu byłam bardziej lub mniej zadowolona. Każdy produkt dedykowany właśnie tej partii twarzy miał się spisywać w tej roli idealnie. Nie zawsze jednak tak było. Jak tylko przyszło do mnie to serum pokładałam w nim wielkie nadzieje. Moja skóra wokół oczu jest bowiem codziennie narażona na niesprzyjające warunki zewnętrzne (jak klimatyzacja, słońce czy też zanieczyszczenie powietrza). Okolice wokół oczu często miewam podpuchnięte, posiniałe, bardzo suche, w pewnych momentach nawet zwiotczałe i pozbawione jędrności. Od produktu wymagałam więc wiele. Co prawda nie mam lat 50-ciu, jednak zbliżam się do magicznej 30-tki, czyli wieku, gdzie pielęgnacja okolic oczu powinna być codziennością i niezbędnym krokiem pielęgnacyjnym, jeśli chcę, by moje spojrzenie było pełne blasku, energii i pozbawione opuchnięć, czy zmarszczek. Wiadomo zmarszczki będą, ale jeśli są produkty, które mogą opóźnić ten proces starzenia lub chociażby zniwelować lub zmniejszyć jego widoczność to dlaczego tego nie robić.

Serum PURE marki ORPHICA to mój pierwszy produkt, jaki miałam okazję poznać i tym samym rozkochać się w tej firmie. Dlaczego? Ponieważ producent nie tylko obiecuje, ale i spełnia oczekiwania klientów. Przynajmniej moje oczekiwania spełnił w 100%. Jedyne czego żałuję to brak uwiecznionych na zdjęciach zmian, jakie dostrzegłam po miesiącu regularnego stosowania serum. Następnym razem pierwsze co zrobię to zdjęcie PRZED, by po określonym czasie móc wykonać zdjęcie PO i pokazać Wam magię. 

Serum zamknięte jest w białej, szklanej buteleczce o pojemności 15ml. Do aplikacji serum służy wygodna pipeta, dzięki której możemy higienicznie dozować produkt bezpośrednio na palec. Serum jest tak bogate, że niewielka jego ilość wystarcza do pokrycia nim okolic oczu. Jest bogate, ale konsystencja zaskakująco lekka i przyjemna. Jest to produkt gęsty, ale przypominający bardziej lotion niżeli balsam. Naprawdę bardzo przyjemna konsystencja o mlecznym zabarwieniu. Serum nałożone na skórę daje uczucie lekkiego chłodu, co bardzo uprzyjemnia użytkowanie. Nie lepi się i nie klei, nałożone w okolicach oczu wchłania się błyskawicznie pozostawiając niemal natychmiastowe uczucie ukojenia i nawilżenia. Skóra pod oczami pije to serum niemal natychmiast, co tylko udowadnia jak je lubi i czeka na każde wieczorne zastosowanie. 

Jak dla mnie kropla wystarczy do pełnej aplikacji. Stosuję już ponad miesiąc, a pozostała jeszcze ponad połowa opakowania (trochę to smutne, bo za jakiś miesiąc nie będę miała go już w swojej toaletce). Myślę, że serum powinno wystarczyć na 3-4 miesiące codziennego używania. Wydaje mi się, że jak na taką pojemność to całkiem przyzwoita wydajność. Serum należy zużyć w przeciągu 6 miesięcy od otwarcia, więc dla osób używających go nieregularnie myślę, że jest to optymalny czas do zdenkowania. 

Serum nie ma mocniej wyczuwalnego zapachu, co mi się podoba, ponieważ jego używanie to czysta przyjemność. Jest bardzo subtelny, świeży i delikatny. 

Serum działa od pierwszego użycia, co może zadowolić osoby, które chcą dodać spojrzeniu blasku i witalności przed większym wyjściem. Przed randką czy przed imprezą sprawdzi się idealnie jako koło ratunkowe po całodziennym intensywnym dniu. Wystarczy nałożyć grubszą warstwę serum na noc przed pójściem spać, a obudzimy się z całkowicie nowym, odmienionym spojrzeniem. Sprawdziłam - działa!


Przy regularnym stosowaniu działa oczywiście lepiej, ale awaryjnie spisuje się też na medal. Po miesiącu zauważyłam wiele zmian. Między innymi spojrzenie nabrało wyrazu, nie ma mowy o obudzeniu się z worami pod oczami - wystarczy trochę więcej serum przed snem i worków brak. Skóra pod oczami stała się ujednolicona, koloryt wyrównany, zasinienia zostały zniwelowane. Skóra jest bardziej rozświetlona, napięta i jędrna. I największe zaskoczenie - zmarszczki wokół oczu zostały niemalże wyprasowane! Są jakieś widoczne kreseczki, ale przy mocniejszym zmarszczeniu oczu. Wcześniej nie musiałam marszczyć, a zmarszczki mimiczne były zauważalne. Teraz muszę mocniej się postarać, by się pojawiły. To dla mnie zupełne zaskoczenie i miła niespodzianka. Skóra wokół oczu jest gładziutka i nawilżona. Spojrzenie jest świeże i rozświetlone. Serum zapewniło mi o kilka lat młodszy wygląd - dzięki takim produktom wyglądam młodo, zdrowo i promiennie, a czy nie o to chodzi NAM KOBIETOM? 

Z czystym sumieniem polecam i wiem jedno - to z pewnością nie koniec mojej przygody z marką ORPHICA. Marka zdobyła moje serce i z pewnością będę do niej wracać w przyszłości. 

Dopisuję się pod wszystkimi pochwalnymi opiniami i stwierdzam, że ORPHICA to marka, która powinna gościć w domu każdej kobiety, dbającej o piękny i młody wygląd.

Marki poszukujcie pod poniższymi adresami:








Czytaj dalej »

wtorek, 16 maja 2017

ANX Total Repair - płynne złoto i płynne szkło. Czy odżywki do paznokci marki Bielenda są godne uwagi?


Witajcie!

Nie od dzisiaj wiadomo, że piękne i zadbane dłonie to wizytówka każdej kobiety. Jeśli dłonie są nawilżone, skóra miękka i delikatna w dotyku aż przyjemnie na takie dłonie się patrzy. Nic nie rzuca się w oczy bardziej niż suche, spierzchnięte dłonie i niezadbane paznokcie z suchymi, niejednokrotnie postrzępionymi i suchymi skórkami. Znacie to zjawisko? Zimą skóra dłoni wymaga zaawansowanej pielęgnacji, a sam krem nie wystarcza, by wszystko wyglądało jak należy. Jeśli mamy już wypielęgnowane dłonie - czas na paznokcie. I tutaj sprawa wygląda różnie - niektórym wystarczy oliwka, dzięki którym skórki będą w dobrej kondycji oraz bezbarwny lakier, a innym niezbędna wydaje sie odżywka do paznokci. 


Owszem są hybrydy, które zapewniają nieskazitelny manicure przez 1-2 tygodnie, jednak jeśli płytka paznokci nie jest w dobrej kondycji - nawet hybrydy będą wyglądały niekorzystnie. Dodatkowo, gdy zdarza się Wam zdjąć hybrydy bez użycia acetonu - wiadomo jak na tym cierpią paznokcie. Niestety przyznam się Wam, że zdarzyło mi się kilkukrotnie taką zbrodnię dokonać, na czym mocno ucierpiała płytka paznokci. Paznokcie wręcz uginały się i były cienkie jak papier - uwierzcie mi masakra! Wiem jak cierpią pazurki, a ja im to robię. Całe szczęście w takich chwilach na ratunek przychodzą różnego rodzaju odżywki, które mają za zadanie odbudować, zregenerować, wzmocnić i poprawić kondycję naszych pazurków. W moje ręce ostatnio wpadły dwa świetne produkty, które uratowały moje dłonie od katastrofy (dosłownie). Mowa tutaj o produktach marki Bielenda, która po raz kolejny mnie nie zawiodła, wręcz przybyła na ratunek. Odżywki do paznokci serii ANX Total Repair Płynne Złoto i Płynne Szkło, bo o nich tutaj będzie mowa, to moje ostatnie odkrycia!

ODŻYWKA ANX TOTAL REPAIR PŁYNNE ZŁOTO



OD PRODUCENTA:


SUBTELNY LEKKO MLECZNY ODCIEŃ odżywki ZE ZŁOTYMI DROBINKAMI nadaje paznokciom pięknego naturalnego blasku.
  1. poprawia kondycję zniszczonych paznokci
  2. wyrównuje bruzdy, nierówności i uszkodzenia płytki paznokciowej
  3. niweluje przebarwienia
  4. nabłyszcza
  5. tworzy powłokę przed uszkodzeniami mechanicznymi
  6. zapobiega łamaniu, kruszeniu i rozdwajaniu paznokci
  7. zwiększa szansę na zdrowszy wzrost paznokcia
  8. sprawia, że zniszczone, matowe paznokcie odzyskują gładką powierzchnię i lśniący połysk
  9. szybko schnie
  10. daje subtelne, naturalne wykończenie

MOJA OPINIA:


Pierwsza rzecz, która bardzo przypadła mi do gustu to dość precyzyjny pędzelek, który dokładnie pokrywa płytkę paznokcia już po jednym pociągnięciu. Lakier rozprowadzany jest równomiernie, dzięki czemu mamy zapewniony dokładny manicure. Odżywka ma lekko mleczny kolor, co widać już przy jednej warstwie. Jako, że nie lubię "gołych" paznokci w moim przypadku nawet odżywkę nakładam w dwóch, trzech warstwach, dzięki czemu mam delikatny, pudrowy odcień na powierzchni paznokci, a mleczne zabarwienie dodaje im subtelnego i eleganckiego wykończenia. Odżywka schnie szybko, dzięki czemu nawet te dwie, czy trzy wartwy nie pochłaniają dużej ilości czasu podczas malowania. To, co zauważalne jest od razu to nabłyszczenie - paznokcie nabierają zdrowego, błyszczącego wyrazu. Po dwóch tygodniach regularnego używania zauważyłam, że płytka stała się twardsza i odporniejsza na złamania. Po miesiącu ich struktura została ujednolicona, wyrównane zostały bruzdy po "zrywanej" hybrydzie. Przebarwienia zmniejszyły się, dzięki czemu koloryt płytki ujednolicił się. Odżywka utrzymuje się na płytce 2-3 dni, po czym należy pomalować paznokcie ponownie. Regularność przy tego typu produktach to podstawa, ponieważ bez tego nie spodziewajmy się żadnych efektów. Odżywka jest bardzo wydajna, dzięki czemu starczy na minimum 2-3 miesiące użytkowania. Nie zauważyłam póki co, by odżywka zmieniała swoją konsystencję - nie gęstnieje. Poza tym przy tak namiętnym użytkowaniu nie ma na to szansy ;) Buteleczka wykonana ze szkła, które bardzo cieszy oko. Wg mnie opakowania bardzo ciekawie zostały zaprojektowane, co zachęca zarówno do zakupu, jak i stosowania na co dzień. 

ODŻYWKA ANX TOTAL REPAIR PŁYNNE ZŁOTO



 OD PRODUCENTA:

DELIKATNY RÓŻOWY KOLOR odżywki pokrywa paznokcie pięknym naturalnym odcieniem.
  1. wyrównuje bruzdy, nierówności i uszkodzenia płytki paznokciowej
  2. daje dodatkowe wzmocnienie przed uszkodzeniami mechanicznymi
  3. nadaje subtelne, naturalne wykończenie
  4. odświeża kolor paznokci
  5. niweluje przebarwienia
  6. idealnie zastępuje lakier
  7. nabłyszcza
  8. szybko schnie
  9. utrzymuje się do 7 dni
  10. może być stosowana do french manicure

MOJA OPINIA:

Wg mnie odżywka od poprzedniczki różni się jedynie odcieniem, który pojawia się na płytce paznokcia po jej zastosowaniu. Tutaj podobnie - do subtelnego i delikatnego efektu wystarcza jedna warstwa, która nadaje paznokciom zdrowego blasku i naturalnego efektu. Z uwagi na różowe zabarwienie, na każdej płytce będzie wyglądała dobrze. Dla lepszego efektu używałam tak samo dwóch lub trzech warstw, by wzmocnić efekt końcowy. Tak jak zaleca producent odżywka nadaje się do wykonania french manicure. Paznokcie wyglądają schludnie, czysto, zdrowo i bardzo elegancko. Odżywka schnie równie szybko, utrzymuje się na paznokciach około dwóch, trzech dni. Mimo, że odżywki mają inne nazwy i wedle producenta kilka różnych właściwości, jak dla mnie działanie mają zbliżone. Różnią się efektem końcowym, które dają tuż po aplikacji. Jak dla mnie zarówno mleczne, jak i różowe wykończenie jest mile widziane, więc obie wersje przypadły mi do gustu. 


Podsumowując, odżywki poprawiły stan moich paznokci po nieudolnym zdejmowaniu hybryd (nie zdjęłam ich, bo nie potrafię, a z czystego lenistwa). Wiem, że takie ich traktowanie znacznie obniża ich odporność na uszkodzenia, niszczy je i sprawia, że wyglądają okropnie. Nawet odżywka przez pierwszy tydzień nie była w stanie zamaskować tragicznego stanu, do jakiego doprowadziłam je zdejmowaniem hybryd bez acetonu. Na przyszłość warto poświęcić te 10-15 minut i cieszyć się zdrowo wyglądającymi paznokciami odpowiednio je traktując, niż walczyć o ich zdrowy wygląd i poprawę kondycji przez kolejny miesiąc. Jednak, gdyby nie odżywki moje paznokcie byłyby nadal w opłakanym stanie, a tego bym nie zniosła dłużej. Paznokcie stały sę twardsze, trochę bardziej odporne na uszkodzenia, ich koloryt ujednolicił się, przez co zniknęły dziwne odbarwienia. Struktura płytki została odbudowana i zniknęły dziwne bruzdy, zagłębienia i fale. Są twarde, gładkie i ładnie się prezentują. Warto było czekać, ale nie warto było doprowadzać ich do takiego stanu. Plusem tych odżywek jest fakt, że nie posiadają w składzie formaldehydu, co zapewne ucieszy wiele kobiet. Ja co prawda nie miałam nigdy uczulenia na ten składnik, ale gdy można przy produkcji uniknąć jego zastosowania to warto to wykorzystać, dzięki czemu więcej kobiet będzie mogło poznać te odżywki na własnych paznokciach. 


O odżywkach możecie poczytać poniżej:

Zachecam też do odwiedzenia marki na Facebooku:

Oraz na Instagramie:



Czytaj dalej »

środa, 26 kwietnia 2017

Duet do włosów marki Pharmaceris - peeling H-stimupeel i szampon H-sensitionin.

Witajcie!




Dzisiaj przedstawię Wam duet do włosów marki Pharmaceris. Dzięki portalowi ofeminin.pl kolejny raz miałam okazję poznać nowe dla mnie produkty. Jako, że markę Pharmaceris poznałam dzięki szamponowi przeciw wypadaniu włosów, który swoją drogą bardzo przypadł mi do gustu, ucieszyłam się na wieść o możliwości testowania z nowej serii Pharmaceris H

Przybliżę Wam dzisiaj oczyszczający peeling trychologiczny H - STIMUPEEL oraz micelarny szampon kojąco-nawilżający H - SENSITONIN






OD PRODUCENTA:

Trychologiczny peeling skutecznie usuwa zanieczyszczenia i nadmiar zrogowaciałego naskórka tworzące na skórze głowy tzw. warstwę krystalizacyjną. Odblokowuje ujścia mieszków włosowych i przywraca skórze fizjologiczną równowagę, stanowiąc pierwszy, niezbędny krok we właściwej pielęgnacji skóry głowy z problemem wypadania włosów i łupieżu. Peeling oparty na komplementarnym działaniu enzymatycznych i mechanicznych składników złuszczających (papaina, łupiny z pestek moreli) dogłębnie oczyszcza skórę głowy (łupież, sebum, lakiery do włosów), zmniejszając tendencję do przetłuszczania się włosów.

Naturalna formuła, zawierająca piroktonian olaminy, o właściwościach antybakteryjnych i regulujących procesy rogowacenia naskórka, zmniejsza niekorzystną mikroflorę w obrębie łusek i skutecznie zwalcza objawy łupieżu oraz zapobiega jego nawrotom.

Kofeina, znana z właściwości wydłużających cykl życia włosa, poprawia mikrocyrkulację skóry głowy oraz dotlenia komórki, umacniając korzeń włosa. W rezultacie wzmacnia włosy, zmniejsza ich wypadanie, łysienie oraz stymuluje i przyspiesza ich naturalny wzrost.

Mocznik zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia skóry głowy, zapobiegając przesuszeniom.

Stosowanie peelingu zwiększa przyswajalność substancji aktywnych innych preparatów używanych w pielęgnacji skóry głowy, podnosząc ich skuteczność. Peeling znacznie poprawia kondycję skóry głowy i włosów, unosząc je u nasady, nie obciążając ich i nie przetłuszczając. Drobinki peelingujące łatwo się wypłukują z powierzchni skóry głowy.


MOJA OPINIA: 

Peeling do skóry głowy jedni znają, inni słyszą po raz pierwszy. Szczerze mówiąc słyszałam już dawno o peelingach, skłaniałam się do zakupu tego typu produktu, jednak nigdy nie było mi z zakupem po drodze. Odkąd poznałam ten peeling żałuję jednej rzeczy - że tyle czasu zwlekałam z wypróbowaniem tego cudownego niezbędnika! Peeling Pharmaceris umieszczony jest w tubie o pojemności 125ml, wykonanej z dosyć plastycznego plastiku, dzięki czemu aplikacja jest bezproblemowa i wyciskanie produktu na głowę nie sprawia problemów. Kolejnym udgodnieniem jest idealny aplikator, który niesamowicie ułatwia precyzyjną aplikację w miejsca, w które powinien zostać zaaplikowany. Dzięki niemu unikamy rozprowadzania peelingu na włosach, a skupiamy się na partii, która najbardziej nas interesuje - skóra głowy. 

Peeling ma konsystencję budyniu o kremowym zabarwieniu. Widać, że peeling jest bogaty w dużą ilość drobinek z łupin pestek moreli. Pozwala to na dosyć dokładne i precyzyjne oczyszczenie powierzchni skóry głowy. Mimo tak sporej ilości złuszczających elementów peeling jest bardzo delikatny, nie podrażnia nawet wrażliwej skóry. 

Rozprowadza się bezproblemowo (na uprzednio zwilżonej skórze głowy) dokładnie oczyszczając jej powierzchnię. Dodatkowo działa relaksująco, dzięki wykonywanemu przy okazji złuszczania masażu - połączenie przyjemnego z pożytecznym.  Taki masaż poprawia ukrwienie skóry, wpływając na lepszy wzrost nowych włosów oraz przyswajalność uzywanych później produktów nawilżających. 

Wg mnie idealnie przygotowuje skórę głowy na dalsze zabiegi, jakimi są kolejno umycie włosów i oczyszczenie jej z pozostałości po peelingu. Produkt dobrze się spłukuje, nie pozostawia "piachu" na głowie. Dokładne, dwukrotne mycie włosów całkowicie usuwa z głowy pozostałości peelingu. Peeling złuszcza martwy naskórek, skóra głowy jest oczyszczona, ale nie podrażniona. 





OD PRODUCENTA:

Szampon oparty na wyjątkowo delikatnej formule micelarnej, skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy, zapewniając jej niezbędny poziom nawilżenia. Przywraca jej naturalną fizjologiczną równowagę, minimalizując ryzyko wystąpienia podrażnień.

Wyciąg z lnu, betaina i alantoina zmniejszają nadreaktywność skóry głowy, a w połączeniu z piroktonianem olaminy łagodzą jej podrażnienia, niwelując pieczenie, swędzenie i chroniczne łuszczenie się.

D-pantenol intensyfikuje działanie kojące, a ochronne proteiny pszenicy wnikają w uszkodzone miejsca nawilżając i wyraźnie wzmacniając włosy na całej ich długości.

Szampon wygładza włosy, zabezpiecza przed rozdwajaniem. Ultra-łagodna baza myjąca, o wysokim współczynniku tolerancji i biozgodna z pH skóry.

MOJA OPINIA:

Szampon ma dosyć płynną, ale nie za rzadką konsystencję. Doskonale rozporwadza się na skórze głowy i na włosach. Niewielka ilość wystarcza, by dokładnie umyć włosy średniej długości. Przy wcześniejszym zastosowaniu peelingu konieczne jest umycie włosów dwukrotnie - pierwszy raz do oczyszczenia skóry głowy z drobinek oraz suchego naskórka, a drugi do oczyszczenia włosów na całej długości. 

Szampon ma subtelny i neutralny zapach, dzięki czemu mycie jest przyjemnością. Z uwagi na dosyć dobre pienienie się, szampon jest dosyć wydajny, dzięki czemu starczy na dłużej. 

Produkt oczyszcza włosy bardzo dokładnie, aż do efektu skrzypiących włosów. Jednak mimo to, włosy nie plączą się i nie ma większych problemów z ich rozczesywaniem. Ja jednak zawsze pamiętam o użyciu odżywki, by nie wyrywać włosów, które i tak czasem wypadają w nadmiarze. 

Włosy pięknie się błyszczą, są lekkie i ładnie się układają. Nie ma problemów z szybkim przetłuszczaniem. Zauważyłam wręcz, że stosowane w duecie z peelingiem zachowują dłużej świeżość. 

Szampon działa delikatnie, przez co nie ma mowy o nieprzyjemnym uczuciu swędzenia czy pieczenia, co niestety przy szamponach innych marek zdarzało się niejednokrotnie. 

Łupież został zminimalizowany, a nawet zneutralizowany (w przypadku mojego faceta) a w moim przypadku skóra jest nawilżona, pozbawiona suchego naskórka. Nic mi się nie sypie w głowy, nic mnie nie swędzi i nie piecze.

Szampon jest odpowiedni dla wrażliwców, nie zauważyłam oznak uczuleniowych. Jak dla mnie produkt godny polecenia - zwłaszcza w duecie z peelingiem. 


Podsumowanie:

Świetny duet dla wymagającego konsumenta, który poszukuje nie tylko niezawodnego, innowacyjnego produktu, ale też takiego, który błyskawicznie działa i efekty widoczne są już po pierwszym użyciu. Pierwszy raz miałam okazję używać peelingu do skóry głowy i wiem jedno - od dzisiaj ten produkt na stałe zagości w mojej codziennej pielęgnacji. Peeling doskonale oczyścił, wygładził i pozbawił skóry głowy martwego naskórka. Skóra głowy od pierwszego użycia doskonale została oczyszczona, dzięki czemu działanie szamponu było spotęgowane. Peeling dzięki drobinkom złuszczającym nie tylko oczyszczał, ale i przyjemnie masował głowę, co sprawiało, że zabieg należał do tych przyjemnych. Sprawdził się zarówno przy długich włosach, jak i krótszych (u mojego partnera). Skóra nie została podrażniona, ale mimo wszystko czuć było dokładne jej oczyszczenie. Zapach delikatny i bardzo neutralny powodował, że stosowanie peelingu należało do miłego rytuału pielęgnacyjnego. Stosowany dwa razy w tygodniu przyczynił się zdecydowanie do mniejszego przetłuszczania włosów, łupież u mojego partnera został zniwelowany, a włosy dłużej utrzymywały swą świeżość. 

Szampon z kolei to idealne dopełnienie pielęgnacji włosów. Po zastosowaniu peelingu i lekkim spłukaniu go wodą, stosowałam szampon, który pieniąc się usunął pozostałe drobinki z głowy oczyszczając jednocześnie skórę głowy, jak i włosy. Suche miejsca na skórze głowy zniknęły, włosy po zastosowaniu aż skrzypiały. Niezbędne zdecydowanie po zastosowaniu tego duetu było użycie odżywki, by zapobiec splątaniu włosów. Szampon dobrze się pieni, dokładnie oczyszcza i działa bardzo delikatnie nawet przy wrażliwej skórze głowy. Nie podrażnia, włosy są błyszczące, dłużej pozostają świeże,a dodatkowo skóra głowy nie swędzi i łupież zostaje zmniejszony, a nawet zostaje zniwelowany. Duet oceniam bardzo dobrze. Szampon jest dość wydajny, więc starczy na dłużej. Peeling z uwagi na swoją gęstszą konsystencję oraz właściwości złuszczające zużywa się szybciej - powinien starczyć przy dłuższych włosach i cięższym dostępie do skóry głowy na około 6-8 użyć, natomiast przy włosach krótkich myślę, że spokojnie na minimum 10 zastosowań wystarczy. Polecam z czystym sumieniem wrażliwcom oraz osobom borykajacym się z problemem łuszczącej się skóry czy łupieżem. Produkty są wydajne i przystępne cenowo. 


Recenzje innych Ekspertek z Klubu Ofeminin możecie przeczytać TUTAJ


Znacie te produkty? Zaciekawiły Was? A może znacie inne peelingi, które są warte uwagi - chętnie poznam tego typu produkty innych marek. 


Czytaj dalej »

wtorek, 25 kwietnia 2017

Rimmel Volume Shake, czyli niewysychający tusz.

Witajcie!

Jeśli chodzi o tusze do rzęs w moim przypadku sytuacja wygląda następująco - albo rzęsy po zastosowaniu wyglądają fenomenalnie, albo przyzwoicie, albo tak jakby nie były pociagnięte żadnym tuszem. Wszystko zależy od kondycji moich rzęs oraz od etapu wzrostu na jakim obecnie są rzęsy. Przy stosowaniu regularnie odżywki do rzęs - większość tuszy daje radę, jeśli odżywka używana jest przeze mnie mniej regularnie tylko tusze sprawdzone dają radę. Każde inne sprawiają, że moje oko jest łyse. 


źródło : https://pl.rimmellondon.com


Akurat tusz Rimmel wpadł w moje ręce w momencie, gdy trochę rzęs wypadło, wyrosły nowe krótsze i ich gęstość była średnio zadowalająca. Kiedyś miałam moment, ze sporo rzęs wypadło - pozostały nowe krótsze i niezależnie jakim tuszem byłyby pomalowane, wyglądałam jakbym nie miała rzęs. Więc ten moment był idealnym na przetestowanie możliwości tuszu Volume Shake. Pierwsze spotkanie było lekkim zawodem, ponieważ odzwyczaiłam się od zwykłej szczoteczki (przywykłam do silikonowych) i nieudolnie wsadziłam ją sobie do oka. Szczoteczka jest pokaźnych romiarów, opakowanie tuszu jest cięższe niż dotychczas mi znane, więc trzeba pewnie trzymać ją w ręku, by nie zrobić sobie krzywdy. Przy kolejnych spotkaniach użytkowanie było już prostsze i aplikacja nie sprawiała większych problemów. Trzeba się z nią zapoznać i przywyknąć do jej gabarytów.  
Plusem tuszu jest to, że dzięki wstrząśnięciu przed każdym użyciem mamy pewność o dobrej konsystencji, która za każdym użyciem powinna być taka sama. 



źródło:  https://pl.rimmellondon.com

Tusz ma kolor nasyconej czerni, przez co rzęsy są podkreślone, wyraziste i spojrzenie nabiera wyrazu. Tusz stosowany łącznie z odżywką Eveline pięknie podkreśla każdą rzęsy, nie skleja i pogrubia. Należy uważać z ilością, ponieważ łatwo przesadzić i rzęsy posklejają się i utworzą się nieestetyczne grudki. Stosowany z umiarem potrafi nadać spojrzeniu charakteru i rzęsy są wydłużone i wizualnie pogrubione. Przy rzadkich rzęsach spektakularnych efektów nie będzie, jednak wg mnie i tak są zadowalające. Rzęsy są rozdzielone, wydłużone i pogrubione, czyli takie, jakie być powinny ;)






OD PRODUCENTA:


Wstrząśnij, żeby zachować świeżość produktu!

Opatentowana technologia Shake-Shake pomaga zachować świeżość maskary. Szczoteczka zaprojekotowana jest w sposób, który pozwoli Ci na uzyskanie pięknego wachlarza rzęs.


• Przełomowa technologia Shake-Shake, która pomaga zachować świeżość produktu

• Niesamowita objętość bez grudek

• Maskara pozostaje świeża od pierwszego do ostatniego użycia.

Opatentowana technologia Shake-Shake pozwoli Ci cieszyć się niesamowitą objętością na dłużej!





PODSUMOWANIE: 

Pierwszy raz spotkałam się z tego typu rozwiązaniem w maskarze. Jest to swego rodzaju odkrywcze i innowacyjne rozwiązanie, które rozwiązuje problem szybko wysychającego tuszu. Nowością dla mnie albo raczej powrotem do przeszłości jest zwykła szczoteczka - nie silikonowa. Dotychczas odkąd pojawiły się na rynku szczoteczki silikonowe - tylko takie gościły w mojej kosmetyczce. Na ich korzyść przemawiało zdecydowanie idealne rozczesywanie, rozdzielanie, wydłużanie i pogrubianie rzęs przy jednoczesnym braku sklejania. Miłym zaskoczeniem jest dla mnie powrót do standardowej szczoteczki - miła odmiana od nawyku. Zaskoczeniem jest także możliwość wstrząśnięcia tuszem, by konsystencja pozostała jak przy pierwszym użyciu - jest to zdecydowanie plus, ponieważ często zdarza się, że tusz szybko wysycha i po miesiacu trzeba zmieniać go na nowy. 

Faktycznie konsystencja jest przy każdym użyciu taka jak po pierwszym otwarciu. Tusz nie jest za rzadki, nie jest też za gesty, co sprawia że nie tworzy grudek na rzęsach. Jednak trzeba nauczyć się z nim obchodzić, ponieważ jest trochę ciężki, szczoteczka też jest dość obszerna co przy niewprawionej ręce może spowodować, że szczotka będzie w oku na na rzęsach. Należy szczoteczkę delikatnie omiatać wzdłuż rzęs, by nie zrobiły się grudki, ani pajęcze nóźki. Rzęsy przy wprawnej ręce mogą stać się lekko podkręcone i wydłużone oraz pogrubione. Musimy jednak pamiętać o rozwadze i nie kłaść zbyt dużo warstw, ponieważ zamiast ładnego spojrzenia będziemy mieć karykaturalne rzęsy, które modne już nie są. Rzęsy są czarne, a spojrzenie nabiera wyrazistego spojrzenia. Wg mnie tusz jest godny wypróbowania. 


Inne opinie Ekspertek z Klubu Ofeminin możecie przeczytać TUTAJ


Czytaj dalej »
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...